Imieniny: Anieli, Sykstusa, Jana

Wydarzenia: Dzień Żelków

Wspomnienia

„Uderzą w pasterza, a rozproszą się owce” – 40. rocznica zamachu na Ojca Świętego Jana Pawła II

 fot. Archiwum Kurii Metropolitalnej w Krakowie

 

Upalne popołudnie

Jest 13 maja 1981 roku - środa, 9 miesięcy wcześniej w Polsce oficjalnie zarejestrowano „Solidarność”. Za równe 7 miesięcy generał Jaruzelski wprowadzi w naszym kraju stan wojenny. Kilkanaście minut po godzinie 17 papamobile z Janem Pawłem II kończy drugie kółko na Placu św. Piotra w Watykanie.

Warto zwrócić uwagę, że pojazd jakim Ojciec Święty jeździ pomiędzy zebranymi pielgrzymami to otwarty, nieduży fiat, w którym postać papieża jest łatwo dostępna dla ludzi – mogą mu podawać ręce, a nawet dzieci do błogosławieństwa. Nie inaczej jest i tym razem. Na chwilę przed tym, gdy rozlegną się strzały, Jan Paweł II błogosławi jeszcze dziewczynkę – Sarę Bartoli. Agca będzie później twierdził, że to z tego powodu nie mógł strzelać w głowę papieża.

Chwilę później – gdy Jan Paweł II odda dziecko w ramiona rodziców – będą miały miejsce wydarzenia, których nie tylko kulisy, ale nawet sam przebieg nie został do dziś wyjaśniony, a z których relacje prasowe, książkowe i filmowe roją się od błędów, niedomówień i przekłamań.

W ciągu minionych 40-lat historia zamachu obrośnie tak wieloma pytaniami, sprzecznymi relacjami, mitami i teoriami spiskowymi, z których wiele będzie wynikiem świadomych działań służb specjalnych zarówno z zza żelaznej kurtyny, jak i zachodnich, że stanie się obok zamachu na Kennedy’ego jedną z głównych, nierozwiązanych zagadek kryminalnych XX wieku. Czy Agca działał sam? Kto strzelał i ile razy? Ile kul odnaleziono na Placu  Św. Piotra? Kto zlecił zamach? – To tylko niektóre z pytań, które do dziś pozostają bez odpowiedzi.

 

Strzały na Placu św. Piotra

O 17.19 placem wstrząsa kilka wystrzałów – ile ich było dokładnie, nie wiemy. Kardynał Dziwisz będzie wspominał zawsze o dwóch, a Arturo Mari o czterech, większość świadków przesłuchiwanych w śledztwach będzie mówić o trzech. Sam Agca, który będzie wielokrotnie zmieniał zeznania, zezna że oddał dwa lub trzy strzały i broń się zacięła albo przeszkodzili mu ludzie, którzy stali obok. Huk wystrzałów jest zwielokrotniony przez echo.

Jedna z wystrzelonych kul zrani papieża w palec wskazujący lewej ręki, draśnie w prawe ramię, nieco powyżej łokcia i poleci dalej. Druga trafi go w brzuch w okolice trzustki, przeszywając pas papieski, który dziś można oglądać na Jasnej Górze, potem sutannę, która znajduje się w Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie. Pocisk następnie przeszyje ciało papieża na wylot nie po prostej, a po paraboli uszkadzając w kilku miejscach jelita i o milimetry mijając się z aortą i kręgosłupem, ostatecznie spadając na podłogę samochodu.

To tłumaczy, dlaczego spoglądając na wspomnianą sutannę z przodu w miejscu otworu po kuli, w ogóle nie widzimy krwi, a widzimy ją w wielkiej ilości z tyłu, gdzie wypłynęła z dziury wylotowej pocisku i gdzie grawitacyjnie spływała ze wszystkich zranionych tkanek i organów.

W wyniku zamachu ucierpią też dwie kobiety – Amerykanki: ciężko ranna będzie Ann Odre, wówczas 58-letnia turystyka o polskich korzeniach; oraz Rose Hall, 21-latka, której kula roztrzaska lewy łokieć. Kule pozostawiły też ślady na papamobile. Do dziś nie udało się dokładnie wyjaśnić trajektorii lotu pocisków. Nie udało się - nawet uwzględniając możliwość rykoszetów -  wyjaśnić także tego, jak dwa pociski zamachowca mogły zadać pięć ran trzem różnym osobom i to nie stojącym na linii strzału. 

Istnieją bardzo poważne przesłanki aby sądzić, że musiał być też trzeci pocisk, nigdy go jednak nie odnaleziono. Do dziś pojawiają się także domniemania o drugim zamachowcy, który musiał strzelać z innego kierunku. Pocisk, który zranił Ojca Świętego w brzuch, znajduje się dzisiaj w koronie Matki Bożej w Fatimie. Jan Paweł II wierzył i wielokrotnie wspominał, że to właśnie Jej zawdzięcza ocalenie.

 

„Jedna ręka strzelała, a inna kierowała kulę”

Jan Paweł II został wywieziony z Placu Św. Piotra  i w miarę sprawnie przetransportowany do kliniki Gemelli. Mimo rzymskich korków udało się dotrzeć do szpitala w ciągu kilkunastu minut. Cały czas od momentu postrzału pozostawał przytomny. Przebaczył w tym czasie Agcy i modlił się. Stracił przytomność w momencie dojazdu do szpitala.

Obrażenia nie okazały się być tak poważne jak sądzono, kula szczęśliwie ominęła najwrażliwsze organy, podziurawiła jednak w wielu miejscach jelita. Papież stracił bardzo dużo krwi, operacja musiała trwać wiele godzin. Jan Paweł II miał stosunkowo rzadką grupę krwi A Rh-, której wtedy w Rzymie brakowało. Zorganizowano więc szybką zbiórkę wśród pracowników szpitala, co pozwoliło dostarczyć niemal dwa litry krwi potrzebnej dla papieża. Część krwi była niestety zakażona wirusem cytomegalii,  co znacznie wydłużyło okres rekonwalescencji Jana Pawła II.

Świat, Kościół i Polska zamarły. Spontanicznie ludzie zaczęli organizować modlitwy i marsze w intencji papieża. Do Watykanu zaś popłynęły listy wsparcia od państw, rządów i koronowanych głów. Pośród nich – w wyniku chaosu komunikacyjnego i informacyjnego – znalazły się nawet telegramy kondolencyjne.

Ojciec Święty przeżył zamach, po kilku dniach przemówił przez Radio Watykańskie, po kilku tygodniach wrócił do pracy, a po kilku miesiącach do jak się wydawało pełni sił. Jak dziś twierdzą lekarze, zamach pozostawił jednak trwały uszczerbek na zdrowiu i był początkiem wieloletniego cierpienia, utraty sił i zdrowia, a nawet wstępem do męczeństwa Jana Pawła II, którego wielu z nas było świadkami.

 

Zamachowiec

Mehmet Ali Agca to turecki zamachowiec znany już służbom śledczym. Był członkiem skrajnej organizacji terrorystycznej „Szare Wilki”. Na Placu Św. Piotra Agca został pojmany zaraz po tym, jak oddał strzały. Do jego zatrzymania przyczyniła się siostra zakonna Letizia Giudici, która stała tuż obok Turka. Ona sama zawsze twierdziła, że Agca zdążył wystrzelić dwa razy, a przy trzecim wystrzale jego pistolet (który obecnie znajduje się w Muzeum w Wadowicach) się zaciął. Dlatego możliwe jest przypuszczenie, że strzelał ktoś jeszcze.

Wielu badaczy wskazuje, że drugim napastnikiem mógł być Oral Celik, Turek, znajomy Agcy, podobnie jak on związany z organizacją terrorystyczną Szarych Wilków i z zamachem w 1979 r. na dziennikarza Abdiego Ipekçiego. Po zamachu na papieża 13 maja 1981 roku Celik został sfotografowany w chwili pospiesznego opuszczania Placu Św. Piotra. Agca pierwotnie zeznawał, że Celik miał być drugim strzelcem i w wypadku niepowodzenia Agcy, miał „dokończyć robotę”. Następnie według planu mieli rzucić bombę hukową i uciec z Placu. Nie wiemy, czy Celik wykonał jakąś część zadania, czy widząc niepowodzenie Agcy się spanikował i się wycofał.

 

Mocodawcy zamachu

Nie wiemy również, kto był mocodawcą zamachu. Komunistyczne służby, loże masońskie, włoska mafia, opozycja w Kurii Rzymskiej, islamscy terroryści czy tureccy nacjonaliści to tylko niektóre środowiska, z których mogli pochodzić zleceniodawcy. Większość teorii, która pojawiła się w tej sprawie, jest dziełem kampanii dezinformacyjnych prowadzonych z jednej strony przez służby specjalne państw komunistycznych (byleby tylko oddalić od nich oskarżenia), a z drugiej strony służb amerykańskich, którym bardzo zależało, aby zamach został powiązany właśnie z nimi. Dodatkowo wyjaśnienie zamachu komplikowała niekompetencja włoskich śledczych, których działalność była wyraźnie torpedowana z zewnątrz, a także milczenie Watykanu. Stolica Apostolska i sam Jan Paweł II unikali zabierania głosu w tej sprawie – być może nie chcieli doprowadzić do eskalacji napięcia w stosunkach międzynarodowych.

Najbardziej obiecującym tropem był tzw. „Bułgarski Ślad”. W toku śledztwa ujawniono powiązania Agcy z bułgarskim wywiadem oraz zadziwiającą koincydencję faktów związanych z przerzuceniem Agcy na zachód i jego pobytem we Włoszech, a pewnymi działaniami bułgarskich dyplomatów.

Agca początkowo w swoich zeznaniach potwierdzał ten trop. Wszystko układało się w spójną całość do momentu, w którym odwiedzili go w więzieniu dwaj sędziowie z Bułgarii – dziś wiemy, że nie byli to prawnicy, a agenci bułgarskiego wywiadu. Po ich wizycie Agca zaczął zmieniać zeznania, plątać się, a następnie snuć coraz bardziej fantastyczne teorie. Spekuluje się, że w czasie wspomnianej wizyty Bułgarów Agca został zaszantażowany, że jeśli nie zmieni zeznań to służby zemszczą się na jego rodzinie. Równolegle agencje wywiadowcze służb państw komunistycznych, rozpoczęły szeroko zakrojoną akcję, aby przykryć trop bułgarski. W zasadzie do dzisiaj na temat zamachu publikuje się wiele materiałów, które są pełne błędów i przekłamań, i które zamiast rzetelnie relacjonować historię jeszcze bardziej pogłębiają istniejący zamęt informacyjny.

 

 

 

 

 

Bibliografia:

Grajewski A., Skwara M., Papież musiał zginąć – Wyjaśnienia Alego Agcy, IPN i Gość Niedzielny, Katowice 2011  [dostępna online – 11.05.2021: https://przystanekhistoria.pl/download/166/121155/papiezmusialpojedyncze.pdf ].

Grajewski A., Skwara M., Agca nie był sam – Wokół udziału komunistycznych służb specjalnych w zamachu na Jana Pawła II, IPN i Instytut Gość Media, Katowice 2015 [dostępna online – 11.05.2021: https://przystanekhistoria.pl/download/166/121149/agcaniebylpojedyncze.pdf ].

Imposimato F., Provvisionato S., Zamach na papieża, Czerwone i Czarne,  Warszawa 2011.

Tacik J., Zamach. Jan Paweł II – 13 maja 1981. Spisek. Śledztwo. Spowiedź, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2017.

Oceń treść:
Źródło:
;