Pod oknem
Abp Marek Jędraszewski podczas pasterki w kaplicy św. Kingi w Wieliczce: Radujmy się! Bóg jest z nami, bo chce nas zbawić
- Jeszcze nie dociera do nas głos anielski, który usłyszeli pasterze, mówiący, że właśnie w Betlejem urodził się Zbawiciel, którym jest Mesjasz Pan. Jeszcze jesteśmy o krok przed tą świętą nocą, towarzysząc Józefowi i Maryi i ich miłości do Dzieciątka, które już jest i niedługo się narodzi - mówił metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski podczas pasterki w kaplicy św. Kingi w Wieliczce.
Na początku homilii arcybiskup powiedział, że ludzie od wieków zadawali sobie pytanie, kim jest Chrystus. Początek Ewangelii według św. Mateusza schematycznie prezentuje pochodzenie Zbawiciela. Izraelici, którzy ją czytali, doskonale zdawali sobie sprawę, kim byli przodkowie Jezusa. Nie brakowało wśród nich wspaniałych, świętych osób, ale również takich, które miały swoje słabości. – Mateusz chce przez to powiedzieć, że z tych pokoleń, z historii prawdziwie człowieczej, wyrasta Jezus Chrystus, prawdziwy człowiek. Chrześcijaństwo od samego początku mówi, że jest to także prawdziwy Bóg i Jego pochodzenie wykracza poza ludzkie pojmowanie tego, jak poczyna i rodzi się człowiek– wskazał arcybiskup.
Według Ewangelii, św. Józef był człowiekiem sprawiedliwym w oczach ludzi i Boga. Zdawał sobie sprawę z tego, że nie może być ojcem dziecka, które pod swoim sercem nosi Maryja. Zgodnie z prawem groziła Jej śmierć prze ukamienowanie. Nie chciał Jej narazić i zamierzał Ją potajemnie oddalić, aby nikt Jej nie oskarżył. W tych niełatwych chwilach do św. Józefa przyszedł anioł, który mu wyjaśnił, że dziecko poczęło się w Maryi przez Ducha Świętego. Ewangelista pisze, że zbudziwszy się ze snu, Józef postąpił dokładnie tak, jak nakazał mu wysłannik Boga. Józef zrozumiał, że jego sprawiedliwość musi być inna i wykraczać poza ludzkie rozumowanie. Nie wiedział jeszcze wtedy, co go będzie czekało, ale kochał Jezusa i wychowywał Go, pamiętając, że jest On Synem Bożym.
Arcybiskup wskazał, że według porządku liturgicznego pasterka w kupalni soli jest Mszą św. wieczorną wigilijną. Przypomina ona o tym, że Bóg jest z nami, ponieważ chce zbawić ludzi. Należy zadbać o to, by Wigilia była dniem święta i radości, przez przygotowanie serca. – Jeszcze nie dociera do nas głos anielski, który usłyszeli pasterze, mówiący, że właśnie w Betlejem urodził się Zbawiciel, którym jest Mesjasz Pan. Jeszcze jesteśmy o krok przed tą świętą nocą, towarzysząc Józefowi i Maryi i ich miłości do Dzieciątka, które już jest i niedługo się narodzi. Ta pasterka już mówi: „Radujmy się! Bóg jest z nami, bo chce nas zbawić” – podkreślił arcybiskup i dodał, że Wigilia powinna być dniem święta i radości. – Ta dzisiejsza Eucharystia to wysławianie Boga, że zechciał od nas przyjść i stać się człowiekiem, podobnym do nas we wszystkim oprócz grzechu. Wysławianie Boga, a jednocześnie prośba, by w odniesieniu do najbliższych: w naszych domach i rodzinach, ale także w odniesieniu do tych, z którymi dzielimy trud pracy, także tej górniczej, zasługiwali na to, że Bóg uzna nas za ludzi swego upodobania. I abyśmy mogli radosnym i czystym sercem śpiewać słowa pięknej, wzniosłej i bliskiej sercu kolędy: „Podnieś rękę Boże Dziecię, błogosław ojczyznę miłą. W dobrych radach, w dobrym bycie wspieraj jej siłę swą siłą” – zakończył metropolita.
Niezwykła pora Pasterki, czyli wigilijny poranek zamiast nocy, wynika z górniczego zwyczaju. W Wigilię w kopalni nie prowadzono ciężkich prac. Kończący zmianę z poprzedniego dnia górnicy, udawali się rano do kaplicy, aby przywitać Dzieciątko Jezus. Wykutą w soli kaplica św. Kingi przypomina o Grocie Narodzenia w Betlejem. Jej ocios (ścianę) zdobi szopka betlejemska. W roku 1903 Józef Markowski, wielicki górnik, artysta-samouk, umieścił w stajence pierwsze drewniane figurki. Kolejne pojawiły się w roku 1920. Dziś w szopce zobaczyć można rzeźby z soli – wykonał je inny uzdolniony górnik Mieczysław Kluzek.