Wywiady
30 lat od śmierci męczenników z Pariacoto
Mija 30. rocznica męczeńskiej śmierci błogosławionych Michała Tomaszka i Zbigniewa Strzałkowskiego - misjonarzy, którzy zginęli z rąk terrorystów Świetlistego Szlaku w Pariacoto w Peru. O tym, kim są dla współczesnego człowieka, rozmawiamy z br. Janem Hruszowcem, promotorem ich kultu.
Łukasz Kaczyński: 30 lat od męczeńskiej śmierci franciszkańskich misjonarzy to wyjątkowa rocznica.
Br. Jan Hruszowiec: - Tak, nie da się ukryć. Kiedy patrzę wstecz na decyzję Kościoła o ich wyniesieniu na ołtarze, myślę, że była ona niezmiernie istotna. Sądzę, że Pan Bóg dokładnie wiedział, jakich świętych będzie potrzebował współczesny człowiek, by poradzić sobie z problemami i wyzwaniami, które spotyka w swojej codzienności. I choć mija już 30 lat od kiedy zginęli oni z rąk terrorystów Świetlistego Szlaku w Pariacoto w Peru, to nadal są niezwykle aktualnymi drogowskazami na drodze do świętości dla wiernych.
Dlaczego?
- Bo charyzmaty, którymi Bóg obdarza człowieka, nie znikają wraz z jego śmiercią. O. Michał zawsze działał na rzecz dzieci i młodzieży. Także po śmierci o nich nie zapomina, gdyż mamy wiele świadectw, w których małżonkowie wskazują, że nawet po 10 latach bezskutecznych starań o potomstwo za wstawiennictwem o. Michała dzieją się cuda w tej kwestii. Natomiast o. Zbigniewa na misjach nazywano „doktorkiem”, gdyż znaczą część swojej uwagi poświęcał chorym i cierpiącym. Również oni przysyłają do nas świadectwa, które dowodzę, że o. Zbigniew wstawia się za nimi. I to nie tylko w sprawach zdrowia fizycznego, ale także duchowego, co potwierdzają duchowni, którzy sprawują posługę egzorcysty.
W kanonie świętych polscy męczennicy z Pariacoto wyróżniają się też działaniem wspólnym, prawda?
- Tak, razem są patronami krucjaty różańcowej w obronie przed terroryzmem. To dzieło rozpoczęło się w maju 2016 r. Skontaktował się ze mną oficer pracujący w służbach wywiadowczych, który dał świadectwo, że od tego miesiąca widać wyraźny wzrost skutecznych działań redukujących liczbę potencjalnych zamachów terrorystycznych. Nie mam wątpliwości, że to zasługa wstawiennictwa naszych współbraci i osób modlących się w ramach krucjaty. Akcja nadal prężnie się rozwija. I pomimo tego, że współcześni ludzie nie lubią się deklarować, to w krucjacie niedługo będzie się modlić blisko 2000 osób.
Szerzeniem kultu o. Zbigniewa i o. Michała zajmuje się krakowskie Biuro Promocji Kultu Męczenników z Pariacoto, które jest niezwykle aktywne.
- Staramy się, by jak najwięcej osób poznało naszych błogosławionych współbraci. Przeprowadziliśmy 395 akcji wyjazdowych, czyli tzw. misyjnych dni męczenników. W przeciągu tych 5 lat od ich beatyfikacji rozdaliśmy już ponad 432 tys. obrazków z relikwiami 2 stopnia tych franciszkańskich misjonarzy, a także powstało 22 tys. książek, jak i przygotowano blisko 78 tys. różańców z relikwiami drugiego stopnia. Natomiast relikwie 1 stopnia męczenników z Pariacoto w tym momencie znajdują się już w 447 miejscach na świecie, w tym w 263 w Polsce. Uruchomiliśmy także specjalny kanał na YouTube zatytułowany „MichaliZbigniew”, gdzie publikowane są archiwalne i bieżące filmy z materiałami związanymi z franciszkanami z Pariacoto. Niezwykłym dla mnie jest, że cały czas znajdują się nowe nagrania, zdjęcia czy filmy, które przybliżają nam o. Zbigniewa i o. Michała nie tylko jako zakonników, ale również zwykłych ludzi, którzy swoją codziennością zmierzali do świętości.
Jak zachęciłby Brat do zainteresowania się kultem polskich franciszkańskich misjonarzy z Pariacoto?
- Po pierwsze to są błogosławieni naszej epoki, którzy dowodzą, że świętość jest na wyciągnięcie ręki i możliwa dla każdego. To właśnie pokazuje życie o. Zbigniewa i o. Michała. Myślę, że w dzisiejszym świecie dla człowieka wierzącego są oni przykładem niezwykłej wytrwałości w trwaniu przy Bogu w codzienności, bez względu na jakiekolwiek przeciwności losu, w tym widocznej coraz większej niechęci do Kościoła. Współczesny człowiek często jest zmienny, a błogosławieni męczennicy z Pariacoto pokazują, że można wytrwać do samego końca, broniąc pewnych wartości, nawet za cenę życia. Zaproszenie ich do swojego życia na pewno pomaga zweryfikować nasze plany zgodnie z wolą Bożą.