Imieniny: Wiktoryna, Helmuta, Eustachego

Wydarzenia: Dzień Metalowca

Skarby Kościoła

"Księgi chorych" ze zbiorów bonifratów ocalone

 fot. Michał Henkel

Unikatowe dokumenty - najstarsze zachowane w Polsce rejestry chorych poddano gruntownej konserwacji. Dzięki nim można dziś dowiedzieć się jak żyli, na co chorowali i w co ubierali się pacjenci w XVII i XVIII wieku.

- Najstarsza księga powstała w latach 1628 –  1641  w Zebrzydowicach, druga w kolejności jest księga chorych z Lublina i dwie z naszego szpitala w Krakowie - mówi o. Ambroży Maria Pietrzkiewicz - przeor krakowskich bonifratrów.

Można w nich znaleźć wszystko to, co dziś figuruje w "karcie informacyjnej" pacjenta. Choć o. Ambroży Maria Pietrzkiewicz sam nad drugim człowiekiem pochyla się już od ponad 30 lat, zdumiony jest precyzją, z jaką w tamtym okresie starano się ukazywać człowieka chorego. Zdaniem przeora to, wyraźny rys duchowości zakonu św. Jana Bożego, który przed przyjęciem chorego do szpitala wpierw obmywał mu nogi, całował stopy a dopiero potem zajmował się leczeniem. - W tych księgach każde imię bądź nazwisko, które tam się znajduje, jest czynnym wyrazem miłosierdzia. To właśnie tam jest konkretny człowiek - dodaje przeor.

- To przede wszystkim spisy pacjentów, ale znajdujemy tam  bardzo różnorodne informacje: imię i nazwisko pacjenta, jego wiek, imiona rodziców, zawód jaki wykonywał oraz rzeczy, które ze sobą przyniósł. To  bardzo interesujące informacje, których nie znajdziemy w innych źródłach historycznych - opowiada Marek Bebak z krakowskiej Biblioteki Bonifratrów.

W spisach pacjentów znaleźć można głównie biedaków, określanych jako "pauperum", czy "dziad", studentów i uczniów, służących oraz rzemieślników zrzeszonych w cechach, np. krawców, rzeźników, szewców, mydlarzy, introligatorów, cyrulików a także muzyków.

Oprócz ewidencji w księgach pojawiają się również ryciny krzyży czy czaszek z piszczelami symbolizującymi zgon pacjenta. Co ciekawe w szpitalu bonifratrów leczono nie tylko katolików,  trafiali tam także protestanci i Żydzi, których przecież na Kazimierzu nie brakowało. Znane są także przypadki hospitalizacji Szwedów, którzy w XVII wieku okupowali Kraków. 

-  Żołnierze szwedzcy postrzeleni lub ranni na froncie, także tu trafiali, leczono ich, pielęgnowano i pomagano wrócić do zdrowia, mimo, że byli okupantami. Był to znak miłosierdzia dla wszystkich potrzebujących - opowiada Marek Bebak.

Same dokumenty były w opłakanym stanie, wymagały też dezynfekcji, bo w archiwach zaatakowały je bakterie i grzyby,  teraz  w końcu zyskały nowe życie. - Księgi były rozebierane na pojedyncze elementy, każdy z nich był konserwowany oddzielnie  - kartki, składki i oprawa.  Dopiero po ich zabezpieczeniu, mogliśmy przystąpić do kolejnego etapu prac - do oczyszczania, uzupełniania, szycia i konserwacji - mówi prowadząca konserwację Ewa Pietrzak. 

Niezbędne było też wzmocnienie struktury papieru odpowiednią żywicą, by scalić celulozę, inaczej ksiąg nie dałoby się odczytać. - Każdy rękopis jest bardzo cenny, bo jednostkowy, tam były puzzle, więc musieliśmy pozbierać to wszystko w jedną całość i dopasować,  tak by w dodatku nic nam nie umknęło. To było nie lada wyzwanie - zdradza Ewa Pietrzak.

Prace trwały od marca tego roku, ich koszt  wyceniono na  102 tys. zł,  72 tys. wyłożyło Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, resztę dołożyli sami bonifratrzy. W przyszłym roku bracia również liczą na ministerialną dotację, bo jak zapewniają w swoich archiwach mają jeszcze kilkanaście perełek, które na pewno warto odrestaurować.

***

Zakon Szpitalny św. Jana Bożego został sprowadzony do Polski w 1609 r. Przez wieki bracia prowadzili szpitale, w których leczeni byli głównie najubożsi mieszkańcy miast, choć zdarzały się przypadki przyjmowania bardziej zamożnych pacjentów, jak wspomnianych już żołnierzy czy pielgrzymów. Największy rozkwit zakonu w Polsce przypadł właśnie na wiek XVII - wtedy to zgromadzenie dysponowało aż 17 szpitalami. Dziś Bonifratrzy prowadzą 4 placówki: w Krakowie, Łodzi, Piaskach Wielkopolskich i Katowicach. Do zaadaptowania mają jeszcze budynki we Wrocławiu, Prudniku i Ząbkowicach Śląskich.

Źródło:
;