Polska
Abp Muszyński: Kard. Wyszyński pomimo trudności potrafił konsekwentnie realizować wizję chrześcijańskiego życia
To, że został świętym, jest nie tylko największym honorem, ale znakiem wielkości człowieka, który pomimo ogromnych trudności potrafił konsekwentnie realizować wizję pełnego chrześcijańskiego życia – powiedział abp Henryk Muszyński, arcybiskup senior archidiecezji gnieźnieńskiej i Prymas Polski w latach 2009-2010,wspominając Prymasa Tysiąclecia tuż przed jego beatyfikacją.
Abp Muszyński podkreślił, że Prymas Wyszyński odegrał w jego życiu wyjątkową rolę. „Już w seminarium – a były to czasy złotego wieku stalinowskiego – mieliśmy podwójny punkt odniesienia: męczenników z czasów II wojny światowej i księdza Prymasa Wyszyńskiego. To był czas jego uwięzienia, patrzyliśmy na niego z podziwem, ale z drugiej strony mieliśmy świadomość, że to co się dzieje, w dużym stopniu jest jego zasługą” – powiedział. „Jego bezkompromisowa postawa, oddanie Bogu, Kościołowi, było czymś, co wpływało nie tylko na naszą wyobraźnię, ale miało bardzo ważne znaczenie dla naszej formacji kapłańskiej i dla naszej duchowej postawy” – dodał.
Arcybiskup senior archidiecezji gnieźnieńskiej, nawiązując do bycia świadkiem Wielkiej Nowenny, wspominał, że „pomimo braku fizycznej obecności Prymasa miał świadomość, że wszystko to, co się tam działo, było nie tylko jego zasługą, ale także realizowaniem wspaniałej wizji odnowy Polski”.
Abp Muszyński zauważył, że zanim Stefan Wyszyński został arcybiskupem gnieźnieńskim, Ojciec Święty zażądał opinii Episkopatu w sprawie planowanej unii personalnej metropolii gnieźnieńskiej z metropolią warszawską. „Jako biskup lubelski stanowczo przeciwstawiał się złączeniu Gniezna i Warszawy. Udowadniał, że jest to po prostu niemożliwe, gdyż dzieli te miasta zbyt wielka odległość i jeszcze obowiązki, szczególne prymasa” – tłumaczył abp Muszyński. „Ojciec Święty zadecydował inaczej. W pokorze przyznał, że nie widział tego od początku, ale w końcu zrozumiał, jak bardzo jest to potrzebne, aby posługa i władza były w tym czasie złączone i zjednoczone w jednych rękach” – dodał.
Według abp. Muszyńskiego, Prymas Tysiąclecia nawet po swojej śmierci miał istotny wpływ na powrót prymasostwa do Gniezna. „Pozwolę sobie przytoczyć jego słowa wobec Rady Głównej, krótko przed śmiercią, 22 maja 1981 roku. Prymas powiedział wówczas: +Padam z całą pokorą Prymasa Polski do waszych biskupich stóp i je całuję. Pamiętajcie, tradycją polskości jest powiązanie prymatury z Gnieznem. Wbrew jakimkolwiek myślom i zamierzeniom, Polska stała się silna i była silną, gdy ziemie nadbałtyckie i diecezje nadbałtyckie miały świadomość bliskości prymatury z tymi ziemiami. Tam wtedy była silna i tej strategii terenowej trzeba przestrzegać jak kamienia węgielnego w budowaniu Kościoła w Polsce+” – dodał.
„Dla mnie te słowa Prymasa były wielkim zobowiązaniem” – powiedział abp Muszyński. „Bóg jednak przedziwnie mnie prowadził z Włocławka do Gniezna i tutaj w Gnieźnie mogłem doświadczać prawie każdego dnia, jak daleko sięgał wpływ Prymasa, jego realizowanie wizji odnowy Polski, zaczynając od Gniezna, które było i jest Matką Kościoła hierarchicznego w naszej Ojczyźnie” – zaznaczył.
Abp Muszyński przyznał, że symboliczny gest powrotu prymasostwa do Gniezna jest dziełem zarówno Ojca Świętego Jana Pawła II jak i Prymasa Wyszyńskiego. „Dla mnie jest takim wyjątkowym znakiem Bożej Opatrzności” – przyznał arcybiskup senior archidiecezji gnieźnieńskiej. „Doczekałem tych czasów, kiedy dzisiaj wzywam Jana Pawła II jako orędownika i – jeśli Pan Bóg pozwoli – będę również modlił się za przyczyną błogosławionego Prymasa Tysiąclecia” – podkreślił. „Ma wiele tytułów, natomiast nie ulega wątpliwości, iż to, że został świętym, jest nie tylko największym honorem, ale również znakiem wielkości człowieka, który pomimo ogromnych trudności potrafił konsekwentnie realizować wizję pełnego chrześcijańskiego życia, także jako ten, który ponosi odpowiedzialność jako Prymas za dwie diecezje, a potem za całą Polskę” – podsumował.