Imieniny: Adelii, Klemensa, Felicyty

Wydarzenia: Dzień Licealisty

Wywiady

Bloger Ochman: zamiast tacy wyślijmy parafii przelew

smartfon fot. publicdomainpictures.net

O tym, że w dobie pandemii istotna jest troska o potrzeby materialne swoich parafii i dlaczego wiąże się ona nierozerwalnie z rozwojem duchowym, w rozmowie z naszym portalem opowiada Mateusz Ochman, autor popularnego bloga „Bóg, honor & rock’n'roll!”.

Łukasz Kaczyński: Dlaczego w dobie epidemii ważnym jest pamiętanie o sprawach materialnych swoich parafii?

Mateusz Ochman: - Dla nas wszystkich obecna sytuacja jest bezprecedensowa i choć powoli przyzwyczajamy się do tego, że większość z nas obowiązek uczestnictwa w Mszy Świętej musi wypełniać przed telewizorem czy ekranem komputera, to nie możemy zapomnieć również o tak przyziemnych sprawach jak opłaty za prąd czy ogrzewanie w - było nie było - naszych wspólnych budynkach takich jak kościoły czy plebanie. Jednotygodniowa czy dwutygodniowa nieobecność prawdopodobnie ich nie zrujnuje, jednak, jak się zdaje, trudno obecnie komukolwiek zagwarantować kiedy, znowu będziemy mogli zwyczajnie iść na niedzielną Eucharystię. A przecież bieżące opłaty za media czy spłaty kredytów za organy, remonty, wymianę okien i tak dalej, to nie wszystko - parafie prowadzą dzieła charytatywne oraz utrzymują swoich pracowników: kościelnych, organistów, osoby dbające o porządek - ich pensje również w dużej części zależą od naszych ofiar. Dlatego każdy odpowiedzialny katolik, w ramach swoich możliwości, powinien wspierać materialnie swoją parafię - szczególnie w sytuacjach kryzysowych.

ŁK.: Czy chciałbyś, by powstała jakaś akcja, które będzie stale uświadamiać o tym, że katolik powinien być zatroskany w dobie pandemii o losy kościoła, do którego uczęszcza?

- Nie wierzę w edukacyjną skuteczność akcji czy pospolitych ruszeń, wierzę natomiast w pracę u podstaw. Zrywy są potrzebne do przypominania o ważnych sprawach, ale nie można na nich budować trwałych postaw. Dobrze by było, gdyby zamiast plakatów, spotów i kolejnych Dni - dajmy na to - Odpowiedzialności, proboszczowie wprost pokazywali wiernym, w jaki sposób pożytkowane są ich ofiary. Że dzięki każdej kolejnej złotówce złożonej na tacę w grudniu w kościele jest cieplej, w Wielki Piątek jest gdzie usiąść, bo nie brakuje ławek, a dzieciaki z parafii nie chodzą głodne, bo mogą na przykład codziennie zjeść w parafialnej ochronce pełnowartościowe śniadanie.  

ŁK.: Ludziom często się wydaje, że taca to ofiara na księdza. Jak wytłumaczyć, że tak nie jest i że obecnie jest to niezbędne, by wierni wspierali swoje parafie?

- Ze znanych mi przykładów doskonale tę sprawę rozwiązuje parafia pw. św. Maksymiliana Kolbego w Tychach. Na swojej stronie internetowej ma zakładkę “Finanse”, gdzie w szczegółowy sposób opisane są wszystkie finansowe przedsięwzięcia parafii: na co pieniądze są wydawane, jakie są aktualne potrzeby wspólnoty, w jaki sposób rozlicza się ofiary i tak dalej. Taka przejrzystość jest - moim zdaniem - najlepszą formą walki z mitami na styku Kościoła i pieniędzy.

ŁK.: Jakbyś zachęcił do wzięcia realnej odpowiedzialności za swoją wspólnotę parafialną?

- Jeżeli ktoś uważa swoją wiarę i rozwój duchowy za sprawy ważne - musi wziąć odpowiedzialność za nie ze wszystkimi tego przyległościami. Moja parafia, mój dom, mój pierwszy po rodzinie uniwersytet wiary nie może być obskurny, niezadbany, niedofinansowany. Z jednej strony to jedynie mury, ale z drugiej to przestrzeń największych świętości jakie widział ten świat - to tam codziennie chleb zmienia się w Ciało Chrystusa, którym karmione są Jego dzieci. W tych murach odpuszczane są grzechy i wylewają się hektolitry łask. I to wszystko wpisane jest w naszą “lokalność”, to dzieje się nieopodal nas. Nie wyobrażam sobie w związku z tym sytuacji, w której jakakolwiek część pracy duszpasterskiej czy służby sakramentalnej miałaby być zachwiana z powodów materialnych.

ŁK.: A jak mądrze wybrać - wsparcie przedsiębiorstwa czy parafii w dobie kryzysu?

- To nie jest niestety pytanie do mnie. Wiem natomiast, że zakupy tak czy inaczej robimy i będziemy robić. Ja natomiast staram się zwrócić uwagę na wymiar wsparcia naszych parafii - wydaje się, że to mniej popularny wybór i mniej oczywista sprawa.

ŁK.: Jak ludzie odpowiedzieli na Twój facebookowy wpis, w którym wprost zachęciłaś do pamiętania o tym, by wspierać parafie w obecnym kryzysie?

- Znaczna większość komentujących przyznała, że nie zapomniała o tym obowiązku. Były również komentarze oburzonych, z których wynikało, że kierując taki apel niemalże dosłownie wyrywam przedsiębiorcom ostatnie porcje chleba z rąk, co jest oczywiście totalnym absurdem. Trudno ustosunkowywać się do takich reakcji, gdy już kilka zdań później bije z nich czysta nienawiść do Kościoła i kapłanów. Natomiast to, co zaskoczyło mnie najbardziej, to niesamowita liczba prywatnych wiadomości, liczona w dziesiątkach, które spłynęły na moją skrzynkę. Ich nadawcami są księża, często właśnie proboszczowie, dziękujący za przypomnienie tego fundamentalnego, prostego obowiązku odpowiedzialności za sprawy materialne wspólnoty. Te wiadomości mają słodko-gorzki smak, ponieważ z jednej strony pokazują, że sprawa jest niezwykle ważna dla funkcjonowania naszych parafii, z drugiej jednak są dowodem na to, że w tej materii księża mogą liczyć tylko na nas - świeckich, gdyż każda prośba o pieniądze, którą skierowaliby osobiście, skończyłaby się pewnie medialnym linczem i zarzutem o chciwość.

Oceń treść:
Źródło:
;