Wywiady
Bp Muskus: Franciszek widzi w młodych nadzieję dla świata
- Orędzie Franciszka na Światowe Dni Młodzieży w Krakowie jest niezwykłym manifestem nadziei pokładanej w młodych ludziach - mówi bp Damian Muskus główny koordynator Komitetu Organizacyjnego tego wydarzenia. Wyjaśnia, że obchodzone w roku Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia, ŚDM w Krakowie będą dla młodych z całego świata prawdziwą szkołą miłosierdzia. "Papież ufa młodym. Widzi w nich nadzieję dla biednego, zranionego złem świata" - wyjaśnia.
- Jakie znaczenie dla Kościoła w Polsce ma Orędzie papieża Franciszka na przyszłoroczne Światowe Dni Młodzieży?
Bp Damian Muskus: Bez wątpienia dla Kościoła młodych w Polsce tekst ten jest źródłem inspiracji i przedmiotem rozważań na czas przygotowań do ŚDM w Krakowie. Ojciec Święty praktycznie już od pierwszych słów skupia naszą uwagę na przesłaniu Bożego Miłosierdzia, które jest – przekonuje nas – istotą chrześcijaństwa. Papież przypomina także o wyjątkowym charakterze przyszłorocznego święta młodych w Krakowie. Będzie ono bowiem przeżywane w Roku Świętym Miłosierdzia. Jak dotąd, stało się tak tylko dwa razy: u samych początków Światowych Dni Młodzieży, kiedy to w Roku Świętym Odkupienia Jan Paweł II po raz pierwszy zaprosił młodych na Niedzielę Palmową i później w roku 2000, kiedy to Kościół obchodził Wielki Jubileusz Chrześcijaństwa. Ogłoszony właśnie dokument jest też niezwykłym manifestem nadziei pokładanej w młodych ludziach, którzy – choć czasem pogubieni – wytrwale dążą do miłości.
- W jaki sposób Franciszek opisuje miłosierdzie?
- Analizując starotestamentalne pojmowanie miłosierdzia, papież mówi: „znajdujemy w sobie miejsce dla innych, współodczuwamy, cierpimy i radujemy się z bliźnimi”. To bardzo ładne i dające do myślenia słowa. Miłosierdzie jest życiem w relacji, życiem dla innych. Nie oznacza tylko, jak wielu uważa, pochylenia się nad potrzebującymi i cierpiącymi, ale – współodczuwanie, a więc dzielenie z bliźnim wszystkiego, również radości. Papież mówi po prostu: miłosierdzie to darmowa miłość Boga. A wskazując na krzyż, uświadamia nam, że w Jezusie wszystko mówi o miłosierdziu; że w istocie On sam jest miłosierdziem. Zarazem jednak miłosierdzie jest bardzo konkretnym faktem, nie abstrakcyjną ideą czy porywem uczuć. To także znak jakości naszej wiary. I – co bardzo ważne – źródło radości. Błogosławieni, a więc szczęśliwi, miłosierni.
- Papież mówi, że miłosierdzie jest sprawdzianem autentyczności naszego chrześcijaństwa. Jak realizować winniśmy "wyobraźnię Miłosierdzia" w Polsce i Europie AD 2016, kiedy u bram naszego kontynentu stoją tłumy uchodźców, gdy sami mamy poczucie własnego ubóstwa i niedostatku?
- Rzeczywiście współczesny świat stawia przed chrześcijanami nowe wyzwania, wobec których często czujemy się bezradni, o czym świadczą choćby skrajne reakcje na kwestię przyjęcia uchodźców. One nam pokazały, że nie zawsze i nie wszyscy potrafimy wejść w logikę Boskiego daru, jakim jest miłosierdzie. Tak naprawdę ta logika jest bardzo prosta. Miłosierdzie otrzymane powinno w nas uwalniać pragnienie dzielenia się miłością z braćmi.
Naszym drogowskazem jest Ewangelia, a ona mówi: Byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie. Nagle się okazuje, że słowa, które dotąd były abstrakcją, teraz przybierają konkretną postać, mają twarz uchodźcy. Zdaję sobie sprawę, jak wiele rodzin w Polsce żyje w niedostatku, ale według jakich kryteriów wybierać: temu pomożemy, bo jest sąsiadem, a tamtemu już nie, bo ma ciemniejszy kolor skóry i mówi innym językiem? Paradoksalnie przeciwko przyjęciu uchodźców najgłośniej krzyczą ci, którzy całkiem dobrze się mają. Te głosy są często wyrazem lęku przed utratą poczucia bezpieczeństwa i wygodnej stabilizacji. Tymczasem miłość jest radykalna, choć ten radykalizm wymaga siły i odwagi.
- Gdzie jej szukać?
- Pierwszym miejscem spotkania z miłością jest ludzkie serce. Tak, to nasze słabe, ułomne, czasem wypełnione lękiem i ograniczone serce, niedorastające do Bożych oczekiwań i nadziei, jest miejscem, które On pragnie wypełnić swoją miłością. Bóg nas pokochał po to, by uczynić nas zdolnymi do miłości – przekonuje Franciszek. Nie jest łatwo otworzyć serce, gdy owładnięte jest lękiem przed zranieniem, utratą bezpieczeństwa lub dźwiga ciężar grzechu. Ale kiedy zdobędziemy się na to, by je otworzyć, doświadczamy bardzo namacalnie Bożego Miłosierdzia.
- Papież popiera te słowa własnym przykładem, wspominając swoje doświadczenia z młodości, kiedy to Boże Miłosierdzie bardzo konkretnie dotknęło go w sakramencie pojednania.
- To bardzo ujmujące świadectwo o doświadczeniu Bożego Miłosierdzia w życiu nastoletniego chłopca. Powołując się na to wspomnienie, papież mówi młodym, by nie lękali się szukać miłosiernych ramion Ojca i przekonuje, że to nie jest dar dla wybranych. Wszyscy jesteśmy powołani do tego spotkania, w każdym momencie naszego życia, nawet wtedy, gdy wydaje się nam, że przegraliśmy wszystko. Nawet w chwilach największego upadku i rozpaczy. Papież pokazuje nam dwóch łotrów konających obok Jezusa. Czyż można znaleźć się w większej beznadziei? U kresu życia? Gdy wszystko skończone i już nic nie da się naprawić? A jednak wystarczy otworzyć serce, by jak dobry łotr doświadczyć miłości, która zawsze daje nam szansę rozpoczęcia wszystkiego od nowa. Zawsze i bezwarunkowo.
- Mottem ŚDM w Krakowie, które odbywają się w światowej stolicy Bożego Miłosierdzia, jest hasło: «Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią» (Mt 5,7). Jak to spotkanie z Bożym Miłosierdziem będzie przebiegać tu właśnie, w Krakowie, podczas ŚDM i jak młodzi będą mogli go doświadczyć?
- Światowe Dni Młodzieży w Krakowie będą dla młodych prawdziwą szkołą miłosierdzia. Przesłanie o miłosiernej miłości Boga jest osią wszystkich spotkań, katechez, adoracji i wydarzeń planowanych w programie ŚDM. Młodzi będą uczyli się od najlepszych, bo ich przewodnikami są święci Jan Paweł II i Siostra Faustyna. Nasze miasto było świadkiem życia tych dwojga apostołów Bożego Miłosierdzia, zapraszamy więc młodych na wędrówkę ich śladami. Ta droga prowadzi do krakowskich Łagiewnik. To tutaj młodzi znajdą przestrzeń i czas, by dać się dotknąć Bożemu Miłosierdziu, by – jak pisze papież Franciszek – spojrzeć Jezusowi w oczy i doświadczyć przemieniającego spotkania z Jego miłością. Ale ŚDM to także szkoła wrażliwości na potrzeby innych i miłości wyrażanej w codziennym konkrecie życia: w postawach, słowach, gestach.
- Znowu możemy sięgnąć do papieskiego Orędzia. Franciszek mocno podkreśla, że Miłosierdzie Boże jest konkretnym faktem i daje bardzo praktyczne rady, jak go doświadczać i w jaki sposób się nim dzielić.
- Namawia do ponownego odkrycia uczynków miłosierdzia względem ciała i względem duszy, i zachęca do przebaczania, zwłaszcza wtedy, gdy serce się buntuje, gdy doświadczamy niesprawiedliwości. Warto to wyzwanie podjąć, by uczyć się miłosierdzia w konkrecie własnego życia i w ten sposób doświadczać radości dawania i miłości, która jest darem dla innych.
- Czemu mają służyć te proste kroki, do których zachęca papież?
- Chodzi o to, by współczesnemu światu przywrócić sens i wartość miłości. Miłość nie jest kochana – diagnoza św. Franciszka z Asyżu jest niestety wciąż aktualna. Świat jest zraniony egoizmem, niesprawiedliwościami i nienawiścią. Świat jest podzielony na sytych i bezpiecznych, i tych, którzy każdego ranka budzą się z lękiem o życie swoje i najbliższych. W tym świecie coraz głośniej rozlega się zrozpaczony krzyk ubogich, wykluczonych i odrzuconych. Ten świat potrzebuje miłości.
- I to młodzi mają stać się apostołami miłości.
- Papież ufa młodym. Widzi w nich nadzieję dla biednego, zranionego złem świata. On wierzy, że dzięki nim miłość znów będzie kochana. Bo miłość jest potężną siłą, a nie słabością. Bo tylko miłość zdolna jest przemieniać świat i ludzkie serca, a wrażliwość w brutalnym świecie jest oznaką odwagi, nie bezsilności.
- Pamiętamy wielki apel Jana Pawła II z Łagiewnik w 2002 roku o wyobraźnię Miłosierdzia. Jak na ten apel odpowiadamy, a jak winniśmy odpowiedzieć?
- To jest temat, który wymaga głębszej refleksji i rachunku sumienia – indywidualnego i społecznego. Sądzę, że zbliżający się Jubileuszowy Rok Miłosierdzia dostarczy nam ku temu wielu okazji. Dzieje się wiele dobra, często po cichu i bez medialnego zgiełku. Na co dzień pewnie nawet nie dostrzegamy systematycznej, mrówczej i pełnej poświęcenia pracy wielu zwyczajnych apostołów Miłosierdzia, którzy nie szukają poklasku, a swoją misję realizują w codzienności, a nie podczas spektakularnych i nagłaśnianych szeroko akcji. Warto także docenić fakt, że powstają wciąż nowe inicjatywy i dzieła miłosierdzia, czasem w bardzo niesprzyjających warunkach prawnych i systemowych.
Z drugiej strony, wciąż powiększają się obszary niedostatku i niesprawiedliwości, stajemy przed nowymi wyzwaniami, do których nie jesteśmy przygotowani. Jan Paweł II mówił o nowej wyobraźni miłosierdzia. Nowej, a więc nastawionej na zmieniające się czasy i warunki. Nowej, a więc o wyostrzonym wrażliwością spojrzeniu na bliźniego. Nowej, a więc otwartej na to, czego nie da się założyć i przewidzieć. Trzeba na to spojrzeć nie tylko pod kątem skuteczności działań, ale zwykłej, ludzkiej wrażliwości i wierności towarzyszenia tym, którzy potrzebują naszej pomocy, naszej obecności.
- Ksiądz Biskup, będąc głównym Koordynatorem komitetu przygotowującego ŚDM 2016, jest odpowiedzialny za przygotowanie największego publicznego wydarzenia w historii Polski i tej części Europy. Skąd Ksiądz Biskup czerpie siły i energię, aby temu sprostać? Potrzeba tu przecież jakiegoś "Giganta", który jest w stanie to wszystko unieść na swych barkach!
- Nie jestem żadnym gigantem, zresztą żaden gigant nie uniósłby takiej odpowiedzialności na swoich barkach w pojedynkę. Dzieło ŚDM to efekt wspólnych działań wielu osób i instytucji, kapłanów, wolontariuszy, młodzieży, tysięcy ludzi w całej Polsce, którzy całym sercem zaangażowali się w przygotowania do międzynarodowego spotkania młodych. To jest niewyczerpane źródło sił i energii. Z radością patrzę na Kościół młodych w Polsce, który z entuzjazmem i odpowiedzialnością podejmuje zadania związane z ŚDM. Cieszą mnie inicjatywy młodych ludzi, spontaniczne i oddolne, bo one pokazują, że młodzież czuje się w Kościele „u siebie”. Dzięki przygotowaniom do Światowych Dni Młodzieży wszyscy możemy zobaczyć radosną, uśmiechniętą twarz Kościoła. To bardzo mobilizuje. W posłudze na rzecz tego dzieła bardzo ważna jest też świadomość, że zwyczajnie przerasta ono ludzkie siły. Sprawę ŚDM w Polsce od samego początku oddajemy Bożej opiece. I tej opieki na co dzień doświadczamy.
- Za 10 miesięcy do Krakowa przybędzie 2, 5 mln młodych z całego świata. Jak na dziś można ocenić stan przygotowań? Czy możemy spać spokojnie?
- W najbliższych miesiącach Komitet Organizacyjny nie może sobie pozwolić na spokojny sen. Weszliśmy w taką fazę przygotowań, gdzie nie tyle rodzą się koncepcje, co rozwiązywane są konkretne problemy na drodze do ich realizacji. I choć jest ich rzeczywiście wiele, nie traktujemy ich jak przeszkody, ale jak wyzwania, którym trzeba podołać. Praca jednak idzie do przodu, zgodnie z założeniami.
- Co, w świetle lektury papieskiego orędzia, chciałby powiedzieć Ksiądz Biskup polskiej młodzieży?
- Nie bójcie się otwierać swych serc na Miłość, która – jak pisze papież - wciąż wam ufa i z nadzieją patrzy na wasze istnienie. Przygotujcie je na spotkanie z Jezusem Miłosiernym. Niech was ogarnie i przeniknie Jego pełne miłości spojrzenie. Przyjmijcie tę miłość i dajcie się jej przemieniać, by wasze życie stało się radosnym darem dla innych. Wówczas staniecie się zdolni, by w waszym świecie dokonać prawdziwej rewolucji. Rewolucji miłości. Oby święto młodych w Krakowie, którego jesteście gospodarzami, stało się jej początkiem.
- Dziękuję za rozmowę.