Pod oknem
Abp Marek Jędraszewski w Wadowicach: Św. Jan Paweł II Wielki pokazał sobą, co znaczy być uczniem Chrystusa i prawym synem tej ziemi
- Dziś, dziękując za niego Bogu, prosimy naszego Ojca, by św. Jan Paweł II nas wspierał w naszych zmaganiach o otwieranie drzwi współczesnego świata Chrystusowi, o budowanie w pełni wolnej, suwerennej, solidarnej Polski, która rozumie siebie poprzez Ewangelię - mówił metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski podczas Mszy św. w 103. rocznicę urodzin św. Jana Pawła II w Bazylice Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny w Wadowicach.
Na początku Mszy św. głos zabrali parafianie, którzy stwierdzili, że ataki na św. Jana Pawła II mobilizują do jeszcze większego okazywania przywiązania do wiary, Kościoła i papieża. – Bolą nas te niezasłużone ataki i oskarżenia, szczególnie wobec ogromu darów jakie nasza ojczyzna, Europa i świat zyskały przez posługę św. Jana Pawła II – przyznał przedstawiciel parafian. Przypomniał, że maj jest wyjątkowym miesiącem poświęconym Maryi, ale także miesiącem święceń kapłańskich. Podkreślił, że 50 lat temu abp Marek Jędraszewski przyjął święcenia prezbiteratu. – Świętowanie złotego jubileuszu kapłaństwa naszego arcypasterza jest dla nas okazją, by spojrzeć na przeogromną moc, jaką Bóg złożył w kapłańskie dłonie, również w dłonie waszej ekscelencji – powiedział.
W homilii arcybiskup przypomniał słowa Jezusa, który zapowiedział: „Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz zamieni się w radość”. Na kilka godzin przed początkiem swej męki, Zbawiciel przepowiadał to, co niedługo się zdarzy. Smutek apostołów został zmieniony w radość, a tryumf świata zamienił się w porażkę, gdy Zbawiciel zmartwychwstał. Mimo wszelkich wyrzeczeń, apostołowie z radością głosili Ewangelię, mając nadzieję na tryumf i wieczną radość.
Arcybiskup zauważył, że te słowa Chrystusa w szczególny sposób łączą się z życiem i osobą św. Jana Pawła II. W chwili zamachu na jego życie wszyscy wiedzieli, że papież nie przeżyje i zapewne niedługo zostanie ogłoszona jego śmierć. Papież jednak wyzdrowiał, a smutek ludu Bożego zamienił się w radość. Ojciec Święty po tym wydarzeniu z równie wielką siłą głosił na wszystkich areopagach świata Zbawiciela.
2 kwietnia 2005 r. ogłoszono, że św. Jan Paweł II odszedł do domu Ojca. Był to moment wielkiego żalu i płaczu całego Kościoła i Polski. Smutek zamienił się jednak w radość w momencie beatyfikacji i kanonizacji papieża. Arcybiskup powiedział, że są ludzie, którzy nie mogą przebaczyć św. Janowi Pawłowi II jego dokonań. Z tego wynika kolejny zamach na to, kim pozostaje papież w sercach i umysłach. W ten sposób usiłuje się doprowadzić wiernych do smutku i płaczu. – Duch Święty w naszych sercach i umysłach sprawia, że jesteśmy pełni radości, że ten kolejny zamach na św. Jana Pawła II nie odniósł zamierzonych przez jego mocodawców skutku. Ta kampania, wymierzona w dobre imię papieża przestała działać i możemy znów wysławiać Boga za to, że On – Najlepszy Ojciec w swej opatrzności nam go dał – podkreślił metropolita.
Arcybiskup przypomniał wydarzenia historyczne roku 1920, gdy rozegrała się słynna Bitwa Warszawska. To wydarzenie wpłynęło na przyszłego papieża. „Noszę w sobie od urodzenia wielki dług w stosunku do tych, którzy wówczas podjęli walkę z najeźdźcą i zwyciężyli, płacąc za to swoim życiem. (…) Przybywam tu z wielką wdzięcznością, jak gdyby spłacając dług za to, co od nich otrzymałem” – mówił po latach Ojciec Święty. Św. Jan Paweł II miał świadomość, że dzięki ofiarom polskich żołnierzy może żyć w wolnym kraju i to dług, który należy spłacić. W katedrze warszawsko-praskiej papież mówił o modlitwie całego Episkopatu przed Bitwą Warszawską i o bohaterskiej śmierci wielu żołnierzy. „Na nową diecezję warszawsko-praską Opatrzność Boża niejako nakłada dzisiaj obowiązek podtrzymywania pamięci tego wielkiego wydarzenia w dziejach naszego Narodu i całej Europy, jakie miało miejsce po wschodniej stronie Warszawy” – podkreślał.
Abp Marek Jędraszewski wskazał, że gdy Karol Wojtyła miał zaledwie 19 lat, na Polskę spadło kolejne nieszczęście, poprzez zdradziecki pakt Ribbentrop-Mołotow. Młody Karol zapewne pamiętał komunikaty, które podawało polskie radio na początku, że Westerplatte nadal się broni. Przyszły papież prawdopodobnie miał w sobie doświadczenie, wyrażone przez bł. Michała Kozala: „Od przegranej orężnej bardziej przeraża upadek ducha u ludzi. Wątpiący staje się mimo woli sojusznikiem wroga”. Wtedy zaczęła się batalia, by nie być sojusznikami wroga i nie utracić nadziei. Karol Wojtyła był świadkiem dramatycznych wydarzeń, aresztowań polskiej inteligencji i profesorów. Ze zrozumienia konieczności dziejowej, by walczyć o nadzieję i o nowe pokolenia polskiej inteligencji, włączył się w nurt podziemnej „nowej kultury”. W dramacie „Hiob” przyszły papież pisał o zwycięskim krzyżu i zmartwychwstaniu Zbawiciela. Dla jego pokolenia ważne były słowa o Polsce, która zmartwychwstanie na wzór samego Jezusa. Dlatego nadzieję niosły słowa jego dramatu: „Oto cierpienie, co gruntuje – oto cierpienie, co przemienia, / Co Nowy Zakon w sercu kuje, jak nowy dzień stworzenia”.
Po nagłej śmierci ojca, Karol Wojtyła postanowił służyć Polsce i Kościołowi jako kapłan. Wiedział, że jego działalność musi być widoczna, dawać nadzieję i przywracać hierarchię wartości, także na polu społecznym, które usiłowali zagarnąć komuniści pod hasłem sprawiedliwości. Jako młody ksiądz, przyszły papież napisał dramat „Bart naszego Boga”, w którym św. Brat Albert mówił „Wiem, że wybrałem większą wolność”. Wolnością jest według niego dźwiganie brata z niedoli i nędzy, nie walka klas.
Karol Wojtyła wiedział, że w nowym, polskim społeczeństwie bardzo ważna jest rodzina, budowana na fundamencie autentycznej wolności i odpowiedzialnej miłości. Z tego przeświadczenia wynikało jego dzieło „Miłość i odpowiedzialność” oraz „Przed sklepem jubilera”. W tle tych rozważań pojawił się wątek wojny i miłości rodzicielskiej.
Papież zawsze troszczył się o młodzież. To właśnie do młodych zwrócił się 12 czerwca 1987 r. podczas pobytu na Westerplatte, kierując do nich szczególny apel, by nie dali się zniewolić, by byli ludźmi prawego sumienia i by pamiętali że są w nich podstawowe wartości, których należy bronić. Ojciec Święty mówił, że każdy musi mieć w sobie świadomość „swego Westerplatte”, strzec swego sumienia, wolności i konfrontować się z niełatwymi wyzwaniami dla dobra Polski i nadziei.
Arcybiskup podkreślił, że św. Jan Paweł II był niezwykle zakorzeniony w dzieje ojczyzny i miał świadomość zadań wynikających z Polskiej i chrześcijańskiej tożsamości. Metropolita stwierdził, że współcześnie przed wiernymi stoi zadanie, by nie ulegać społecznemu darwinizmowi, nie spoglądać na innych z pogardą i przez pryzmat bogactwa. Trzeba być uczciwym, solidarnym i okazywać pomoc potrzebującym. – Jakże ważne jest dziś nieustanne powracanie do tego, co znaczy małżeńska przysięga i wierność, trud wychowywania dzieci w miłości i odpowiedzialności. Trud, który sprawia, że rodzice mogą zasłużyć na to, że dziecko z szacunkiem i miłością może powiedzieć: „To moja mama i mój tata”. Na ten szacunek trzeba umieć zasłużyć, o czym z taką pasją mówił także św. Jan Paweł II. Jakże obcym naszym sumieniom muszą być hasła, że aborcja jest prawem kobiety, to znaczy – prawem do zabijania. To prawo przewrotne i diabelskie, prowadzące do nieszczęść osobistych i społecznych. Jakże ważną rzeczą jest troska o młodzież, o nowe pokolenie Polaków – wskazywał arcybiskup. Podkreślił, że nauczanie papieża jest nadal aktualne i ważne. – Św. Jan Paweł II przeszedł przez ważny odcinek dziejów Kościoła i Polski. Pokazał sobą co to znaczy być uczniem Chrystusa i prawym synem tej ziemi. Dziś, dziękując za niego Bogu, prosimy naszego Ojca, by św. Jan Paweł II nas wspierał w naszych zmaganiach o otwieranie drzwi współczesnego świata Chrystusowi, o budowanie w pełni wolnej, suwerennej, solidarnej Polski, która rozumie siebie poprzez Ewangelię – zakończył.