Pod oknem
Abp Marek Jędraszewski na Wawelu: Nie można poprzestawać na samej wiedzy o dobru, ale należy wprowadzać je w czyn
- Nie można poprzestać na samej wiedzy o dobru. Nie można delektować się pięknymi sformułowaniami. Te sformułowania trzeba wprowadzać w czyn, w naszą rzeczywistość: osobową, społeczną, narodową, państwową. Tego nauczyła nas "Solidarność" w 1980 r., gdy się rodziła - mówił abp Marek Jędraszewski podczas Mszy św. w katedrze na Wawelu, odprawionej w dniu 44. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych.
– Gromadzimy się na Eucharystii, w czasie której pragniemy Bogu dziękować za „Solidarność”, za Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”, który w świadomości społecznej zaistniał dokładnie 44 lata temu, na podstawie zapisu tzw. Porozumień Gdańskich – powiedział na początku Mszy św., sprawowanej w wawelskiej katedrze arcybiskup. Przypomniał, że to dzięki „Solidarności” na systemie pojawiła się śmiertelna rysa, która rozsadziła blok komunistyczny. – Polecamy Bogu prawdziwych bohaterów tamtego czasu, tych, którzy odeszli do wieczności, tych, którzy – zwłaszcza w stanie wojennym i później – cierpieli i ponieśli śmierć dla idei solidarności. Polecamy także współczesną działalność NSZZ „Solidarność” dla dobra Polski, Europy i świata – dodał.
W homilii metropolita wskazał na to, że czytania mówią o randze Bożego prawa danego człowiekowi. Mojżesz mówił, że wierność prawu jest warunkiem dotarcia do Ziemi Obiecanej. Ludzie nie mogą nic zmieniać w nakazach Pana, a ich przestrzeganie sprawi, że Żydzi będą się cieszyć powszechnym szacunkiem wśród wszystkich ludów. Po wiekach Chrystus zarzucał Żydom, że podchodzili do prawa Bożego wyłącznie poprzez przestrzeganie jego litery, modyfikując je według swych pomysłów.
Arcybiskup stwierdził, że zło rodzi się w ludzkim sercu i z niego wychodzi, przyjmując kształt niewłaściwych czynów. Jezus bardzo wyraźnie mówił, by przyjmować prawo zawarte w Ewangelii, a najważniejsze przykazanie mówi o miłości Boga i człowieka. „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, jak ja was umiłowałem” – rzekł Zbawiciel po ustanowieniu Najświętszego Sakramentu. Niezwykle syntetycznie to wyraził św. Paweł w jednym ze swoich listów, pisząc „zło dobrem zwyciężaj”. – Zło trzeba przezwyciężać dobrem. Miłością Boga, miłością z całego serca, duszy, umysłu, z całych ludzkich mocy. Miłością drugiego, przekraczającą miłość własną. Tylko tak można przezwyciężyć słabość naszych serc, dobrocią przezwyciężając rodzące się niekiedy w nas złe myśli – podkreślał metropolita krakowski.
Przypomniał wydarzenia sprzed 44 lat, gdy wybuchły strajki w imieniu wspólnego dobra. – Rzecz szczególna, która miała wtedy miejsce. Niezwykły fenomen: ci młodzi ludzie zrozumieli, że by przezwyciężyć zło dobrem, trzeba najpierw zło usunąć z własnych serc, zaczynając od własnego nawrócenia, by nie pojawiła się przestrzeń dla złych myśli i czynów. Stąd fenomen, niezrozumiały dla świata, zwłaszcza dla świata zachodniego, żyjącego marksistowskimi schematami, że religia to „opium dla ludu”. Ci ludzie zrozumieli, że trzeba zacząć od osobistego nawrócenia i stąd te kolejki do spowiedzi, Msze św. w stoczniach, nawrócenie do Boga, by mieć siłę – mówił abp Marek Jędraszewski. Zaznaczył, że ten fenomen szczególną uwagę zwracał św. Jan Paweł II, który wspominał, że dziwiono się istnieniu więzi między pracą a krzyżem Chrystusa. – Słowo „solidarność” mniej lub bardziej świadomie, ale trafnie odnosi się do Chrystusa, który w imię solidarności z człowiekiem ogarniętym nędzą, przyszedł do nas, by nas zbawić, w imię miłości oddając swe życie. To wzór najwyższy, ostateczny i fundamentalny autentycznej, ludzkiej solidarności – podkreślił arcybiskup.
Przywołał słowa św. Jana Pawła II, pokazujące, w jaki sposób powinna działać władza. „Cała egzystencja ludzka ma właściwy sobie wymiar wspólnotowy – i wymiar społeczny. Ten wymiar nie może oznaczać redukcji osoby ludzkiej, jej talentów, jej możliwości, jej zadań. Właśnie z punktu widzenia wspólnoty społecznej musi być dość przestrzeni dla każdego. Jednym z ważnych zadań państwa jest stwarzanie tej przestrzeni tak, aby każdy mógł przez pracę rozwinąć siebie, swoją osobowość i swoje powołanie” – mówił papież. Ojciec Święty wskazywał także na sens solidarności: „Solidarność – to znaczy: jeden i drugi, a skoro brzemię, to brzemię niesione razem, we wspólnocie. A więc nigdy: jeden przeciw drugiemu”.
– Nasza obecność tutaj przy Chrystusowym ołtarzu, krzyżu i Eucharystii wskazuje, jak to wszystko jest ciągle aktualne – zaznaczył abp Marek Jędraszewski i przywołał odczytany fragment listu św. Jakuba. Apostoł pisał, że należy trwać za wszelką cenę przy autentycznych wartościach Bożych i ludzkich, troszczyć się o własne serce, nieskalane wpływami świata oraz wprowadzać wiarę w czyn. – Nie można poprzestać na samej wiedzy o dobru. Nie można delektować się pięknymi sformułowaniami. Te sformułowania trzeba wprowadzać w czyn, w naszą rzeczywistość: osobową, społeczną, narodową, państwową. Tego nauczyła nas Solidarność w 1980 r., gdy się rodziła – zauważył metropolita. Jako przykład wskazał na postać bł. ks. Jerzego Popiełuszki, którego postać woła, by zwyciężać, nie dając się wciągnąć w wir zła, nienawiści przemocy i kłamstwa.
– W gruncie rzeczy chodzi o powrót do Boga w wymiarze indywidualnym, społecznym państwowym. O powrót do Tego, który nas stworzył, dał nam świat, jest Ojcem każdej i każdego z nas, i który nieustannie okazuje nam w swym Synu Jezusie Chrystusie nieskończone miłosierdzie – mówił abp Marek Jędraszewski. Przypomniał, że gdy usiłowano usunąć Boga z życia społecznego, narodowego, zawsze wiązało się to z tragedią.
Przyznał, że dziś także próbuje się to robić. – Ograniczenia wprowadzane w nauczanie religii w szkołach i próba wprowadzania indoktrynacji, która nie ma nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem, bo jak nazwać coś, co jest zgodne z rozsądkiem, a co przyjmuje kształt ideologii gender, czy różnych ruchów LGBT. Tak próbuje się wychowywać dzieci od początku ich edukacji, nawet przedszkolnej. Próby usuwania religii ze szkół, przesuwania na ostatnią lub pierwszą lekcję. Łączenie grup dzieci niezależnie od ich poziomu nauczania – wymieniał.
Metropolita krakowski zauważył, że Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego zwróciła się w tej sprawie do Trybunału Konstytucyjnego, a odpowiedź przynosi najgorsze skojarzenia, łączące się z niewłaściwym podejściem do prawa. – Jedną z pierwszych spektakularnych ofiar takiego rozumienia prawa stał się kard. Stefan Wyszyński i jego najbliższy współpracownik bp Antoni Baraniak – mówił arcybiskup. – „Przepisy przepisami, ale my realizujemy prawo, jak je rozumiemy”. Co to ma wspólnego z prawem, które odnosi się do najgłębszych fundamentów naszego człowieczeństwa, z poczuciem sprawiedliwości, dobroci, koniecznością zwyciężania zła dobrem? Co to ma wspólnego z ideą solidarności, wyrażoną przez św. Pawła w liście do Galatów „Jedni drugim brzemiona noście”? Gdzie tu jest przestrzeń na wspólne dobro? Gdzie mowa o dobru wspólnym, jakim jest Rzeczpospolita Polska, dla którego to dobra każdy obywatel powinien mieć przestrzeń wolnego działania, a nie być tropiony, prześladowany, więziony? – pytał abp Marek Jędraszewski.
W tym kontekście podkreślił, że “Solidarność” musi wciąż trwać. – Potrzebny jest Niezależny Samorządny Związek Zawodowy, który by uczył i wychowywał, zwłaszcza swych członków w tym, czym jest autentyczna solidarność międzyludzka. By tej wartości strzegł i o nią się zmagał, by od niej nie odstępował, by budził nadzieję na lepszą przyszłość – zakończył metropolita krakowski.