Imieniny: Czeslawa, Agnieszki, Mariana

Wydarzenia: Międzynarodowy Dzień Wolnej Prasy

Pod oknem

Abp Marek Jędraszewski: Wolność to bycie dobrym jak chleb

relikwiarz fot. Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej

– Historia Kościoła od samych początków, aż po dziś i do końca świata, będzie niejako utkana z dziejów poszczególnych ludzi, którzy wyrzekli się czysto światowego myślenia, myślenia politycznego, a zawierzyli Chrystusowi do końca - mówił metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski podczas Eucharystii z wprowadzeniem relikwii św. Brata Alberta do kaplicy Wyższego Seminarium Duchownego Archidiecezji Krakowskiej.

 

Na początku Mszy św. wicerektor Wyższego Seminarium Duchownego, ks. Albert Wołkiewicz, powiedział, że Brat Albert Chmielowski jest patronem alumnów I rocznika i dodał, że w życiu świętego wypełniły się słowa Jezusa: „Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity”. Cząstka ciała Brata Alberta, umieszczona w relikwiarzu przypominającym chleb, nawiązuje do jego słów: „Powinno się być dobrym jak chleb”. – Dziękuję arcybiskupowi Markowi Jędraszewskiemu, metropolicie krakowskiemu, za wprowadzenie relikwii Brata Alberta do naszej seminaryjnej kaplicy. Przyjmując je, chcemy nie tylko wspominać ubóstwo Brata Alberta, ale naśladować ubogiego w duchu Syna Bożego w służbie tym, do których posyła nas poprzez Kościół – powiedział ks. Albert Wołkiewicz.

W homilii metropolita przywołał słowa Ezechiela, które prorok wypowiedział do przebywających w niewoli babilońskiej Żydów. Z proroctwa wynikało, że przyjdzie Mesjasz, którego królestwo będzie trwało wiecznie. Wraz z upływem czasu, słowa Ezechiela zaczęły się wypełniać: królestwo babilońskie upadło, a nowy władca – Cyrus pozwolił Żydom powrócić do ojczystej ziemi. Mimo różnic między Judeą, Samarią i Galileą, tworzyły one jedno państwo. Ludzie coraz bardziej oczekiwali, że przyjdzie Mesjasz, który radykalnie zmieni świat.

Arcykapłani i faryzeusze dostrzegali w Mesjaszu zagrożenie i zaczęli się zastanawiać, co mają czynić, wobec tego, że Chrystus dokonuje tak wielu znaków. Obawiali się, że wszyscy w Niego uwierzą, a Rzymianie zniszczą miejsce święte. Potwierdzeniem ich cynicznego myślenia politycznego są słowa Kajfasza, który stwierdził, że lepiej będzie, gdy jeden człowiek umrze za lud niż miałby zginąć cały naród. Św. Jan w Ewangelii zwrócił uwagę, że Bóg pisze dzieje swej zbawczej obecności pośród ludu przez kręte drogi człowiecze.

– Nasze rozważanie prowadzi nas do ogólnej refleksji, odnoszącej się do Kościoła, mającego już prawie dwutysięczną historię. Ta historia bardzo często mówi nam o niebezpieczeństwie myślenia czysto politycznego, które zagraża synom Kościoła – zauważył arcybiskup. Stwierdził, że przez polityczne myślenie Kościół przestawał być jasnym znakiem dla świata i tracił swą moc. Sprawdzały się wtedy słowa Jezusa, który mówił, że jeśli sól straci swoją smak, nadaje się tylko do wyrzucenia. – Pan Bóg pokazuje przez swoje wybrane córki i wybranych synów, którzy zawierzyli Ewangelii Chrystusa aż do końca, jak może zmieniać oblicze tego świata. Historia Kościoła od samych początków, aż po dziś i do końca świata, będzie niejako utkana z dziejów poszczególnych ludzi, którzy wyrzekli się czysto światowego myślenia, myślenia politycznego, a zawierzyli Chrystusowi do końca – wskazał metropolita.

Powiedział, że taka jest historia św. Brata Alberta, w którego życiorys próbował wniknąć św. Jan Paweł II Wielki. Jako młody alumn, przyszły papież przeżywał rozterki, rozpoznając siebie i swój los przez wewnętrzne zmagania św. Alberta Chmielowskiego. W tym czasie napisał dramat “Brat naszego Boga”. Św. Brat Albert zmagał się z politycznym myśleniem, zastanawiając się, czy służyć sztuce czy biednym ludziom, którzy bardzo go potrzebowali. Alberta Chmielowskiego ogarnęło zniechęcenie, lecz spowiednik powiedział mu, że jest potrzebny nędzarzom, a Bóg po ojcowsku patrzy na jego twórczość. „Daj się kształtować miłości, niech miłość Cię prowadzi” – wskazał. Bóg chce człowieka całkowicie dla siebie, żeby on mógł być całkowicie dla innych. – W pewnym momencie Brat Albert w sztuce „Brat naszego Boga” jest świadomy stawki, o którą chodzi. „Tak, tak. Ja będę wartał tym wydziedziczeniem, będę wartał tyle, ile utracę, ile zgubię, ile pozbędę.”. Sami doskonale wiecie, że jedną rzeczą jest wiedzieć, o co chodzi, a drugą zgodzić się na to. To jest istota dramatu człowieka, który stoi wobec Boga, wzywającego go na wyłączną służbę dla siebie, a przez to na wyłączną służbę dla braci – powiedział metropolita.

Brat Albert postawił malowanemu przez siebie wizerunkowi Chrystusa dramatyczne pytanie, czy Jezus może żądać tego od człowieka, by przestał być tym, kim jest. Sztuka „Brat naszego Boga” kończy się stwierdzeniem św. Alberta Chmielowskiego: „Ja na pewno wiem jedno: wybrałem większą wolność”. To Augustynowe rozumienie wolności, libertas maior. Większa wolność jest moralnie dojrzała, zdolna do autonomicznych wyborów wobec pokus. – Libertas maior to większa wolność, która decyduje także o autentycznej kulturze, bo ta obejmuje i rozwój moralny, i kształcenie zmierzające do osiągniecia cnót życia indywidualnego, społecznego i religijnego. Św. Brat Albert wybrał większą wolność. Kształtem tej większej wolności jest to, o czym była mowa na początku Mszy św., i co tak pięknie wyraża relikwiarz, uroczyście wprowadzony do waszej kaplicy. Dla św. Brata Alberta większa wolność to być dobrym jak chleb – zakończył arcybiskup.

Relikwie Świętego Brata Alberta zostały ofiarowane dla seminarium przez Marikę i Antoona Van Vliet z Fundacji „Totus Tuus”. Relikwiarz został umieszczony w modelu wyrzeźbionym w drzewie lipowym, przypominającym pszeniczny chleb. W bochenku chleba znajdują się krzyż i ludzkie dłonie, nawiązując do ofiary Jezusa i gotowości uczniów do niesienia pomocy potrzebującym. Całość znajduje się na drewnianym stole wykonanym z drzewa dębowego, pochodzącego z czasów życia Brata Alberta.

Oceń treść:
Źródło:
;