Polska
Abp Marek Jędraszewski w Strachocinie: w zatroskaniu o Rzeczpospolitą musi tkwić zatroskanie – na wzór św. Andrzeja Boboli – o człowieka słabego, opuszczonego, bezbronnego
– Potrzeba wielkiego wysiłku powracania do fundamentów. W zatroskaniu o Rzeczpospolitą musi tkwić zatroskanie – na wzór św. Andrzeja Boboli – o człowieka słabego, opuszczonego, bezbronnego – mówił metropolita krakowski w czasie Mszy św. sprawowanej w sanktuarium w Strachocinie, w której wzięli udział przedstawiciele władz państwa.
Na początku Mszy św., witając wszystkich przybyłych, kustosz sanktuarium w Strachocinie - ks. Józef Niżnik podkreślił, że każdy, kto zaufa św. Andrzejowi Boboli, nie będzie zawiedziony. Kapłan zaznaczył, że patron Polski może wyprosić dla ojczyzny i jej mieszkańców wiele łask, gdy rodacy zwrócą się do niego o pomoc. – Pomyślność naszej ojczyzny jest w zasięgu naszej dłoni, naszej decyzji, naszego wyboru – mówił ks. Niżnik i dodawał, że w Strachocinie pielęgnuje się patriotyzm i uczy się kochać ojczyznę jak matkę.
Odwołując się do słów Jezusa „Kto się przyzna do Mnie wobec ludzi, przyzna się i Syn Człowieczy do niego wobec aniołów Bożych”, abp Marek Jędraszewski zauważył, że Kościół od samego początku ze swej istoty jest szczególną wspólnotą świadków Boga. Pierwszym i najwyższym świadkiem jest Jezus Chrystus, który na krzyżu zaświadczył, że Bóg jest miłością. Kolejnymi świadkami, którzy oddali swoje życie dla Chrystusa i Jego Ewangelii byli Apostołowie, a później ich następcy, jak wspominany dziś w liturgii św. Ignacy Antiocheński.
Także początki chrześcijaństwa w Polsce naznaczone są krwią męczenników: św. Wojciecha, Pięciu Braci Męczenników, św. Brunona z Kwerfurtu i św. Stanisława Biskupa. Do tego grona w 1657 r. dołączył św. Andrzej Bobola, zwany Apostołem Pińszczyzny lub Apostołem Polesia, który poniósł śmierć w Janowie Poleskim.
Metropolita krakowski zwrócił uwagę na ewangelizacyjną aktywność Andrzeja Boboli na Polesiu, gdzie z żarliwością nawracał miejscową ludność na katolicyzm. Nie bez powodu nazywany był „duszochwatem” (łowcą dusz), co budziło nienawiść Kozaków i w konsekwencji doprowadziło do jego męczeńskiej śmierci. Arcybiskup podkreślił też pobożność maryjną Andrzeja Boboli, który kult Matki Bożej uważał za rdzeń polskości i chrześcijaństwa.
Jezuita jest autorem ślubów, które król Jan Kazimierz złożył 1 kwietnia 1656 r. w katedrze lwowskiej. Abp Marek Jędraszewski zauważył, że święty był wrażliwy na ciężki los ludności chłopskiej, co dał wyraz właśnie w ślubach lwowskich, które nie zostały przez króla wypełnione, a co stało się jedną z przyczyn upadku Rzeczypospolitej w kolejnych latach. Metropolita krakowski zwrócił uwagę, że gdy Polska została skreślona z mapy Europy, to w jej dziejach zaczął się pojawiać ponownie Andrzej Bobola, jako ten który zapowiadał chwałę ojczyzny. Arcybiskup przypomniał, że jego beatyfikacja nastąpiła w roku 1853, a gdy Polacy bronili się przed wojskami bolszewickimi w 1920 r. biskupi prosili papieża o kanonizację Andrzeja, do której ostatecznie doszło w 1938 r. Z woli papieża Piusa XI relikwie świętego wróciły do Polski i przeszły prawdziwie triumfalny pochód przez całą ojczyznę – od Zebrzydowic, przez Kraków, Katowice, Poznań aż do Warszawy, gdzie prezydent Ignacy Mościcki jako wotum złożył na trumnie św. Andrzeja Boboli najwyższe swoje odznaczenie – Krzyż Niepodległości z Mieczami. – Naznaczał go jako bojownika o wolność Polski. Oddawał mu przez to cześć, ale i budził nadzieję wśród Polaków – jeszcze Polska nie zginęła – mówił abp Jędraszewski.
Nawiązując do faktu nierozłożenia się ciała św. Andrzeja Boboli mimo upływu lat i ze względu na to, że do jego relikwii pielgrzymują chrześcijanie różnych wyznań i obrządków, abp Jędraszewski odwołując się do słów Jana Pawła II nazwał świętego jezuitę „syntetycznym znakiem naszej historii”, a także znakiem jedności danym nam przez Boga. – To przesłanie św. Andrzeja jako znaku danego nam od Boga, aby łączyć, mimo różnego rodzaju napięć, podziałów i różnicy poglądów jest ciągle aktualne. Może bardziej aktualne niż dotąd – mówił metropolita krakowski zwracając się do obecnych na uroczystości przedstawicieli rządu i parlamentarzystów i podkreślając, że Polska jest dziś pod wielką presją, czycha na nią wiele niebezpieczeństw, a wielu wielkim tego świata bardzo zależy na tym, żeby nie była wolna i w pełni suwerenna.
Arcybiskup zwrócił uwagę, że dzisiaj Polsce zagraża pandemia, polityczne niebezpieczeństwa płynące ze Wschodu i Zachodu, współczesna Targowica, a także kulturowe ideologie, które podważają fundamentalne prawdy o stworzeniu człowieka – mężczyzny i kobiety – na Boży obraz i podobieństwo. – Potrzeba wielkiego wysiłku powracania do fundamentów. W zatroskaniu o Rzeczpospolitą musi tkwić zatroskanie – na wzór św. Andrzeja Boboli – o człowieka słabego, opuszczonego, bezbronnego – mówił metropolita krakowski wskazując także na konieczność troski o autentyczną polską kulturę, która jest podstawą suwerenności Polski, także na poziomie politycznym. Arcybiskup zaapelował też o powrót do integralnej wizji człowieka od chwili poczęcia do naturalnej śmierci; powrót do historii i odkłamywanie zasług jej bohaterów.
Metropolita krakowski podkreślił, że autentyczna tolerancja przejawia się w szacunku do ludzi innych religii, wyznań czy poglądów. Równocześnie arcybiskup zaznaczył konieczność sprzeciwu wobec wszystkiego, co chciałoby nas pomniejszyć w człowieczeństwie i sprowadzić do rangi zwierząt czy istot, dla których celem życia jest seks. – To zadania, które wynikają ze zdrowego rozumu i odpowiedzialnego rozsądku. Ale przecież są to zadania, na które chcemy patrzeć z kategoriach wiary – mówił abp Jędraszewski podkreślając, że fundament teologiczny w tym wymiarze nakreślił Jan Paweł II w czasie pierwszej pielgrzymki do Polski, gdy mówił, że Chrystus jest kluczem zarówno do zrozumienia człowieka, jak i całego polskiego narodu.
– Dzisiaj, patrząc na bliższe i bardziej odległe dzieje i współczesność, z całą pewnością mamy prawo powiedzieć: tu jest Polska – mówił metropolita krakowski zapewniając od modlitwie za odpowiedzialnych za losy kraju i narodu polityków dedykując im fragment Listu św. Pawła do Efezjan: „aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam ducha mądrości i objawienia w głębszym poznaniu Jego samego. [Niech da] wam światłe oczy serca tak, byście wiedzieli, czym jest nadzieja waszego powołania, czym bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych i czym przemożny ogrom Jego mocy względem nas wierzących – na podstawie działania Jego potęgi i siły” (Ef 1, 17-19).
– Bo właśnie takie poznanie Boga i Jego mocy pozwala nam z najwyższą mocą wiary powtarzać imię Archanioła Michała: „Któż jak Bóg”, a jednocześnie powtarzać z ufnością za św. Pawłem: „Jeśli Bóg z nami, to któż przeciwko nam?” – zakończył metropolita.