Pod oknem
Abp Marek Jędraszewski o św. Franciszku z Asyżu: Jego życie było jak pieśń na cześć Boga
– Życie człowieka jest jak pieśń. Ma swój początek oraz koniec i jest wygrywana na wartościach. Jeśli te wartości są autentyczne i czysto brzmiące, ta pieśń życia człowieczego jest niezwykle wspaniała i pociągająca. Tak możemy powiedzieć o życiu Franciszka. Jego życie było jak pieśń na cześć Boga – mówił abp Marek Jędraszewski podczas Mszy św. w Sanktuarium Pasyjno-Maryjnym w Kalwarii Zebrzydowskiej.
Metropolita krakowski sprawował Eucharystię w ramach obchodów 800-lecia otrzymania stygmatów przez św. Franciszka z Asyżu.
Na początku kustosz o. Cyprian Moryc OFM podkreślił, że tego dnia zebrani dziękują Bogu za św. Franciszka i za wszystko, co święty z Asyżu dał Kościołowi. – Prosimy go, by umocnił w nas wszystkich ducha franciszkańskiego – dodał i powitał arcybiskupa, zebranych duchownych i wiernych.
W homilii metropolita zaznaczył, że w Mądrości Syracha został zaprezentowany Szymon, syn Onaniasza, który za życia poprawił dom pański, a za dni swoich wzmocnił świątynię. To w jakiejś mierze archetyp św. Franciszka, który usłyszał od Jezusa polecenie, by naprawić Kościół. Biedaczyna z Asyżu sądził, że Zbawiciel ma na myśli materialną świątynię. Po czasie zrozumiał, że ma ratować Kościół, który znajdował się w ogromnym kryzysie.
Drugą postacią, do której odwołał się metropolita, to św. Paweł. W jego listach pojawia się wiele przejmujących świadectw, jak bliski jest mu Chrystus. Apostoł Narodów pisał nawet, że nosi na sobie blizny i znamiona przynależności do Jezusa. Abp Jędraszewski przypomniał, że 17 września obchodzono pamiątkę 800-lecia otrzymania przez św. Franciszka stygmatów. „Łaskawość Najwyższego Króla, która jest wspaniałomyślniejsza od wszelkiej oceny ludzkiej wobec tych, którzy go kochają, odbiła na ciele Franciszka święty sztandar krzyża, aby on, który w przedziwny sposób został obdarzony miłością krzyża, również został obdarzony jego godną podziwu, chwałą” – pisał o Biedaczynie z Asyżu św. Bonawentura III.
– Życie człowieka jest jak pieśń. Ma swój początek oraz koniec i jest wygrywana na wartościach. Jeśli te wartości są autentyczne i czysto brzmiące, ta pieśń życia człowieczego jest niezwykle wspaniała i pociągająca. Tak możemy powiedzieć o życiu Franciszka. Jego życie było jak pieśń na cześć Boga – zauważył arcybiskup i przypomniał słowa hymnu na cześć Boga „Laudato si’, mi’ Signore” oraz modlitwy, które napisał Biedaczyna z Asyżu. Św. Bonawentura wspominał wielokrotnie o wielkiej pokorze św. Franciszka, który budował na niej siebie samego.
Metropolita wskazał również, że Chrystus u progu swojej publicznej działalności podczas nocnej rozmowy z Nikodemem objawił tajemnicę Bożej miłości. – Miłość to jest najważniejsze imię Trójcy Przenajświętszej. Miłość między Ojcem i Synem, i Duchem Świętym – zauważył arcybiskup i powiedział, że w tym kontekście można zrozumieć zachowanie św. Franciszka, który chodził kiedyś ścieżkami umbryjskiej ziemi i płakał. Ludzie pytali go, czemu płacze, a on odpowiedział: „Bo Miłość nie jest kochana”.
Abp Jędraszewski dodał, że Franciszek przybliżył ludziom wielką miłość Boga, tworząc pierwszą szopkę betlejemską w Greccio. Zauważył także, że św. Tomasz z Akwinu napisał pieśń, która w pewnej mierze ilustruje życie św. Franciszka. Są w niej zawarte słowa o Chrystusie przybitym do krzyża i wołanie, które zapewne często stawało się udziałem także św. Franciszka. W godzinę śmierci Biedaczyna z Asyżu przebywał w ukochanym kościółku u Matki Bożej Anielskiej. Metropolita podkreślił, że św. Franciszek jest teraz ze świętymi w niebie, prowadząc z nimi rozmowy o Bogu. – Z tego, co nam pozostawił i co ciągle jest ważne, to trzy słowa „Pax et Bonum” – Pokój i Dobro”. Pokój i Dobro, które niech będą z wami wszystkimi – zakończył arcybiskup.