Książka
Aktor Leon Knabit
Wydawnictwo benedyktynów TYNIEC świętuje jubileusz 85-lecia o. Leona Knabita OSB a wydawnictwo ZNAK z tej okazji przygotowało biografię mnicha autorstwa Pawła Zuchniewicza.
Poniżej fragment książki:
Nie jestem aktorem, ale od kiedy sięgnę pamięcią, zawsze coś przedstawiałem – mówi ojciec Leon. – W trzeciej klasie „grałem” książkę zniszczoną przez niegrzeczne dzieci. Na koloniach zuchowych wcieliłem się w rolę „Macieja” (Macieju, Macieju, a gdzie ty jedziesz?). Były też jasełka, w których obsadzano mnie jako Żyda czy Śmierć.
Międzyszkolny teatrzyk w Siedlcach wystawiał Balladynę, w której byłem Pustelnikiem.
Stefek Knabit pojawiał się jako prowadzący i na akademiach okolicznościowych i na ogniskach harcerskich, a nawet próbował reżyserować – jak mówi – „komedyjki” odgrywane potem przez wiejską młodzież w remizie strażackiej w Kosowie Lackim i w okolicznych wioskach.
Artystyczne uzdolnienia przyszłego benedyktyna były widoczne rzeczywiście od jego najmłodszych lat i chyba właśnie w młodości najbardziej dały o sobie znać. Czytelnik pamięta historie z pierwszych rozdziałów tej książki: o przedstawieniach ostatkowych w seminarium czy o wierszowanej prośbie do proboszcza z pobliskiej wioski.
Przypominamy sobie też tę małą „prowokację” podczas jednego z nabożeństw na Skałce: „Teraz chór wykona Psalm 138...”. Chwila milczenia – i jedno słowo, a raczej nazwisko: „Gomółki”. Znowu zawieszenie głosu, aby ludzie mieli czas się pośmiać i wyjaśnienie: „Mikołaja oczywiście, Mikołaja”. Oczywiście komentarze liturgiczne, które prowadził ojciec Leon, były rzeczowe i poważne, ale dzięki jego talentowi „medialnemu” stawały się lekkie i przystępne w słuchaniu, co znacznie zwiększało ich komunikatywność. A komunikacja była w tym czasie bardzo ważna, bo przecież wprowadzano w Kościele poważne reformy w bardzo niesprzyjających okolicznościach. Dzięki Soborowi Watykańskiemu II możliwe stało się dokonanie zmian w liturgii, które w Polsce były wprowadzane w warunkach walki komunistów z Kościołem i absolutnego monopolu medialnego ateistycznej władzy. Dlatego jedynym sposobem dotarcia do odbiorcy był przekaz bezpośredni. Ojciec Leon stał się – rzec można – ważnym „aktorem” tego procesu. Pierwsze kroki stawiał w tej roli jako katecheta:
– Pomagając dzieciom modlić się podczas Mszy Świętej i wprowadzając je w misterium Eucharystii, korzystałem przez lat paręnaście z mikrofonu. Komentarz do Mszy był konieczny w tym zwłaszcza czasie, kiedy dokonywało się przejście, powolne i roztropne, z języka łacińskiego do polskiego. Poza głoszeniem kazań trzeba było jeszcze pielęgnować i ten „dział łączności z widzami”, którzy mieli stawać się coraz bardziej uczestnikami liturgii.
Paweł Zuchniewicz, Zakochany mnich. Biografia o. Leona Knabita, wydawnictwo Znak, Kraków 2014