Wywiady
„Ekumenia żyje w nas"
W dniach od 18 do 25 stycznia Kościół Krakowski obchodzić będzie kolejny "Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan". W tym roku towarzyszą mu słowa, zaczerpnięte z Ewangelii św. Jana "Jezus rzekł do Samarytanki: Daj mi pić". Z ks. Romanem Prackim z Parafii Ewangelicko-Augsburskiej w Krakowie i ks. Łukaszem Kamykowskim z Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie rozmawia Michał Henkel.
M.H.: Jak to jest z tą jednością chrześcijan? Zdaniem niektórych możliwa jest jedynie w przyszłym życiu.
R.P.: Bez wątpienia, jedność jest możliwa w przyszłości, była też możliwa w przeszłości przecież przez tysiąc lat Kościół nie był podzielony. Oczywiście borykał się z różnego rodzaju problemami ale na pewno nie był tak rozdzielony. Mamy piękne świadectwa Ojców Kościoła do których przyznają się wszystkie wyznania. Jeżeli coś było i będzie, to dlaczego nie może być i teraz?
Ł.K.: Jedność chrześcijan jest faktem, który teologicznie przyjmujemy, że wszystkie ludzkie niedoskonałości, wrogości i niechęci nie zdołały całkowicie zniszczyć Bożego zamysłu jedności. Zdajemy sobie jednak sprawę, że przez wieki podziałów do widzialnej jedności jest jeszcze bardzo długa droga, która w dodatku wymaga cudownej ingerencji Pana Boga, by mogła się zakończyć. Na ten cud jednak liczymy, dlatego u podstaw ekumenii zawsze leży modlitwa.
M.H.: No i modlimy się o nią już bardzo długo.
R.P.: Już ponad 10 wieków i pewnie będziemy się modlić dalej, niezależnie od tego, co uda nam się osiągnąć. Trzeba pamiętać, że to zadanie każdego pokolenia i każdego człowieka z osobna. Oczywiście spodziewamy się jedności, kiedy Chrystus przyjdzie na Sąd Ostateczny, każdy z nas ma jednak taką kompetencję, by o jedność i dialog zadbać tu i teraz. Po to też powstał Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan.
M.H.: Jak bardzo nam się ta droga skróciła?
Ł.K.: To może wymierzyć tylko Pan Bóg, my staramy się ją skracać. Są kroki, które są oznakami wyraźnego zbliżania się, są też i takie, które budzą obawy, zwłaszcza tam, gdzie na różnice wyznań nakładają się jeszcze różnice narodowościowe i polityczne. Wtedy bardzo łatwo istniejące różnice zamieniać w symbol tożsamości przeciw tożsamości innych.
M.H.: Hasło tegorocznego spotkania "Daj mi pić" chyba najpełniej oddaje to, po co tak naprawdę przychodzimy do naszych kościołów, po wodę żywą.
R.P.: Po wodę żywą, każdy do swojego, ale też to słowo mówi o pragnieniu, że jednak pragniemy tej jedności. Pięknie by było, gdybyśmy nie byli podzieleni tak jak jesteśmy, dlatego powinniśmy robić to, co możemy. Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan jest właśnie takim zaproszeniem dla nas wszystkich, żebyśmy tam, gdzie zazwyczaj nie chodzimy poczuli się mile widziani. Nie chodzi o to, byśmy na chwilę stali się prawosławni, protestantcy czy katoliccy tylko, żebyśmy tą godzinę w tygodniu mogli spędzić razem z innymi chrześcijanami, by sprawdzić czy ta jedność jest w nas.
M.H.: Jak co roku wszystkie wyznania wzjamnie się odwiedzają.
Ł.K.: Wszystkie, które dały się zaprosić. Według programu, który w Krakowie wykrystalizował sie już parę lat temu rozpoczynamy modlitwą w kościele prawosławnym przy ul. Szpitalnej, potem w niedzielę i poniedziałek niektóre z parafii katolickich przyjmują na nabożeństwie ekumenicznym przedstawicieli poszczególnych kościołów mniejszościowych. We wtorek spotykamy sie w kaplicy kościoła ewangelicko-metodystycznego przy ul. Długiej, w środę w kościele ewangelicko-augsburskim przy ul. Grodzkiej, w piątek w kościele polskokatolickim przy ul. Miechowity.
M.H.: Chciałoby się, żeby takich spotkań było więcej, w końcu to tylko kilka godzin.
R.P.: Na początek wystarczy, natomiast jeżeli to doświadczenie wywoła w nas pragnienie, to wiemy, gdzie szukać. To też nie jest tak, że ekumenia dzieje się wyłącznie przez jeden tydzień w ciągu roku, tak naprawdę trwa przez cały czas i wszyscy możemy brać w niej udział. Ekumenia nie jest powszechna więc mamy szansę wziąć udział w czymś dość elitarnym, z drugiej strony nie trzeba być elitarnym, by być do niej zaproszonym. Zakończenie tygodnia modlitw o jedność w bazylice dominikanów jest zawsze oblegane i gromadzi pełen kościół wiernych. Tak naprawdę ekumenia żyje w nas za każdym razem, kiedy bierzemy do ręki Pismo Święte ono jest ze wszech miar ekumeniczne, nie ma swojego jednego wyznania, to my modląc się nadajemy mu tożsamość. Czytając je jesteśmy więc w dialogu sami ze sobą, ale także z całym Kościołem Chrystusowym.
M.H.: Wciąż jednak wiele nas dzieli.
Ł.K.: Łączy nas Chrystus, przekonanie o tym, że jest nam dany jako droga do spełnienia naszych ludzkich nadziei. Co do tego jak ma wyglądać wspólnota ze strony zewnętrznej istnieje jednak bardzo wiele różnic, począwszy od tego jakimi środkami posługuje się Pan Bóg, by Chrystus mógł być dla nas obecny tu i teraz. Dotyczy to m.in. sakramentów i Eucharystii. Mamy jednak też pewne uzgodnienia w Polsce pośród kościołów zrzeszonych w Radzie Ekumenicznej, przede wszystkim te o ważności chrztu. Dogadaliśmy się co do tego, że wzajemnie uznajemy sakrament udzielany w poszczególnych kościołach.
R.P.: To chyba jedyna taka deklaracja na świecie! Między rzymskimi katolikami a luteranami mamy też m.in. porozumienie o wzajemnym usprawierdliwieniu, jest też specjalna procedura dotycząca ślubów ekumenicznych, w przypadku związków mieszanych wyznaniowo. Oczywiście do zrobienia jest jeszcze bardzo dużo, ale mamy już takie zasoby, które sprawiają, że w bieżącej pracy duszpasterskiej mamy już stosowne narzędzia, by naszych wiernych odpowiednio " zagospodarować". Nie jest więc wcale tak źle.
Początki tygodnia ekumenicznego sięgają roku 1908. Wspólna modlitwa chrześcijan to pomysł dwóch anglikańskich duchownych Spencera Jonesa i Paula Wattsona. Więcej szczegółów nt. tegorocznych obchodów można znaleźć na stronie www.upjp2.edu.pl