Świat
Asia Bibi: modlę się na różańcu od Franciszka
„To że żyję zawdzięczam jedynie temu, że świat wciąż o mnie pamięta” – stwierdziła Asia Bibi spotykając się w więzieniu z mężem i córką. Odwiedzili oni ją po swej wizycie w Watykanie, podczas której rozmawiali o jej sytuacji z Papieżem Franciszkiem. Przekazał on wówczas dla pakistańskiej chrześcijanki różaniec i zapewnił, że cały czas się za nią modli.
„To cud, że pozwolono mi ten różaniec zatrzymać. Dotąd nigdy nie mogłam mieć przy sobie żadnych rzeczy związanych z wiarą” – podkreśla Asia Bibi. Od dziewięciu lat przebywa ona w więzieniu niesłusznie oskarżona o bluźnierstwo przeciwko Mahometowi. Według jej prawników jest szansa, że przed Wielkanocą odbędzie się rozprawa sądowa, decydująca o jej ewentualnym uwolnieniu.
Rodzina opowiedziała Asi Bibi o inicjatywach podejmowanych na całym świecie w celu jej uwolnienia, w tym m.in. o oświetleniu rzymskiego Koloseum na czerwono, na znak pamięci o prześladowanych chrześcijanach. „Uwaga świata jest fundamentalna w walce o nasze prawa ponieważ w Pakistanie prześladowani są przede wszystkim przedstawiciele mniejszości” – stwierdziła kobieta.
„Cierpienie Chrystusa uobecnia się w tej heroicznej matce i chrześcijance. Od lat nieustannie wchodzi ona na Kalwarię” – podkreśla bp Benny Travas. Ordynariusz Multanu, gdzie znajduje się zakład karny, w którym jest przetrzymywana podkreśla, że „względami bezpieczeństwa” odbiera się jej podstawowe prawa. W więzieniu może ją odwiedzać wyłącznie rodzina. Kobieta nie może przystępować do Komunii św., ani korzystać z innych sakramentów. Bp Travas wskazuje zarazem na coraz bardziej nieprzychylną dla chrześcijan atmosferę w Pakistanie. W siłę bowiem rośnie radykalny islam.
Kościoły, domy parafialne i szkoły chrześcijańskie uznane zostały przez państwo za „czułe punkty” mogące stać się potencjalnym celem ataków islamistów. Stąd władze nakazały, by zostały one otoczone murem, wyposażone w system monitoringu, wieżyczki dla strażników kontrolujących okolicę oraz nakazały zatrudnienie ochroniarzy. „Dla nas to jest zbyt duży wydatek. Nie jesteśmy w stanie sprostać tym wymaganiom” – mówi bp Travas. Wskazuje zarazem, że niespełnienie tych wymogów oznacza zamknięcie miejsc kultu i prowadzonych placówek edukacyjnych.