Pod oknem
Abp Marek Jędraszewski: Urzeczywistniać dobro w swoim życiu i promieniować nim na innych
– Proście Jezusa, Maryję i Józefa, byście byli dobrymi ludźmi. Proście ich codziennie, aby wasze serca były dobre. Z ufnością zanoście, każdego dnia, choćby westchnienie, o to, aby wasze czyny, a przez to wasza codzienność, były prawdziwie dobre, szlachetne, piękne – mówił abp Marek Jędraszewski podczas nawiedzenia ikony Świętej Rodziny w parafii Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Suchej Beskidzkiej.
Na początku homilii abp Marek Jędraszewski zaznaczył, że o miłości i odpowiedzialności Maryi i Józefa za małego Jezusa wyraźnie świadczy moment próby, jakim było zagrożenie przed Herodem. Zdecydowali się na ucieczkę do Egiptu. – Są razem ze sobą. Mimo tego, że muszą dzielić los wielu innych uchodźców i wygnańców wspierają się swoim sercem, swoją bliskością, swoją dobrocią. Bo przecież „dobry człowiek, z dobrego skarbca swego serca wydobywa i rodzi prawdziwe dobro” – mówił arcybiskup odwołując się do niedzielnej liturgii Słowa i podkreślał, że to sprawiło, że Święta Rodzina stała się wzorem dla wszystkich rodzin chrześcijańskich. – A one, wpatrzone we wzór życia Jezusa, Maryi i Józefa, starają się te potrójne stopniowanie dobra najpierw urzeczywistniać w swoim życiu, a następnie promieniować nim na innych – dodawał metropolita.
Zaznaczył, że spotykając się przy ikonie Świętej Rodziny nie sposób dziś abstrahować od tego, co w ostatnich dniach dzieje się na Ukrainie. Odwołał się do nagrania popularnego w mediach społecznościowych, na którym młody mężczyzna żegna się ze swoją żoną i córeczką. – Przytulają się i płaczą, świadomi zapewne, że nie ma najmniejszej pewności, że się jeszcze kiedykolwiek w swoim życiu zobaczą – relacjonował arcybiskup podkreślając, że podobne sceny przy polskiej granicy można liczyć w dziesiątki tysięcy.
Metropolita powiedział, że wczoraj telefonował do abp. Mieczysława Mokrzyckiego i krakowskich księży pracujących na Ukrainie. Najbardziej przejmujące było świadectwo księdza pracującego zaledwie 17 kilometrów od polskiej granicy. – „Powiedzieli mi, że to nie jest moja wojna i mogę wracać do siebie bezpiecznie. Odpowiedziałem: jak ja mogę was opuścić? To, co się tutaj dzieje, jak żywo przypomina to, co my wiemy z historii i zdjęć odnoszących się do Polaków uciekających przed Niemcami we wrześniu 1939 r.” – relacjonował swoją rozmowę arcybiskup, któremu opowiadano o rzece ludzi, którzy godzinami idą w stronę granicy, bo nadzieję widzą w Polsce.
Jak długo to będzie trwało? Metropolita wymienił kilka czynników, od których to zależy: od bohaterskiej obrony ojczyzny przez Ukraińców, od wsparcia udzielanego przez inne państwa, od tego czy druga strona zechce zasiąść do stołu obrad. Nie wiadomo też czy będą mieli do czego wracać… Arcybiskup stwierdził, że wiele jest niewiadomych, ale jedno jest pewne: jeśli zapukają do naszych domów, musimy ich przyjąć, musimy okazać im wsparcie. Metropolita zaapelował o pomoc. – Jak ważne jest, żeby pokazać im serce – mówił dodając, że najważniejsze jest okazanie dobra dzieciom, żeby miały poczucie, że są bezpieczne. – Dobroć i dobro, które jest darem dobrego człowieka i jego dobrego serca może rodzić się z tego, że jesteśmy wpatrzeni w naszego Ojca, który jest Ojcem nas wszystkich, a ponieważ On jest Ojcem, to my nawzajem dla siebie jesteśmy braćmi i siostrami. I to jest w tych dniach najważniejsze – mówił arcybiskup zachęcając jeszcze raz do zaangażowania w pomoc. Podkreślił, żeby – niezależnie od tego czy będzie to wsparcie finansowe, czy inne materialne dary – zawsze były to „dary serca, a nie na odczepne rzucony grosz”.
Metropolita zaznaczył, że nie ma większego przejawu Bożego błogosławieństwa niż pokój. Stąd taka potrzeba modlitwy, wspieranej przez pokutę i post, aby Bóg objawił swoją moc i obdarzył cały świat pokojem i doprowadził do unicestwienia tych, którzy są siewcami zła i nienawiści. – Módlmy się o to, by – odnosząc się do słów Pana Jezusa – nie było w nas bliżej czy dalej złych ludzi, którzy ze złego skarbca swego serca wydobywają zło. Niech będą ludzie dobrzy. Niech to dobro, które jest w nas wzrasta i pomnaża się, abyśmy byli silni tą dobrocią, która płynie od Boga i może nas rzeczywiście łączyć ze sobą – mówił arcybiskup.
Zwrócił uwagę, że scena z wspominanego filmiku, gdy młoda ukraińska rodzina musi się rozdzielić, powinna być upomnieniem, by nie dochodziło do rozpadów małżeństwa, bo największymi ofiarami rozkładu związków małżeńskich są dzieci, krzywdzone na całe swoje dalsze życie. – One potrzebują ojca i matki, którzy się kochają, którzy są gotowi w dobrej i złej doli iść razem, by budować dobro, by budować dobro własnego człowieczeństwa, by rozbudowywać dobroć swoich serc, by inni mogli cieszyć się owocami ich dobroci począwszy od ich dzieci – mówił metropolita. Zachęcił, by zapraszać do swoich małżeństw i rodzina Jezusa i Maryję, podobnie jak zrobili to nowożeńcy z Kany Galilejskiej i modlić się przez wstawiennictwo św. Józefa. – By trwać w miłości, by dawać życie nowym pokoleniom, by urzeczywistniać dobro – mówił. – Proście Jezusa, Maryję i Józefa, byście byli dobrymi ludźmi. Proście ich codziennie, aby wasze serca były dobre. Z ufnością zanoście, każdego dnia, choćby westchnienie, o to, aby wasze czyny, a przez to wasza codzienność, były prawdziwie dobre, szlachetne, piękne – dodawał abp Marek Jędraszewski.
Po Mszy św. nastąpiła instalacja odnowionego obrazu Matki Bożej Suskiej, który był poddany konserwacji na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie w latach 2019-2021.
Obraz Matki Boskiej Suskiej powstał w pierwszej połowie XVII w. w jednym z krakowskich warsztatów, które w tym czasie specjalizowały się w powielaniu i upowszechnianiu wizerunku hodegetrii częstochowskiej. Został namalowany w technice temperowej na płótnie lnianym pokrytym jasnobrązową zaprawą. Obecnie prezentowana jest w pełni pierwotna warstwa malarska, która pomimo wielu przemalowań zachowała się w dobrym stanie do naszych czasów. – Bez wątpienia obraz należy uznać za jedno z cenniejszych wczesnych XVII-wiecznych dzieł ważnych dla kultu i nauki – mówił proboszcz suskiej parafii ks. Wiesław Popielarczyk.