Imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Maksyma

Wydarzenia:

Pod oknem

Abp Jędraszewski: Wierzący są dziećmi Boga

 fot. Łukasz Kaczyński Uroczystości Wszystkich Świętych na Cmentarzu Rakowickim

Metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski przewodniczył w uroczystość Wszystkich Świętych Eucharystii odprawionej w kaplicy Zmartwychwstania Pańskiego na Cmentarzu Rakowickim. "Jesteśmy dziećmi Boga. Z miłości powołał nas do istnienia i w miłości patrząc na nas pragnie, abyśmy się u Niego kiedyś znaleźli na całą wieczność" - mówił do przybyłych na najstarszą metropolię Krakowa.

W swojej homilii wskazał on, że współczesny świat żyje często tak, jakby Boga nie było. Stwierdził, że ludzie przyjmujący taką postawę nie potrafią odpowiedzieć sobie na pytania o ich godność i człowieczeństwo, co prowadzi do rozpaczy i poczucia bezsensu istnienia.

"Stąd też beznadziejne usiłowania, by przedłużać sobie życie w nieskończoność, by szukać cudownych środków zapewniających zdrowie i tężyznę zdrowotną, żeby za wszelką cenę żyć, także kosztem innych" - mówił hierarcha.

"Można powiedzieć z całą powagą, ale także współczuciem - biedni ludzie, których zagubienie sięga tak daleko, że bardzo często żądają w testamentach, żeby po nich nic nie pozostało, żeby ich ciało zostało spalone, a prochy rozrzucone gdzieś na ziemi lub w morzu. Przekonani, że z nicości powstali i w nicość się przekształcają" - kontynuował.

Przekonywał, że jednak ludzie wierzący powinni myśleć inaczej i siłę oraz nadzieję brać z przekonania, że są dziećmi Boga. Zachęcał do tego, by patrzeć w przyszłość z nadzieją.  "Do końca nie wiemy jak będzie ona wyglądała, ale jedno jest pewne - gdy się objawi Chrystus, będziemy do Niego podobni" - zapewniał.

W tej perspektywie arcybiskup odwołał się przeżywanej uroczystości Wszystkich Świętych i wskazał jak wielki przykład płynie z postawy dźwigania przez nich krzyża swojego życia. "Od chrztu i bierzmowania nosimy ich imiona jako imiona naszych patronów. W ich życie chcemy się wpatrywać i brać z nich wzór, żeby być blisko Chrystusa w wieczności, kiedy będziemy ostatecznie przemienieni w pełni na Boży obraz i podobieństwo" - uwypuklił.

Jak uznał także krzyże cmentarne są dla nawiedzających je wyjątkowym symbolem - krzyża, który ich bliscy brali na co dzień, a jednocześnie znakiem nadziei, że Ten, w którego wierzyli i wyznawali, przyznał się do nich w momencie sądu i uznał ich za swoich przyjaciół.

Odwołując się do krzyża na pomniku upamiętniającym ofiary komunizmu, znajdującym się obok cmentarnej kaplicy, metropolita mówił o dawnych i współczesnych próbach usuwania krzyża z przestrzeni publicznej. Ukazał jak bardzo tego znaku bronili zniewoleni poprzednim systemem totalitarnym.

"Ci ludzie, dotknięci ogromnymi prześladowaniami i cierpieniem, niekiedy nawet katuszami, w ten krzyż Chrystusowy wierzyli. Przy nim chcieli za wszelką cenę trwać, w nim widzieli dla siebie nadzieję i ocalenie. I dlatego za wszelką cenę do tego krzyża wyciągali swoje ręce, aby się móc go dotknąć, a jeśli nie - by swoją wiarą wyrazić swój osobisty związek z Panem naszym, Jezusem Chrystusem" - ocenił.

Metropolita odniósł się także do głośnego w ostatnich dniach nakazu usunięcia krzyża z pomnika św. Jana Pawła II we Francji. "Takie czasy - kiedy trzeba na nowo na kontynencie europejskim walczyć o krzyż. Najpierw w naszych sercach, a potem o to, aby nie zabrakło nam odwagi, by w trudnych chwilach, w czasach zmagań i być może zwątpienia, wyciągnąć ręce do krzyża mówiąc: 'Witaj krzyżu, moja jedyna nadziejo!'" - zaapelował.

Uznał, że jedynie takie wołanie jest gwarantem tego, że ludzie mocą wiary będą wiedzieć skąd przychodzą i dokąd zmierzają oraz będą pewni, że tylko Bóg jest fundamentem ich nadziei. "Jesteśmy Twoimi dziećmi - co prawda nie wiemy jeszcze czym będziemy, ale wiemy, że kiedy Cię zobaczymy, zostaniemy przemienieni w wieczną radość i wieczne szczęście. Razem z wszystkimi świętymi, a pośród nich także z naszymi bliskimi" - powiedział na zakończenie abp Jędraszewski.

Krakowski Cmentarz Rakowicki przez cały dzień odwiedziły prawdziwe tłumy - większość osób przybyła na groby bliskich, ale byli też też tacy, którzy tę nekropolię wybrali jako miejsce szczególnie sprzyjające zadumie: “Nie mam tutaj pochowanej rodziny. Ale zawsze 1 listopada przychodzę na ten właśnie cmentarz. On jest taką kamienną historią Krakowa, a w tym szczególnym dniu pozwala nabrać siły i wytchnienia od codziennego zabiegania. Uczy zatrzymania i pochylenia nad swoim życiem, pokazując, że wcale nie mamy w nim tak dużo czasu, jak nam się nieraz wydaje” - przyznała pani Teresa z Wieliczki.

Oceń treść:
Źródło:
;