Imieniny: Wiktoryna, Helmuta, Eustachego

Wydarzenia: Dzień Metalowca

Wywiady

 fot. Michał Henkel

2 listopada Kościół katolicki obchodzi Dzień Zaduszny - dzień pamięci o tych, których dusze mogą jeszcze przebywać w czyśćcu. Z ks. prof. Janem Machniakiem z Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie rozmawia Michał Henkel

M.H.: Dlaczego Kościół wierzy w czyściec, skoro w Piśmie Świętym nie ma takiego słowa?

J.M.: W Piśmie Świętym, szczególnie w drugiej księdze Machabejskiej znajdujemy stwierdzenie, że dusze wiernych, którzy zginęli w czasie bitwy oczekują pełnego oglądania Boga i to jest ten podstawowy tekst ze Starego Testamentu. Sama nazwa „czyściec – purgatorium” pojawia się w teologii dosyć późno, bo dopiero w XI wieku ale i w Nowym Testamencie w wypowiedziach Pana Jezusa znajdujemy takie teksty mówiące o potrzebie  oczyszczenia się po śmierci, gdy miłość człowieka nie była doskonała, była zabarwiona zmysłowymi przeżyciami i upodobaniami. To miejsce oczekiwania na pełne oglądanie Boga, miejsce naznaczone nadzieją.

M.H.: Również cierpieniem.

J.M.: Jest w nim cierpienie, które ma charakter duchowy ale dusze czyścowe wiedzą, że to cierpienie ma swój początek i będzie też miało swój koniec. Właśnie ta nadzieja daje człowiekowi siłę wewnętrzną do tego oczekiwania, bo gdzieś tam w tej perspektywie jest jakiś promyk światła, który prowadzi do Boga.  

M.H.: Jezus mówi jednak, że wszystkie grzechy i bluźnierstwa zostaną odpuszczone za wyjątkiem bluźnierstw przeciwko Duchowi Świętemu.

J.M.:  Chodzi o całkowity brak wiary, odrzucenie Boga, dlatego to stwierdzenie Jezusa jest tak radykalne. Jeżeli ktoś radykalnie odrzuca Boga to można podziewieć, że zostanie radykalnie odrzucony w Zyciu wiecznym, w teologii to tzw. opcja  fundamentalna czyli świadome zanegowanie istnienia Boga, miłości i miłosierdzia Bożego. Wątpliwości jakie dziś ludzie przeżywają jeszcze nie są opcją fundamentalną, dopiero wtedy kiedy człowiek odrzucając Boga zaczyna współpracować ze złem i świadomie je popełniać. Grzech przeciwko Duchowi Świętemu to taki, gdy człowiek w swojej świadomości nawet nie dopuszcza do siebie, że Bóg mógłby istnieć.

M.H.: Św. Paweł w Liście do Koryntian wspomina o ogniu czyśćcowym, ale nie jest to ogień piekielny.

J.M.: Obraz ognia pochodzi ze Starego Testamentu, również przypomnianego przez św. Pawła. Chodzi tu bardziej o ogień duchowy, nawet w niektórych pieśniach ludowych mówi się o „wewnętrznych upaleniach”. To doświadczenie, które zdarza się już tu na ziemi, kiedy człowiek nie może wyjaśnić swojej stuacji, gdy jest posądzony o coś czego nie zrobił, wtedy cierpi wewnętrznie. Mówi, że ogień dotyka go i smaga. Ten duchowy ogień ma właśnie charakter oczyszczający i dlatego można powiedzieć, że nawet w nim jest pewna nadzieja, że po tym doświadczeniu, doczeka się pełnego szczęścia i miłości.

M.H.: Czyli kto tak naprawdę trafia do czyśćca?

J.M.: Czyściec jak wierzymy jest dla tych, którzy nie mieli szansy odpokutowania za swoje grzechy, uznają swoją winę ale zabrakło im czasu, możliwości czy też odkładali na później  możliwość pokuty. Dlatego czyściec jest zawsze wyzwaniem, żeby czynić dobro już teraz i nigdy nie odkładać go na później. Jednocześnie jest wyzwaniem dla tych, którzy są tutaj na ziemi do modlitwy, bo w czyśćcu nie można sobie samemu pomóc,  dlatego ten Kościół pielgrzymujący czyli my wierni modlimy się za naszych zmarłych. Zapalenie świeczki to jedynie symbol. Najważniejsza jest modlitwa dlatego w tych dniach i przez siedem kolejnych dni Kościół udziela odpustów, czyli całkowitego odpuszczenia win i kar. Dzień zaduszny i cała tajemnica czyśćca rozbudza we wszystkich nadzieję, że przez modlitwę, post i dobre uczynki możemy wspierać innych. Stąd kwesty na cmentarzach na dobre cele dla ubogich czy odbudowę pomników.

M.H.:  Znane są świadectwa skuteczności takiej modlitwy?

J.M.:  Tak, najbardziej wyrazistym świadectwem jest  św. Faustyna, bo wielokrotnie miała wizje czyśćca i nawet rozpoznawała osoby, które znała w tym życiu - rodzinę czy współsiostry. Ona nigdy się nie poddawała tylko od razu rozpoczynała modlitwę - Koronkę do Bożego Miłosierdzia, potem otrzymywała też takie wewnętrzne zapewnienie, że te dusze osiągnęły już szczęście wieczne. Myślę, że nie tylko św. Faustyna, również wielu świętych jak  św. Maksymilian Maria Kolbe - ludzie, którzy w sposób szczególny byli otwarci na świat ducha, na wszystko to, co jest ponad naszymi zmysłami otrzymywali taką łaskę i wykorzystywali ją do tego, by modlić się za zmarłych.

Obchody Dnia Zadusznego w chrześcijaństwie zapoczątkował w 998 roku św. Odilon - opat z Cluny, jako przeciwwagę dla pogańskich obrządków czczących zmarłych. W XII wieku tradycja upowszechniła się w całym Kościele.

Źródło:
;