Imieniny: Flory, Emmy, Chryzogona

Wydarzenia: Katarzynki

Świat

Beatyfikacja ks. Michaela McGivney’a

sługa boży majkel makgiwnej fot. rycerzekolumba.com

Założyciel Rycerzy Kolumba, czyli największej na świecie organizacji katolickich mężczyzn został ogłoszony błogosławionym. Uroczystość odbyła się w katedrze św. Józefa w Hartford. Bł. ks. Michael McGivney pragnął, by dobrze uformowani mężczyźni dbali o chrześcijańskie rodziny, troszczyli się o ubogich i nieśli świadectwo życia Ewangelią społeczeństwu.

 

Proces badania życia i dziedzictwa ks. McGivney’a trwał ponad 100 lat. W tym czasie – głównie dzięki Rycerzom Kolumba, którzy realizowali jego misję troski o rodzinę – postać amerykańskiego kapłana i jego inicjatywa były coraz bardziej rozpoznawalne i cenione. „Jest nie tylko prekursorem Soboru Watykańskiego II, ale przede wszystkim kapłanem naznaczonym miłością duszpasterską. Powiedziałbym, że w blasku swej świętości genialnie połączył wiarę z kulturą i konkretnym zaangażowaniem” – mówi Radiu Watykańskiemu abp William E. Lori. Jest on najwyższym kapelanem Rycerzy Kolumba oraz arcybiskupem Baltimore, gdzie ks. McGivney został wyświęcony na kapłana w 1877 roku.

„Myślę, że ukazuje on solidne fundamenty świętości, na których Rycerze Kolumba zostali zbudowani oraz daje fantastyczny przykład tego, jaki powinien być proboszcz. On był naturalnym przywódcą, umiał wciągnąć wiernych w orbitę swej duszpasterskiej miłości i głosił Ewangelię w sposób, który naprawdę poruszał serca i wyprowadzał wiarę poza mury kościoła, w czasach gdzie były silne nastroje antykatolickie. Był też wrażliwy na potrzebujących. Łączył życie z wiarą – mówi papieskiej rozgłośni abp Lori. – Warto pamiętać, że zmarł w wielu zaledwie 38 lat w czasie pandemii grypy azjatyckiej, która opanowała wielką część USA. Można w tym dostrzec wiele podobieństw do obecnego kryzysu COVID-19. Podczas pandemii służył wiernym z tą samą miłością i tą samą hojnością, jakie okazywał przez całe swe kapłańskie życie. Zmarł bez wątpienia z powodu sposobu, w jaki poświęcił się swemu ludowi. Lubię mówić, że ks. McGivney był kapłanem papieża Franciszka, zanim ten się jeszcze pojawił i lubię myśleć o nim, jako pasterzu mej duszy.“

Oceń treść:
;