Imieniny: Alberta, Janusza, Konrada

Wydarzenia: Światowy Dzień Telewizji

Świadkowie wiary

Boże Narodzenie kard. Stefana Wyszyńskiego 

 fot. Bp Tadeusz Pieronek

Kard. Stefan Wyszyński przeżywał święta Bożego Narodzenia zawsze z ogromną radością wewnętrzną, ale też w służbie ludziom. Jego radość wynikała z tego, że Bóg staje się człowiekiem. „Uważał, że jest to wyniesienie człowieczeństwa, a godność człowieka uważał za rzecz najważniejszą. Mówił, że w obecnej kulturze ratunkiem jest odkryć wielkość człowieka” – wspomina w rozmowie z Radiem Watykańskim Anna Rastawicka z Instytutu Prymasa Wyszyńskiego, świadek życia Prymasa Tysiąclecia. 

 

Publikujemy wspomnienie Anny Rastawickiej o Bożym Narodzeniu kard. Stefana Wyszyńskiego:

Święta przeżywał zawsze z ogromną radością wewnętrzną, ale też w służbie ludziom. W czasie mojej pracy w Sekretariacie Księdza Prymasa Wyszyńskiego zawsze w Wigilii uczestniczyli wszyscy domownicy. W pierwszy dzień świąt Ksiądz Prymas szedł zwykle do katedry i zazwyczaj mówił kazanie dotyczące aktualnego życia, także społecznego, ale przenikniętego tą tajemnicą Boga. W tym dniu Księdza Prymasa przychodziła najbliższa rodzina, jego siostry, siostrzeńcy, siostrzenice. Drugi dzień świąt spędzał zwykle ze swoją duchową rodziną i przyjeżdżał do któregoś z domów naszego Instytutu.

W okresie Bożego Narodzenia przychodziły do Księdza Prymasa różne grupy. Przychodzili kapłani, przychodziły siostry zakonne, ale też prawnicy, nauczyciele, lekarze. I zawsze dzielił się z nimi aktualną sytuacją Kościoła, aktualnymi potrzebami. Zawsze zwracał im uwagę na ich odpowiedzialność za naród, na ich odpowiedzialność za to przenikanie Bożym życiem, właśnie życiem Bożego Narodzenia, na nowo życia społecznego.

Z dawnych lat wspominał Wigilie w domu rodzinnym. Po wieczerzy szedł ze swoim ojcem, jeszcze jako maleńki chłopczyk, z koszyczkiem do samotnego człowieka na końcu wsi, który nie miałby Wigilii, gdyby ktoś mu nie przyniósł.

Wspomina też święta Bożego Narodzenia, zwłaszcza Wigilie, w więzieniu. Najpierw w Stoczku ks. Stanisław, który towarzyszył Księdzu Prymasowi zrobił żłóbek w kaplicy, ale nie mieli Dzieciątka. I po takiej chwili smutku przychodzi komendant i władczym tonem oświadcza: „paczuszka do Księdza Prymasa, zdaje się od pani Okońskiej”. Ksiądz Prymas mówi, byłem pewny, że to jest Dzieciątko Boże, że Ono jakąś drogą trafi do nas. W czasie Wigilii wspomina, że dbali o to, żeby nie poddawać się nostalgii, żeby nie byli smutni, żeby Bogu nie pokazywać smutnej twarzy, bo w niebie i na ziemi jest ogromna radość z Bożego Narodzenia.

Do gospodyni posłali opłatek. Do strażników, którzy siedzieli przed jego pokojem dzień i noc i do żołnierzy, którzy stali w lesie Ksiądz Prymas, zwłaszcza w czasie Wigilii w Prudniku, wysłał ks. Skorodeckiego, ponieważ nie chciał ich narażać na to, że nie będą wiedzieli jak się zachować. Przeżywał to, że w czasie Wigilii w Stoczku otrzymał paczkę z domu rodzinnego bez listu od ojca. Mówi, to po prostu niemożliwe żeby ojciec nie napisał. Ale pan komendant listu nie doręczył. I wtedy Ksiądz Prymas zanotował: „nie zmuszą mnie niczym, żebym ich nienawidził”. 

Oceń treść:
Źródło:
;