Imieniny: Leslawa, Zdzislawa, Stefana

Wydarzenia: Dzień Pocałunku

Pod oknem

arcybiskup jędraszewski fot. Joanna Adamik / Archidiecezja Krakowska

- Bóg z ludzkiego cierpienia związanego z krzyżem zawsze wyprowadzi dobro - mówił podczas Mszy św. z okazji 30 rocznicy strajku w Kombinacie Metalurgicznym w kościele Matki Bożej Częstochowskiej na os. Szklane Domy abp Marek Jędraszewski.

 

- Człowiek nie jest w stanie zrozumieć siebie bez rozumienia dziejów własnego narodu, bo one określają jego tożsamość, jego szczególną wrażliwość, możliwość wniknięcia w najbardziej nawet nieoczekiwane wydarzenia: dlaczego one się stały, dlaczego przyjęły właśnie taki a nie inny kształt, dokąd jeszcze one prowadzą - rozpoczął swoją homilię abp Marek Jędraszewski. 

Odwołując się do strajku, który miał miejsce 30 lat temu w Kombinacie podkreślił, że trzeba dziś w tamtych wydarzeniach szukać wielkiego Bożego zamiaru wobec społeczności Nowej Huty i całej naszej ojczyzny. Ale aby to dostrzec i zrozumieć, trzeba wrócić do wydarzeń historycznych, które poprzedziły strajk robotników. Metropolita w tym miejscu przywołał m.in. rok 1979 i pierwszą pielgrzymkę Jana Pawła II do ojczyzny, rok 1981 i stan wojenny czy rok 1984 i brutalne morderstwo ks. Jerzego Popiełuszki. 

Przypominając wreszcie trzecią pielgrzymkę Jana Pawła II do Polski w 1987 roku, arcybiskup cytował obszerne fragmenty przemówienia Ojca św. wygłoszonego wtedy w Gdańsku - Zaspie dotyczącego człowieka pracy. 

Pierwszą z poruszanych kwestii była prawda o człowieku w powiązaniu z tym, co jest jego głównym zadaniem w oczach Bożych, to znaczy z pracą. Arcybiskup przywołał słowa papieża, w których wzywa on do tego, by człowieka pracującego traktować podmiotowo, nigdy jako towar. - Był to rok 1987. Polacy żyli w epoce będącej następstwem stanu wojennego, trudno było wtedy mówić o podmiotowości polskiego społeczeństwa. Niemożliwym było mówić, że ludzie pracy to ludzie traktowani w całej swojej godności podmiotowej. Ciągle była w społeczeństwie głęboka trauma po tym, co się wydarzyło zarówno w 1981 roku, kiedy wprowadzono stan wojenny i wtedy, kiedy chciano zabić duchowy symbol Solidarności, a takim był przecież ks. Jerzy. A papież upominał się o prawo do podmiotowości. I wszyscy rozumieli to, słuchając go na Zaspie, jako upomnienie się za krzywdy ostatnich lat. Nikt nie sadził, że te słowa będą się odnosiły do tego, co miało wybuchnąć w następnym roku, właśnie tutaj w Nowej Hucie, gdzie ludzie czuli się jakże często wykorzystywani, przedmiotowo traktowani, bardziej uważani za, przepraszam za to słowo, roboli niż za ludzi, których godność wynika z tego, że pracują. A praca jest jakże głębokim wyrazem ich człowieczeństwa - mówił metropolita.

Z wymiarem podmiotowości ludzi pracy ściśle wiąże się kwestia godziwej zapłaty za pracę, którą to kwestię w swym przemówieniu również poruszał papież Polak. - O to poczucie słuszności zapłaty w stosunku do wysiłku, a także o osłonę strukturalną, by sprawiedliwość mogła się dziać w rzeczywistości pracowniczej papież upominał się, myśląc o tym co było, a także, jak myśleli wszyscy, który go wtedy oklaskiwali, nie wiedząc, że niecały rok później zostaną wprowadzone ogromne podwyżki, które uderzą w świat pracy. Że zostanie podważona podstawowa sprawiedliwość i dlatego konieczny był protest. 

Kolejnym aspektem pracy, o którym wspominał Jan Paweł II jest fakt, że poprzez nią budujemy wspólne dobro. - Bo przecież, jak mówił papież na gdańskiej Zaspie, ludzka praca zawiera w sobie odniesienie do wspólnego dobra. Każdy ma swoją pracę, swoje zadanie i związany z nim trud. Ale jednocześnie suma wysiłków poszczególnych osób buduje dobro wspólne, bez którego nie ma normalnie funkcjonującego społeczeństwa.

Dwa ostatnie aspekty przywołanie przez arcybiskupa z wystąpienia papieża to rola każdej osoby w budowaniu dobra wspólnego oraz solidarność. - Ciążył na nas wtedy jakże bolesny gorset systemu, który głosił wolność robotników i chłopów, a jednocześnie sprawiał, że nie było prawa do tego, aby móc swobodnie wyrazić swoje opinie. By móc budować wspólną Rzeczpospolitą Polską. By społeczeństwo nasze czuło się godne tego, że może budować wspólne dobro, które się nazywa Polska. Tego wówczas polskiemu społeczeństwu zdecydowanie odmawiano. A przecież właśnie z tego, że jesteśmy razem i razem budujemy dobro wspólne wyrasta solidarność jako wymiar naszego człowieczeństwa. Jako prawda zawarta już (...) w ewangelicznym zdaniu „jeden drugiego brzemiona noście".

Arcybiskup podkreślił, że właśnie w imię tej solidarności społecznej 30 lat temu wybuchł w Nowej Hucie strajk. Upominano się m.in. o wyrzuconych z pracy działaczy „Solidarności" oraz o tych, których gwałtowna podwyżka wpędzała w biedę. W dalszych słowach homilii metropolita krakowski przywołał dramatyczne momenty strajku i okrucieństwo zomowców wobec robotników, podając m.in. przykład hutnika, który nie zgodził się ściągnąć krzyża ze ściany. Został za to dotkliwie pobity, po czym położono go na zrzuconym krzyżu i skakano po nim. Arcybiskup podkreślił jednocześnie obecność w tym czasie kapłanów, którzy towarzyszyli strajkującym.
- I jakże nie wspomnieć nazwisk księży, którzy przybywali tutaj by się wspólnie modlić, by wskazywać na krzyż, krzyż mówiący o cierpieniu, ale jednocześnie mówiący o zwycięstwie. Pojawiały się zwłaszcza dwie postacie ś.p. ks. Kazimierz Jancarz i obecny wśród nas ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Swoją obecnością wówczas po raz kolejny w wielkich dziejach naszej ojczyzny pokazali jak Kościół jest ze swoim narodem.

Kończąc homilię, metropolita mocno podkreślił ogromne znaczenie strajku w Kombinacie w Nowej Hucie, mimo iż jak wiadomo został on brutalnie stłumiony i wielu uważało potem, że był to daremny trud. - To jest tajemnica ziarna rzuconego w ziemie. To tajemnica krzyża i związanego z nim cierpienia. My widzimy cierpienie, my boleśnie odczuwamy to co nas boli, co może nawet nas złamać. My to odczuwamy teraz. Ale Bóg z ludzkiego cierpienia związanego z krzyżem zawsze wyprowadzi dobro. Tak się stało. Rok przecież później po strajku nowohuckim toczyły się obrady Okrągłego Stołu, które 4 czerwca 1989 roku zaowocowały spektakularnym zwycięstwem objawiającym się przede wszystkim w wyborach do senatu, bo one były prawdziwie wolne. A to był dopiero pierwszy krok do tego wszystkiego, co zaczęło się dziać w Polsce i w tej części Europy, a co odbiło się wielkim wspaniałym echem na całym świecie.

Arcybiskup powiedział także, że tamte wydarzenia stanowią dla nas naukę i zobowiązanie do społecznej solidarności, o którą nadal trzeba walczyć m.in. poprzez upominanie się o wolną niedzielę dla wszystkich w imię prawa Bożego i ludzkiego.

Oceń treść:
Źródło:
;