Imieniny: Anieli, Sykstusa, Jana

Wydarzenia: Dzień Żelków

Uroczystości

święty stanisław kazimieczyk fot. diecezja.pl

5 maja Kościół w Polsce wspomina św. Stanisława Kazimierczyka.

 

Stanisław Kazimierczyk był długo wyczekiwanym i wymodlonym dzieckiem Macieja i Jadwigi Sołtysów. Urodził się w dniu, w którym uroczyście wspominano przeniesienie ciała św. Stanisława, biskupa i męczennika z kościoła na Skałce do Katedry Wawelskiej. Było to 26 września 1433 roku. Jego imię nie było zatem przypadkowe, dzieciom w tamtych czasach często nadawano imię patrona dnia, w którym się rodziły; mówiono, że je sobie same wraz z urodzeniem przynoszą. Chrzest odbywał się zwykle jeszcze tego samego dnia. Warto wspomnieć, że ojciec Stanisława był zamożnym i przedsiębiorczym mieszczaninem Kazimierza (wtedy było to miasto sąsiadujące z Krakowem, a obecnie jedna z jego dzielnic) – zajmował się tkactwem. Sprawował też funkcje społeczne: był ławnikiem i rajcą (radnym) miejskim. Wraz ze swoją żoną Jadwigą tworzyli bardzo religijne małżeństwo. Oboje należeli do Bractwa Najświętszego Sakramentu przy kazimierskiej parafii Bożego Ciała (patrz: mapa), w której posługiwali kanonicy regularni z Laterany, prowadzący życie według reguły św. Augustyna.

Tam twój dom

Tu, na Kazimierzu, przy kościele Bożego Ciała w szkole parafialnej, mały Stanisław rozpoczął swoją edukację. Wyróżniał się spośród rówieśników bystrością umysłu i mądrością. Zarówno w domu, jak i w szkole wychowywany był w duchu pobożności, pracowitości i wzajemnego szacunku. Nieraz przechodził na drugą stronę ulicy i tam, po sąsiedzku, w paulińskim kościele na Skałce, pielęgnował kontakty ze swoim Patronem – św. Stanisławem biskupem.

Rodzice postarali się, by miał bogobojnego nauczyciela, który potem skierował go na dalsze nauki na Akademię Krakowską. Miał 23 lata, gdy został doktorem filozofii, a w rok później – doktorem teologii, po czym objął własną katedrę na Akademii. Nie zaniedbywał życia duchowego, codziennie modlił się i umartwiał. Mimo wspaniałego rozwoju kariery naukowej, wsłuchując się w głos serca wrażliwego na Boże poruszenia, tęsknił za czymś innym. Wrócił na Kazimierz, do rodzinnej parafii i tam, w klasztorze “swoich” kanoników regularnych, przywdział zakonny habit.

Stanisław za murami

Od tej pory swoją teologiczną wiedzę przekazywał młodym zakonnikom. Sam także dbał o ciągłość nauki i w wolnych chwilach czytał. Jednak głównym jego zadaniem na ten czas było głoszenie kazań. Głosił z mocą, dotykał serc. Dużo czasu spędzał też w konfesjonale.  Pokornie, z wielką troską i miłością wysłuchiwał penitentów. Oni zaś, nieraz dotknięci i wzruszeni miłosierdziem Bożym – z nową nadzieją i mocnym postanowieniem poprawy opuszczali konfesjonał brata Stanisława.

Podstawę do tworzenia wielkich dzieł, widział w sprawowaniu najprostszych i najzwyklejszych czynności, które wiernie i wytrwale przeplatał ufną modlitwą, powierzając wszytko Bogu i Najświętszej Pannie Maryi. W pokorze sam często przystępował do sakramentu pokuty. Dużo pościł, umartwiał się milcząc i kosztem snu – czuwał na modlitwie za żywych i umarłych. W ogóle mało sypiał, często też – na podłodze. Był troskliwym opiekunem postulatu. Wieczorami wędrował przez klasztorne korytarze i błogosławił swoich studentów przed snem: zmartwionych i chorujących pocieszał, mobilizując do przyjmowania cierpienia jako łaski. Znany był ze swojej wrażliwości na ludzką biedę.

Najbardziej kochał jednak Eucharystię! Przygotowywał się do niej w milczeniu. Sprawowanie Najświętszej Ofiary było dla niego najważniejszą chwilą dnia i zależało mu, by także inni ludzie nie byli obojętni na bogactwo łask płynących z pełnego w niej uczestnictwa. Na kazaniach często powtarzał zgromadzonym: Ty, który słuchasz Mszy Świętej i przed końcem odchodzisz, tobie żadna nagroda nie jest dana, albowiem Bożego Sprawowania ocenia się na końcu.

Święty Stanisław Kazimierczyk był także mistykiem – zdarzyło się, że w trakcie modlitwy kilkukrotnie dane mu był widzieć Matkę Bożą. Raz, gdy odwiedzał swego Patrona, na Skałce, ukazała mu się Matka Boża trzymająca na rękach małego Jezusa, a obok niej stał właśnie św. bp Stanisław w otoczeniu wielu innych świętych. W trakcie tego objawienia usłyszał z ust Maryi: Cieszę się Synu mój, Stanisławie, z wielkiej twojej pobożności, którą stale otaczasz mnie razem ze św. Stanisławem, twoim patronem. Mówię ci, bądź mężny i postępuj odważnie, ciebie bowiem razem z moimi świętymi obfita nagroda oczekuje w niebie. 

Spełniona obietnica Maryi

Brat Stanisław wspierany Słowem Bożym, przyjmowaniem i sprawowaniem świętych sakramentów, chętnie służył wszystkim spragnionym i poszukującym. Wszystkie siły czerpał jednak z niewyczerpalnego Źródła, jakim była dla niego Eucharystia. W trzydziestym roku swojego życia zakonnego, po Wielkim Poście, osłabiony – nagle zachorował. Infekcja była bardzo poważna. Powierzając się Bożemu Miłosierdziu, w czasie głębokiej modlitwy, Stanisław zobaczył Chrystusa Zmartwychwstałego w towarzystwie Matki Bożej. Chrystus powiedział do niego: Wstań i pospiesz się synu mój, Stanisławie! Dziś będziesz ze mną w wiecznej chwale. Po tych słowach, choć osłabiony, zaczął uwielbiać Boga tak głośno, że wielu braci zleciało się do jego celi. Wtedy poprosił, by opatrzyli go sakramentami. Pożegnał się ze zgromadzonymi, nakładając swoje dłonie na ich głowy – modlił się za każdego i mu błogosławił. Jeden z biografów św. Stanisława Kazimierczyka opisuje, że kiedy poruszony smutkiem swoich braci padł z łóżka na kolana – ostatnim tchnieniem, ze wzniesionymi rękami, powierzył swoją duszę Chrystusowi i wówczas skonał. Było to 3 maja 1489 roku, w uroczystość znalezienia Krzyża świętego. Miał 55 lat.

Na każde wezwanie

Niedługo po śmierci, nie zapominając o swoim mieście, Stanisław ukazał się we śnie śmiertelnie chorej żonie pewnego tkacza krakowskiego. Kazał jej przyjść do kościoła Bożego Ciała, gdzie był pochowany i tam się pomodlić. Uzdrowiona kobieta opowiadała o cudzie i bardzo wielu ludzi zaczęło nawiedzać grób Kazimierczyka. W krótkim czasie, odnotowano ponad 170 takich przypadków.

500 lat później…

Święty Stanisław Kazimierczyk został beatyfikowany ponad pięć wieków po śmierci – 18 kwietnia 1993, na Placu Świętego Piotra, przez św. Jana Pawła II. Kanonizacja odbyła się 17 lat później, 17 października 2010 roku, a dokonał jej papież Benedykt XVI.

Świętego wspominamy 3 maja – na świecie, 5 maja – w Polsce.

Źródło:
;