Pod oknem
Abp Marek Jędraszewski u michalitów o programie walki ze złem w XXI wieku: Nie lękać się, wprowadzać pokój poprzez miłość, głosić Chrystusa
– Ten wielki program – bycia odważnym, nielękającym się, wprowadzającym pokój poprzez miłość, głoszącym Chrystusa – odnajdujemy w herbie zgromadzenia michalitów – mówił abp Marek Jędraszewski w czasie odpustowej Mszy św. w krakowskim seminarium księży michalitów, którzy obchodzą patronalne święto założyciela swojej rodzinny zakonnej bł. Bronisława Markiewicza.
– Święci są dla nas gwiazdami przewodnimi po drogach naszego życia. Wiedział o tym bł. ks. Bronisław Markiewicz, który przemawiając do swoich wychowanków często prosił ich: módlcie się, abym został świętym. Gdy brak świętych w narodzie, ciemno się robi w głowach i ludzie nie wiedzą dokąd podążać – mówił na początku Mszy św. rektor seminarium księży michalitów ks. Stanisław Kalisztan.
Na początku homilii abp Marek Jędraszewski zauważył, że największy dar, jakim Pan Bóg obdarzył istoty rozumne – aniołów i człowieka – to wolność. – Wolność daje konieczną i niezbędna przestrzeń, by kochać – mówił metropolita krakowski zaznaczając, że wolność stała się też nieszczęściem niektórych aniołów, a także pierwszych ludzi, którzy odrzucili to, czemu miała służyć. Ale już wówczas, na początku dziejów ludzkości, w tzw. Protoewangelii, pojawiła się iskra nadziei, która w pełni rozbłysła w wydarzeniach wcielenia i odkupienia dokonanych przez Jezusa Chrystusa.
Arcybiskup przypomniał wizję Leona XIII z 13 października 1884 r. Papież był świadkiem szczególnego dialogu między szatanem a Chrystusem, w którym ten pierwszy zapowiedział, że podejmie próbę zniszczenia Kościoła w XX w., jeśli otrzyma większą władzę nad tymi, którzy mu służą. Po tym przeżyciu Leon XIII udał się pośpiesznie do swego biura i ułożył popularną do dziś modlitwę do Świętego Michała Archanioła, którą nakazał biskupom i kapłanom odmawiać po Mszy Świętej. – Leon XIII zrozumiał, że jeśli w wieku XX szatan ma mieć jakąś szczególną moc wkraczania w dzieje ludzkości, to ludzkość musi mieć wsparcie od tego, który Lucyfera i jego zastępy już raz pokonał – mówił metropolita zwracając uwagę, że pod koniec XIX w. rodziło się poczucie zbliżających się wielkich duchowych zmagań.
– Bóg nie pozostawił Kościoła samego i na czas tej duchowej walki dał mu tych, którzy będą go wspomagali, aby okazał swoją wierność do końca, by zwyciężył – mówił metropolita krakowski i w tym kontekście wskazał na działalność bł. Bronisława Markiewicza i św. Jana Pawła II i podkreślił rolę objawień maryjnych w Fatimie.
Zwrócił uwagę, że Bronisław Markiewicz dostrzegając problemy Galicji pod koniec XIX w. – biedę i rozpijanie społeczeństwa – pragnął przenieść na polskie ziemie ducha salezjańskiego i działać proporcjonalnie do tutejszych wyzwań. – Praca nad młodzieżą, uczenie pracy, zatroskanie, aby odsunąć to, co było przyczyną wielkie słabości młodzieży i ludzi dorosłych – alkohol, a równocześnie budzenie pięknych i wspaniałych myśli związanych z miłością do ojczyzny – wyliczał zasługi założyciela michalitów i michalitek. Podkreślił, że zatwierdzenie obu zgromadzeń zakonnych po śmierci założyciela świadczy o tym, że dzieło to nie pochodziło od ludzi, ale od Boga.
Za Janem Pawłem II arcybiskup podkreślił, że dwudzieste stulecie było wiekiem męczenników – przez dziewiętnaście poprzednich nie zginęło dla Chrystusa i dla Ewangelii tylu chrześcijan. – Ogromne spustoszenie, ale też ogrom świadectwa wiary i miłości tylu chrześcijan, aż do końca, którzy wierni Chrystusowi nie załamali się w obliczu zła, ale którzy w Chrystusie widzieli ostatecznego zwycięzcę nad złem, grzechem, śmiercią i szatanem – mówił metropolita przypominając zachętę Ojca Świętego, by w walce z „duchem tego świata” korzystać z modlitwy do Świętego Michała Archanioła.
Jak żyć w XXI wieku? Arcybiskup odpowiadał odwołując się do niedzielnej liturgii Słowa. Prorok Jeremiasz wzywa do męstwa, by być znakiem sprzeciwu wobec świata, by się nie lękać i mieć przekonanie, że Bóg jest z nami. Głosić światu prawdę o Chrystusie – Zbawicielu i Odkupiciela – „w porę i nie w porę”. Na koniec kochać miłością opisaną przez św. Pawła w pierwszym Liście do Koryntian.
– Ten wielki program – bycia odważnym, nielękającym się, wprowadzającym pokój poprzez miłość, głoszącym Chrystusa – odnajdujemy w herbie zgromadzenia michalitów – mówił arcybiskup wskazując na miecz – atrybut św. Michała wyrażający pierwsze hasło duchowości michalickiej „Któż jak Bóg” oraz kłosy i lilię symbolizujące powściągliwość, pracę i czystość serca. – To wszystko, by kochać Boga całym sercem, ze wszystkich swoich sił, całą swoją duszą i by kochać drugiego człowieka, jak siebie i by tą miłością zwyciężać złego ducha, zwyciężać świat – zakończył metropolita.