Imieniny: Marka, Jaroslawa, Wasyla

Wydarzenia: Dzień Sekretarki

Nauczanie

papież franciszek fot. Korea.net / Korean Culture and Information Service / CC BY-SA 2.0 / wikimedia.org Papież Franciszek

Ojciec Święty odwiedził w sobotę Mediolan, jedną z największych aglomeracji miejskich w Europie, a zarazem gospodarczą stolicę Włoch. W tym regionie znajduje się również największe skupisko imigrantów na Półwyspie Apenińskim. Co piąty mieszkaniec miasta jest obcokrajowcem. Program papieskiego pobytu w stolicy Lombardii był bardzo bogaty. Obejmuje cztery spotkania i wielką Mszę w podmiejskim parku.

 

Franciszek postanowił rozpocząć swą wizytę od peryferii, a konkretnie od problemowego osiedla Forlanini na obrzeżach miasta. Papież odwiedził trzy rodziny, dwie włoskie i jedną marokańską, a następnie spotkał się z mieszkańcami osiedla na placu między blokami.

Zwracając się do licznie zgromadzonych mieszkańców osiedla, Papież wyraził zadowolenie, że to właśnie oni witają go w Mediolanie. Zapewnił, iż przybywa tam jako kapłan. Podziękował też za dwa otrzymane dary. Pierwszym jest stuła kapłańska, wykonana przez miejscową spółdzielnię rzemieślniczą.

„Tej stuły nie kupiliście, lecz powstała tutaj, została wykonana przez niektórych z was w sposób rzemieślniczy. Dzięki temu jest ona bardziej cenna i przypomina, że w chrześcijaństwie kapłan zostaje wybierany spośród ludu i aby ludowi służył. Moje kapłaństwo, podobnie jak waszego proboszcza i innych księży, którzy tu pracują, stanowi dar Chrystusa, ale jest «tkane» przez was, przez nasz lud z jego wiarą, jego trudem, modlitwami, łzami ... Dostrzegam to w owym znaku stuły” – powiedział Ojciec Święty.

Drugi dar, który otrzymał Papież od mieszkańców osiedla, stanowi wizerunek Matki Bożej. Franciszek zauważył, że jest to ważny dar, bo przypomina mu o troskliwości Maryi, która spieszy z pomocą do swej kuzynki Elżbiety.

„Jest to też troskliwość Kościoła, który nie pozostaje w centrum, aby tam czekać, ale wychodzi na spotkanie wszystkich, na obrzeża. Wychodzi również na spotkanie niechrześcijan czy osób niewierzących... i niesie wszystkim Jezusa, który jest miłością Boga, który stał się ciałem, który nadaje sens naszemu życiu i zbawia je od zła. A Maryja wychodzi na spotkanie nie po to, by uprawiać prozelityzm, lecz by nam towarzyszyć na drodze życia. I fakt, że tu u bram Mediolanu czekała na mnie Matka Boża przypomniał mi, że kiedy jako dzieci wracaliśmy ze szkoły do domu, mama czekała na nas w drzwiach. No tak, Matka Boża jest matką. Zawsze robi pierwszy krok, zawsze wychodzi naprzód, by nas przyjąć, by na nas czekać” – zauważył Papież.

Franciszek nawiązał też do faktu, iż podarowany mu wizerunek Maryi został uprzednio odrestaurowany. To przypomina, że także Kościół musi być wciąż na nowo odnawiany, bo tworzymy go my, którzy jesteśmy grzesznikami – powiedział Papież.

„Pozwólmy, aby Bóg nas odrestaurował swym miłosierdziem. Dajmy sobie oczyścić serce, szczególnie w tym czasie Wielkiego Postu. Matka Boża jest bez grzechu, ona nie potrzebuje renowacji, ale jej wizerunek tak. W ten sposób jako Matka poucza nas, byśmy dali się oczyścić miłosierdziem Boga i mogli świadczyć o świętości Jezusa. A mówiąc prosto z mostu: dobra spowiedź wszystkim wyjdzie na zdrowie. Nieprawdaż? A spowiedników proszę, by byli miłosierni” – dodał Papież.

 

Spotkanie z księżmi i zakonnikami

Po spotkaniu w dzielnicy Forlanini Papież przejechał do katedry, aby tam przemówić do przedstawicieli kapłanów, zakonników i zakonnic diecezji mediolańskiej. Spotkanie to, podobnie do innych tego typu, miało charakter dialogu. Franciszek odpowiadał na zadane mu pytania.

Jako pierwszy wystąpił ks. Gabriele, który pytał o decyzje, które należy podejmować, aby nie utracić radości ewagelizacji w wielokulturowym, wieloreligijnym, zmieniającym się społeczeństwie mediolańskim.

Odpowiadając, Ojciec Święty zwrócił najpierw uwagę, iż każda epoka stawała zawsze w obliczu wielorakich wyzwań, których nie należy się bać.

„Dlatego nie powinniśmy się obawiać wyzwań: niech to będzie jasne. Nie powinniśmy obawiać się wyzwań. Ile razy słyszy się narzekanie: «Ach ten współczesny świat, tyle wyzwań, jesteśmy załamani...» Nie! Nie bójcie się! Wyzwania powinno się brać jak byka za rogi, nieprawdaż? Nie bójmy się wyzwań, dobrze, że są. Są znakiem żywej wiary, żywej wspólnoty, szukającej swego Pana, mającej otwarte oczy i serca. Powinniśmy raczej obawiać się wiary bez wyzwań, wiary, która uważa się za pełną i niczego już nie potrzebuje. Taka wiara jest tak rozmyta, że niczemu nie służy. Tego powinniśmy się bać. Taka wiara uważa się za pełną, jakby wszystko zostało powiedziane i dokonane. Wyzwania pomagają nam w tym, aby wiara nie stała się ideologiczna (...) Ratują nas od myśli zamkniętej i zdefiniowanej oraz otwierają nas na pełniejsze zrozumienie objawionego dziedzictwa” – mówił Papież.

Wobec wielorakich wyzwań i możliwości, przed którymi stoi dzisiejszy człowiek, Franciszek zachęcił zebranych do formowania wiernych do rozeznawania, bo jest to narzędzie, które pomaga kroczyć drogą życia wskazywaną przez Ducha Świętego.

Odpowiadając na pytanie diakona stałego Franciszek podkreślił, iż diakonów nie należy traktować jakby byli na wpół księżmi i na wpół świeckimi. Ich powołanie bowiem odwołuje się przede wszystkim do służby, są „strażnikami służby w Kościele”.

„Wydaje się, że dziś wszystko powinno «nam służyć», jak gdyby wszystko mogło mieć na celu jednostkę: modlitwa «jest  mi potrzebna», wspólnota «jest  mi potrzebna», miłość «jest  mi potrzebna». To jest wkład naszej kultury. Jesteście darem, którym obdarza nas Duch Święty, abyśmy zobaczyli, że słuszna droga prowadzi w przeciwnym kierunku: w modlitwie służę, we wspólnocie służę, swą solidarnością służę Bogu i bliźniemu” – kontynuował Ojciec Święty.

Jako ostatnia pytanie zadała s. Paola, przedstawicielka osób życia konsekrowanego. Odniosła się do tego, iż obecnie zgromadzenia zakonne są  w mniejszości i posiadają coraz skromniejsze siły. Jak więc świadczyć o Bogu i jakich dokonywać wyborów?

Papież zwrócił najpierw uwagę na słowo: mniejszość, któremu niejednokrotnie towarzyszy uczucie rezygnacji. A rezygnacja prowadzi do zgnuśnienia, na które trzeba zareagować. „Może bowiem nas być niewielu,  możemy być w mniejszości, starzy, ale nigdy zrezygnowani” – apelował Ojciec Święty. Odnosząc się zaś do kwestii konkretnego zaangażowania stwierdził:

„Nie myślę, że Papież mógłby wam powiedzieć: zajmujcie się tym czy owym. Papież może wam powiedzieć tylko to: jest was niewielu i niewiele, tacy, jakimi jesteście, idźcie na obrzeża, idźcie do zakątków, aby spotkać się z Panem, aby odnowić misję początków, do Galilei pierwszego spotkania. (...) Wybierzcie obrzeża, rozbudzajcie procesy, rozpalajcie na nowo nadzieję zgaszoną i stłumioną przez społeczeństwo, które stało się niewrażliwe na ból innych. W swej kruchości jako zgromadzenia zakonne możemy stawać się bardziej wyczulonymi na tak wiele kruchości, które nas otaczają, i przemieniać je w przestrzeń błogosławieństwa. (...) Idźcie i nieście «namaszczenie» Chrystusa, idźcie” – zachęcał Papież, zwracając się do kapłanów i osób konsekrowanych w mediolańskiej katedrze.

 

Papież zjadł obiad w mediolańskim więzieniu

Podczas papieskiej wizyty w Mediolanie nie zabrakło też spotkania z więźniami. Odbyło się ono w zakładzie karnym San Vittore, w którym przetrzymywanych jest 900 więźniów. Papież przeznaczył na to dwie godziny.

W programie wizyty, na samym jej początku, przewidziano spotkanie z więźniami, którzy z tej okazji na własną prośbę przybyli z innego zakładu karnego w Mediolanie. Są to kobiety odbywające karę wraz ze swoimi małymi dziećmi. Franciszek spotkał się z nimi w specjalnym, przyjaznym dla maluchów pomieszczeniu, tuż obok wejścia do więzienia.

Centralny punkt wizyty stanowił obiad z setką więźniów. Wszyscy zasiedli przy jednym 50-metrowym stole. Dla każdego były takie same potrawy: risotto, kotlet z frytkami i śmietana z żelatyną (panna cotta). Franciszek przyjął od więźniów osobiste dary, między innymi wykonany przez nich szal. Każdy mógł też napisać na osobnej kartce imiona: swoje i bliskich. Papież zabierze je do Watykanu i za nich wszystkich odprawi w najbliższych dniach Mszę w Domu św. Marty. Dziękując za serdeczne przyjęcie, Franciszek przypomniał słowa Jezusa: byłem więźniem i odwiedziliście Mnie. „Dla mnie wy jesteście Jezusem, jesteście braćmi (...). Pan Bóg kocha tak samo mnie, jak i was. Ten sam Jezus jest w was i we mnie. Jesteśmy braćmi grzesznikami. Myślcie o waszych dzieciach, rodzinach, rodzicach. Spędzam z wami tak dużo czasu, bo znajdujecie się w sercu Jezusa zranionego” – mówił Ojciec Święty.

Po obiedzie Papież udał się do pokoju kapelana więziennego na krótki odpoczynek.

 

Papież: jak Maryja, uwierzmy w to, co wydaje się niemożliwe

Po południu Papież udał się do podmiejskiego parku Monza, gdzie w obecności ok. 700 tys. wiernych odprawił Mszę. W wygłoszonym kazaniu nawiązał do Ewangelii z uroczystości Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny. Wskazał, iż w odróżnieniu od zapowiedzi narodzin św. Jana Chrzciciela, która miała miejsce w świątyni, spotkanie archanioła Gabriela z Maryją odbyło się w jej domu. Odtąd bowiem spotkanie Boga z Jego ludem będzie miało miejsce tam, gdzie się tego  nie spodziewamy, na marginesie, na obrzeżach. Od tej chwili nikt i nic nie będzie Bogu obojętne, a żadna sytuacja nie będzie pozbawiona Jego obecności.

Bóg przychodzi do nas z zapowiedzią radości, która rodzi nadzieję. „Takiej radości – mówił Franciszek – która staje się solidarnością, gościnnością, miłosierdziem wobec wszystkich”.

Następnie Ojciec Święty zwrócił uwagę, że radości i nadziei może nas pozbawić zawrotne tempo, w którym żyjemy. To ono sprawia, że zamiast budować lepsze społeczeństwo, w końcu na nic i dla nikogo nie mamy czasu. Dlatego Papież pytał, czy możliwe jest życie radością i nadzieją Ewangelii?

Z odpowiedzią przychodzi anioł, który pomaga zaakceptować powierzoną nam misję. Najpierw proponuje, abyśmy wrócili do rzeczy przeszłych i nie zapominali skąd pochodzimy.

„Również my jesteśmy dziś zaproszeni do upamiętnienia, do spojrzenia na naszą przeszłość, aby nie zapomnieć, skąd pochodzimy. Aby nie zapominać o naszych przodkach, naszych dziadkach i tym wszystkim, co nam przekazali, aby dotrzeć tu, gdzie jesteśmy dzisiaj - mówił Papież. Ta ziemia i jej mieszkańcy doświadczyli bólu dwóch wojen światowych. Czasami widzieli jak ich zasłużona reputacja pracowitości i uprzejmości bywała skażona nieumiarkowanymi ambicjami. Pamięć pomaga nam, byśmy nie byli więźniami słów siejących rozłamy i podziały, przedstawianych jak jedyny sposób rozwiązywania konfliktów. Przywołanie pamięci jest najlepszym antidotum, jakim dysponujemy, w obliczu magicznych rozwiązań podziału i wyobcowania” – powiedział Franciszek.

Z kolei Papież zauważył, że pamięć pozwala zauważyć, iż należymy do Ludu Bożego, tworzonego przez tysiące twarzy, historii, miejsc podchodzenia.

Spotkanie Anioła z Maryją kończą słowa: „Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego”. Jeżeli więc pozwolimy, aby nam pomagano, udzielono rady, wtedy to co niemożliwe, stanie się rzeczywistością. Franciszek zachęcił więc wiernych, aby podobnie jak Maryja byli skłonni do uwierzenia w to, co wydaje się niemożliwe.

 

Spotkanie Papieża z dziećmi i młodzieżą z Mediolanu

Na zakończenie wizyty w Mediolanie Papież przejechał na wypełniony młodzieżą stadion San Siro. W tamtejszym wydarzeniu tłumnie uczestniczyli niedawno bierzmowani z diecezji, a także ich rodzice i katecheci.

Spotkanie miało charakter pytań i odpowiedzi. Najpierw do Ojca Świętego zwróciło się jedno z dzieci, chcąc wiedzieć, co pomagało mu wzrastać w przyjaźni z Jezusem, kiedy był mały. Papież wskazał na swoich dziadków, zabawę z przyjaciółmi oraz parafię. Następną kwestię wysunęło dwoje rodziców. Dotyczyła ona możliwości ciekawego przekazywania żywej wiary własnym pociechom. Franciszek odniósł się tu do konieczności przede wszystkim dawania dobrego przykładu.

„W różnych częściach, wiele rodzin posiada bardzo piękną tradycję pójścia wspólnie na Mszę, a następnie do parku, aby dzieci mogły się razem bawić. W taki sposób wiara staje się potrzebą danej rodziny wraz z innymi rodzinami. To piękne i to pomaga w życiu przykazaniem, aby dzień święty święcić. Nie tylko udanie się do kościoła na modlitwę, albo aby przysnąć podczas homilii, co się zdarza, ale następujące później wyjście w celu wspólnej zabawy. Teraz, kiedy zaczynają się pojawiać ładne dni, dobrze by było, w niedzielę po uczestniczeniu w Eucharystii z całą rodziną, pójść właśnie do parku czy na plac miejski, by pograć, poprzebywać razem. W mojej ojczyźnie nazywamy to «dominguear», czyli «czynieniem niedzieli». To miejcie na uwadze – bawić się z dziećmi, tracić z nimi czas znaczy także przekazywać wiarę. I to jest darmowość. Darmowość Boża” – powiedział Ojciec Święty.

Trzecie pytanie zadała jedna z katechetek, a dotyczyło ono współpracowania w wychowywaniu. Papież w odpowiedzi wskazał na konieczność udostępniania dzieciom różnych źródeł wiedzy czy dyscyplin, tak aby z jednej strony edukacja była dostosowana do każdej osoby, a z drugiej prowadziła również do zachwytu nad wielowymiarową rzeczywistością. Franciszek podkreślił, że zdziwienia światem i współczucia względem drugiego mogą nas nauczyć tylko inni ludzie, a nie technologia, dlatego warto wspólnie angażować się w wychowanie najmłodszych.

Oceń treść:
Źródło:
;