Imieniny: Józefa, Bogdana

Wydarzenia: Dzień Wędkarza

Ścieżkami miłosierdzia

 fot. Łukasz Kaczyński

W krótkiej rozmowie z portalem franciszkanska3.pl kard. Stanisław Ryłko, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Świeckich wskazał, że ludzie coraz częściej szukają miłosierdzia jako odpowiedzi na brak nadziei w ich życiu.

Łukasz Kaczyński: Jak ks. kardynał uważa, czemu miłosierdzie coraz bardziej pociąga ludzi współczesnych?

Kard. Stanisław Ryłko: Dzisiaj pośród rozmaitych kryzysów, jakie dotykają współczesny świat, chyba jedno z poczesnych miejsc zajmuje kryzys nadziei. Ludzie czują się jakoś zagubieni w rzeczywistości pełne konfliktów i nieraz sprzecznych poglądów i idei. W sposób nieraz dramatyczny szukają motywów nadziei - jak żyć i dlaczego warto żyć. Ten kryzys dotyka zwłaszcza ludzi młodych. W Madrycie na ŚDM jeden z młodych ludzi powiedział mi wprost, że szuka na tym spotkaniu nadziei.

Ł.K.: Czy zatem w miłosierdziu jest nadzieja?

K.S.R.: To jest poważne pytanie, ale i kwestia jest poważna. Jeżeli chodzi o młode pokolenia, które z natury powinno być nośnikiem nadziei, widzimy, że zaczyna im tej życiowej cechy brakować. Ja myślę, że dlatego widać tak wielkie zainteresowanie przesłaniem s. Faustyny o Bogu bogatym w miłosierdzie. Ono znajduje podatny grunt w dzisiejszym człowieku, zwłaszcza w czasie tego Nadzwyczajnego Roku Miłosierdzia. Ludzie potrzebują gwałtownie motywów tłumaczących pozytywnie ich istnienie, a co za tym idzie mobilizujących ich do życia. Odpowiedzią na to zapotrzebowanie nadziei jest nabożeństwo do Bożego miłosierdzia.

Ł.K.: Ale czy tylko brak nadziei stanowi w dzisiejszym świecie problem? Czy miłosierdzie, poza wypełnianiem tej właśnie pustki, powinno być jakoś szerzej rozumiane?

K.S.R.: Ja myślę, że to jest sedno trudności prawdziwego odnalezienia się dzisiejszego człowieka. To widać także w wielkim garnięciu się ludzi do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. Przesłanie św. Jana Pawła II, jak i s. Faustyny jest wyraźne, tak samo jak orędzia papieża Franciszka. On kierując swoje słowa zapraszające młodych na ŚDM w Krakowie zacytował przecież s. Faustynę: "Jezu spraw, aby moje oczy były miłosierne, aby moje uszy, były miłosierne, aby mój język był miłosierny, aby moje ręce były miłosierne, nogi miłosierne". Zwłaszcza, żeby serce było miłosierne. To jest swego rodzaju konsekwencja - ktoś, kto odnalazł nadzieję w Bożym miłosierdziu staje się jego apostołem.

Ł.K.: Czy trudno dzielić się doświadczeniem Bożego miłosierdzia?

K.S.R.: To musi być dzielenie w sposób konkretny. Tak jak wspomniałem - przez oczy, uszy, język czy ręce. I mocno widać jak bardzo w życiu społecznym u nas w Polsce takiego podejścia niestety brakuje.

Ł.K.: Nie da się ukryć przy tym, że młodzi często mają wszystko na wyciągnięcie ręki. Jak nauczyć młode pokolenia miłosierdzia w ich podchodzeniu do życia?

K.S.R.: W świecie jest olbrzymi głód miłości. Różnie nazywany, ale jednak chodzi o to samo. Równocześnie jest to wielkie ryzyko, o którym mówili ostatni papieże - zniekształcenie znaczenia słów "miłość" i "miłosierdzie". Dlatego tak ważna jest właściwa nauka miłości. Jan Paweł II powiedział kiedyś, że miłości się nie da nauczyć, a równocześnie nie ma nic tak potrzebnego, by się jej uczyć. Myślę, że w Krakowie mamy wielką szkołę miłości - łagiewnickie sanktuarium, które pokazuje co to znaczy miłować drugiego człowieka i samego siebie w sposób poprawny i w prawdzie. Przesłanie z tego krakowskiego sanktuarium jest wielopoziomowe - uczy nas nadziei, orientowania się w życiu i po prostu tego, że prawdziwa miłość jest niezbędna w życiu człowieka.

Ł.K.: Czy jednak często nie widać tego, że ludzie wybierają swoje prawa zamiast unikalnej wartości miłości i prawdy?

K.S.R.: To prawda, że ludzie domagają się poszanowania swoich praw - nie chcą na przykład miłosierdzia od urzędnika, z którym coś załatwiają, ale żądają respektowania tego, co im się należy. Ale jednak okazuje się, że to za mało. Odniesienie w prawdzie do drugiego człowieka, który jest osobą, domaga się dopełnienia przez miłość. Bo jak pisał Saint-Exupéry - tylko sercem człowiek widzi dobrze bliźniego do końca.

Ł.K.: Dużo było w naszej rozmowie o Łagiewnikach - trwający Rok Miłosierdzia i nadchodzący ŚDM postawił to miejsce kultu w centrum uwagi?

K.S.R.: Myślę, że to sanktuarium to wielki dar dla Polski, dla Kościoła w Polsce, ale także dla Kościoła powszechnego. A jak uczył nas św. Jan Paweł II każdy dar jest zadaniem i wyzwaniem. Na tym miejscu toczy się nieustanny dialog między tymi, którzy przyjmują pielgrzymów i samymi pielgrzymami. I jedni, jak i drudzy, ciągle się uczą czym jest miłosierdzie w pryzmacie podejścia do drugiego człowieka. Bo to podejście powinno być ewangeliczne.

 

Źródło:
;