Imieniny: Anieli, Sykstusa, Jana

Wydarzenia: Dzień Żelków

Wspomnienia

Kard. Comastri wspomina swoje ostatnie spotkania z Janem Pawłem II

kardynał andżelo komastri fot. Michał Henkel Kard. Angelo Comastri

W czwartek 9 listopada na uroczystej sesji Rady Miejskiej tytuł „Zasłużony dla Miasta i Gminy Niepołomice" otrzymał kard. Angelo Comastri, archiprezbiter Bazyliki św. Piotra w Watykanie, Wikariusz Generalny Jego Świątobliwości dla Państwa Watykańskiego oraz przewodniczący Fabryki św. Piotra.

 

Odebranie tego tytułu nie było jedynym powodem wizyty kardynała w Niepołomicach. Wziął on również udział w inauguracji obchodów jubileuszu 660-lecia konsekracji kościoła Dziesięciu Tysięcy Męczenników z Góry Ararat w Niepołomicach. Przy tym kościele znajduje się mozaika św. Jana Pawła II, która powstała w Fabryce św. Piotra w Watykanie. Prace nad nią nadzorował kard. Comastri.

W wygłoszonej homilii podczas Mszy św. odpustowej ku czci św. Karola Boromeusza kardynał opowiadał o Janie Pawle II, w którym „poznaliśmy niepowtarzalne i niezaprzeczalne rysy Jezusa, Dobrego Pasterza".

Zauważył, że wciąż odczuwamy wiele emocji i podziwu, patrząc na przykład jego życia. Zastanawiał się też, gdzie Jan Paweł II został ukształtowany na tak dobrego, odważnego i wiernego pasterza. - Odpowiedź jest natychmiastowa - Jan Paweł II jest przepięknym kwiatem wyrosłym na glebie nadzwyczajnej wiary ludu polskiego. Nie ma co do tego wątpliwości. I jestem tutaj po to, by powiedzieć wam: „Dziękuję!". A w moim „dziękuję" zawarte są uczucia wdzięczności milionów młodych ludzi, którzy wzrastali pod odważnym prowadzeniem jego nauczania i konsekwentnego świadectwa życia - powiedział.

Zaznaczył też, że Ojciec Święty był obrońcą Bożego projektu o rodzinie i piewcą prawdziwej, czystej i wiernej miłości, w której uwidacznia się miłość Boga. Dla kontrastu przywołał słowa syna Johna Lenona, który o swoim ojcu powiedział, że ten „mówił i śpiewał zawsze o miłości, ale nie kochał nikogo: nie kochał mojej mamy, nie kochał nawet mnie. Mój ojciec nie kochał nikogo, poza sobą. Był niezdolny kochać!". Kard. Comastri przyznał, że są to straszne słowa, które opisują wiele dzisiejszych osób i zapowiadają powstawanie grup samotnych, smutnych dzieci, niezdolnych do stawiania czoła życiu, pozbawionych doświadczenia miłości ze strony rodziców.

- Jan Paweł II znał to wszystko. I właśnie z tego powodu poświęcił siłę swego umysłu i serca do przywrócenia prawdziwej miłości: tej miłości, którą oddychał w swojej rodzinie i w Polsce - zauważył.

Przywołał tu trudne doświadczenia młodego Krola Wojtyły, który po śmierci matki i brata został sam ze swoim ojcem. Jak dodał, Karol często widział go modlącego się i sam wielokrotnie później opowiadał, że był on dla niego wzorem. Kard. Comastri zauważył, że podobne doświadczenie miała Matka Teresa z Kalkuty, na którą wielki wpływ miał przykład jej mamy. Uznał też, że wiara ojca Karola Wojtyły jest wyrazem wiary całego narodu polskiego.

Jak stwierdził, ze spokojem, ale też i z odwagą, musimy odnaleźć tę wiarę, ponieważ prawdziwie „przeżywana wiara jest pierwszą oznaką apostolstwa, jest najlepszą obroną Ewangelii i jest magnesem, który przyciąga oddalonych braci w ramiona Jezusa". Na zakończenie podzielił się z wiernymi osobistym wspomnieniem z 1 kwietnia 2005 roku, kiedy widział Jana Pawła II po raz ostatni.

- Było około 10 rano i znajdowałem się w moim biurze przy Bazylice św. Piotra. Słyszę dzwoniący telefon. Podnoszę słuchawkę i rozpoznaję natychmiast głos biskupa Stanisława Dziwisza. Bojąc się, że zakomunikuje mi śmierć Papieża, z drżeniem w głosie zapytałem: „Czy coś się stało?". „Nie! - odpowiedział mi kryjąc wzruszenie - Jeszcze nie. Ale Papież umiera. Jeśli Ksiądz Kardynał chce, niech przyjdzie, aby go pozdrowić i otrzymać ostatnie błogosławieństwo" - opowiadał.

Jak mówił, pełen emocji pobiegł w kierunku papieskiego apartamentu. Papież leżał na łóżku i z trudem oddychał, wspomagany przez lekarza dozującego tlen. - Przyklęknąłem, zacząłem się modlić, poczułem łzy spływające po moich policzkach. Nie śmiałem wypowiedzieć ani jednego słowa. Kapłan czytał po polsku Ewangelię o śmierci Jezusa. O ten fragment poprosił Papież! Upływają długie, niekończące się chwile. W pewnym momencie sekretarz Papieża delikatnie poruszył Ojca Świętego, dotykając jego prawego ramienia. Papież otworzył oczy i popatrzył na mnie z ojcowską miłością - wspominał.

Kiedy kardynał poprosił o błogosławieństwo, zobaczył jak papież próbował podnieść prawą rękę, ale była tak mocno opuchnięta, że opadła z powrotem na łóżko. Kiedy kolejna próba i tym razem się nie udaje, kardynał powiedział: „Ojcze Święty, błogosławieństwo już wyszło z Twojego serca. To wystarczy. To jest najpiękniejsza pamiątka, którą na zawsze będę nosił w moim sercu".

- Wychodząc z apartamentu, miałem w sobie obraz oczu Papieża. Były spokojne, właściwie szczęśliwe, przypominały dwa okna otwarte na Niebo. Zapytałem siebie: Dlaczego Papież jest tak spokojny w ostatnim momencie swojej egzystencji?. I odpowiedziałem sobie, że z pewnością jest spokojny, ponieważ czuje, że zbliża się moment tak bardzo oczekiwany przez całe życie - spotkanie z Jezusem i Maryją w radości świętych. Jest spokojny również dlatego, bowiem towarzyszy mu przekonanie, że całe swoje życie poświęcił na czynienie dobra. Jest świadomy, że oddał wszystko, że zużył wszystkie swoje siły do realizowana misji powierzonej mu przez Jezusa - dodał.

Wrócił również do wydarzeń z 30 marca 2005 roku, kiedy papież, zaraz po przebudzeniu przypomniał sobie, że jest środa i wiele osób z pewnością przyjedzie na cotygodniową audiencję. Kardynał zauważył, że mimo tego, że papież umierał, wciąż myślał o innych.

- Próbowano odwieźć go od tego. Każda rada była jednak daremna. W południe otworzono okno apartamentu i Papież, siedząc na wózku inwalidzkim, mógł swoim spojrzeniem ogarnąć tłumy zgromadzone na Placu św. Piotra. Wzruszył się. Poprosił o mikrofon i chciał, aby go włączono. Próbował coś powiedzieć, ale z jego ust nie wyszło ani jedno słowo. Tak więc, prawie ostatkiem sił, podniósł prawą rękę i uczynił wielki znak Krzyża i wtedy niespodziewanie mikrofon wychwycił jedno jedyne słowo: „Amen". To był ostatni dar, prawie jak pieczęć życia całkowicie poświęconego innym - przypomniał.

Jak ocenił, papież przez to ostatnie błogosławieństwo zostawił nam bardzo konkretne wskazanie, że życie jest piękne, jeśli poświęca się go na czynienie dobra, biegnąc drogą wyznaczoną nam przez Pana. - Idźmy za przykładem Jana Pawła II. Kościół i świat potrzebują takich ludzi! - apelował.

Podziękował też za przyznany mu tego dnia tytuł „Zasłużonego dla miasta i gminy Niepołomice". - Poprzez to wyróżnienie czuję się bardziej związany ze św. Janem Pawłem II oraz z jego i moją drogą Polską - przekonywał.

Kult św. Karola w Niepołomicach sięga początków XVII wieku. Obraz św. Karola znajduje się w Niepołomicach od 1604 roku, w 1640 roku została dobudowana do kościoła kaplica dedykowana św. Karolowi.

Kard. Angelo Comastri pozostanie w Niepołomicach do 11 listopada. W piątek spotka się m.in. z młodzieżą Zespołu Szkół Średnich im. Jana Pawła II w Niepołomicach oraz zwiedzi Muzeum Jana Pawła II w Wadowicach. Tego dnia spotka się również z abp. Markiem Jędraszewskim i kard. Stanisławem Dziwiszem. W sobotę w planach kardynała jest natomiast zwiedzanie Niepołomic.

Oceń treść:
Źródło:
;