Pod oknem
Abp Marek Jędraszewski do kapłanów: „Mój Bóg nazywa się «Miłość i Prawda», mój Bóg nazywa się «Tak»”
– Świat mówi: „Mój bóg, nazywa się «nie wiem»”, mój bóg nazywa się «nie»”. Ale my kapłani wiemy, kim jest Bóg i wiemy jakiego Boga głosić musimy światu: „Mój Bóg nazywa się «Miłość i Prawda», mój Bóg nazywa się «Tak»” – mówił abp Marek Jędraszewski w czasie pokutnej modlitwy kapłanów Archidiecezji Krakowskiej w Ludźmierzu.
Na początku homilii abp Marek Jędraszewski przywołał refren singla, który usłyszał ostatnio w radiu: „Mój bóg, nazywa się «nie wiem»”, mój bóg nazywa się «nie»”. Zaznaczył, że pierwsza część może brzmieć w duchu agnostycyzmu, pewnego zagubienia, które jest charakterystyczne dla ludzi, którzy żyją, jakby Boga nie było. – Druga ma coś z postawy diabolicznej. Non – nie. Non serviam – komentował metropolita krakowski.
Arcybiskup sięgnął po Pismo Święte i przywołał odpowiedzi najpierw na pierwszą część „mój bóg, nazywa się «nie wiem»”. Zacytował fragmenty Pierwszego listu św. Jana „Bóg jest miłością” i Ewangelii wg św. Jana, w której Chrystus sam o sobie mówi, że jest „drogą, prawdą i życiem”. Odnośnie do drugiego fragmentu utworu „mój bóg nazywa się «nie»” metropolita przywołał fragment z Drugiego listu do Koryntian: „Syn Boży, Chrystus Jezus, Ten, którego głosiłem wam ja i Sylwan, i Tymoteusz, nie był «tak» i «nie», lecz dokonało się w Nim «tak». Albowiem ile tylko obietnic Bożych, wszystkie są «tak» w Nim”. – To jest nasz program: „Mój Bóg nazywa się «Miłość i Prawda», mój Bóg nazywa się «Tak»” – mówił abp Marek Jędraszewski podkreślając, że to program każdego chrześcijanina od momentu chrztu, a zwłaszcza kapłana, który zobowiązał się podczas święceń iść drogą Chrystusa, na chwałę Ojca i dla zbawienia świata. – Kapłan musi wiedzieć, jakie jest imię Boga, którego głosi i całe życie kapłańskie, każdy gest jego życia musi być „tak” na chwałę Ojca – dodawał.
Metropolita zwrócił uwagę, że trwający Wielki Post jest czasem przygotowania do Kongresu Eucharystycznego w Archidiecezji Krakowskiej, którego kulminacją będzie beatyfikacja ks. Michała Rapacza 15 czerwca 2024 r. Arcybiskup zaznaczył, że zaangażował się w sprawę beatyfikacji proboszcza z Płok, bo przypomniała mu się postać poznańskiego kapłana, którego życie było niezwykle podobne do życia ks. Rapacza.
Ks. Stanisław Streich urodził się w 1902 r. w Bydgoszczy. W 1925 r. przyjął święcenia kapłańskie w Poznaniu. W 1933 r. kard. August Hlond mianował go proboszczem w Żabikowie, żeby zajął się budową kościoła w Luboniu i zaczął organizować życie duszpasterskie. Dwa lata później został proboszczem w parafii św. Jana Bosko w Luboniu, w trudnym robotniczym środowisku. W niedzielę 27 lutego 1938 r., podczas Mszy św. został zastrzelony. Zabójca wbiegł na ambonę wznosząc hasła: „Niech żyje komunizm!” oraz „Wynoście się z kościoła, to za waszą wolność!”. Od 2017 r. toczy się proces beatyfikacyjny ks. Streicha – jest na zaawansowanym etapie w Rzymie.
Ks. Michał Rapacz urodził się 1904 r. w Tenczynie. Święcenia kapłańskie przyjął w 1931 r. z rąk abp. Adama Stefana Sapiehy. Abp Marek Jędraszewski podkreślił, że był to niezwykły rocznik, bo ma już dwóch innych błogosławionych – ks. Piotra Dańkowskiego i ks. Władysława Bukowińskiego, a w Diecezji Bielsko-Żywieckiej rozpoczyna się proces beatyfikacyjny ks. Jana Marszałka. Ks. Michał Rapacz w 1937 r. został proboszczem w Płokach. Przeżył terror niemieckiej okupacji, ale nie przeżył terroru komunistycznego. Gdy namawiano go, żeby opuścił Płoki, na jednym z ostatnich kazań powiedział: „Choćbym miał trupem paść, nie zaprzestanę tej Ewangelii głosić i nie wyrzeknę się własnego krzyża”. W nocy z 11 na 12 maja 1946 r. wtargnięto do jego mieszkania, odczytano wyrok śmierci, zabrano go do lasu, gdzie najpierw był uderzony tępym narzędziem w tył głowy, a później zastrzelony. W pamięci wiernych zachował się jako człowiek dobry, życzliwy, sprawiedliwy, wymagający od siebie i od innych, wrażliwy na ludzką biedę, polski patriota.
Abp Marek Jędraszewski zwrócił uwagę, że ks. Michał Rapacz co noc chodził do kościoła adorować Najświętszy Sakrament, leżeć krzyżem i modlić się za swoich parafian. Czekał w konfesjonale na penitentów, był zatroskany o wychowanie religijne dzieci i młodzieży. Zarówno od siebie, jak i od swoich parafian wymagał, aby ich postawa była „tak – tak, nie – nie”. – Tym się naraził. Nie potrafili znieść jego wyrazistości – prawdziwie Chrystusowej, więc go zamordowali – mówił metropolita.
Arcybiskup zwrócił uwagę na zbieżność dat. 12 maja 1946 r., gdy ks. Michał Rapacz został zamordowany, sakrę biskupią na Jasnej Górze przyjmował Stefan Wyszyński, późniejszy prymas Polski. 10 lat później w „Zapiskach więziennych” zanotował, że pasterz – kapłan, a zwłaszcza biskup – ma być człowiekiem odwagi.
Kilka miesięcy po śmierci ks. Rapacza święcenia kapłańskie przyjmował Karol Wojtyła. Wspominał wtedy swego kolegę ze studiów w tajnym seminarium, którego pewnej nocy aresztowało Gestapo i rozstrzelano. Abp Marek Jędraszewski zauważył, że musiał także myśleć o ks. Rapaczu i innych kapłanach, którzy zginęli wtedy z rąk komunistów.
– Świat mówi: „Mój bóg, nazywa się «nie wiem»”, mój bóg nazywa się «nie»”. Ale my kapłani wiemy, kim jest Bóg i wiemy jakiego Boga głosić musimy światu: „Mój Bóg nazywa się «Miłość i Prawda», mój Bóg nazywa się «Tak»” – zakończył metropolita.
W Maryjnym Sanktuarium w Ludźmierzu zgromadziło się ponad 80 kapłanów z dekanatów: Białka Tatrzańska, Biały Dunajec, Czarny Dunajec, Jabłonka, Jordanów, Mszana Dolna, Niedzica, Nowy Targ, Rabka, Zakopane.