Felietony
Bez świeckich i konsekrowanych nie byłby biskupem…
…przede wszystkim nie byłby kapłanem. Mowa o nowym biskupie pomocniczym archidiecezji warszawskiej.
Ks. Michał Janocha zapytany o ludzi, którzy doprowadzili go do przekonania, że życiową drogą jest kapłaństwo nie chce wskazywać żyjących, choć – jak sam mówi – jest ich wielu. Wymienia natomiast cztery nazwiska osób już zmarłych.
Dwóch kapłanów na tej liście (Janusz Pasierb – poeta i eseista, historyk i znawca sztuki i kultury oraz Tadeusz Fedorowicz – ojciec duchowny w Laskach) specjalnie nie dziwi. Ale ks. Janocha wskazuje jeszcze na swojego przyjaciela Konrada Gałeckiego, który utonął podczas spływu w 1977 roku. „Był po maturze, chciał iść do seminarium, ja jeszcze wtedy o tym nie myślałem. Wtedy odczytałem to jako znak” – mówi biskup nominat w wywiadzie z ks. Przemysławem Śliwińskim. Czwartą osobą „na liście” jest siostra Immaculata od Ducha Świętego, karmelitanka bosa. „Kiedy poważnie się wahałem, czy przyjąć diakonat, udałem się tam na rekolekcje. Rozmowy z nią okazały się decydujące” – wyznaje ks. Janocha.
To wspomnienie o pierwszych myślach dotyczących kapłaństwa, o decyzji dotyczącej święceń pokazuje, jaką rolę w odkrywaniu tego konkretnego powołania odgrywają świeccy i konsekrowani. To też zwraca uwagę na naszą odpowiedzialność za powołania, każdego dnia, w każdym spotkaniu z drugim człowiekiem, w każdym wypowiadanym do niego słowie.