Wywiady
Chcemy doprowadzić młodych ludzi do zaakceptowania siebie…
Wspólna modlitwa, spanie pod namiotami, koncerty. W dniach od 10 do 14 lipca młodzież z całej Polski zjedzie się do Wołczyna (woj. opolskie), aby wziąć udział w XXIII Spotkaniu Młodych pod hasłem „Smak Nawrócenia”. Organizatorem wydarzenia jest Zakon Braci Mniejszych Kapucynów. Z bratem Arturem Borkowskim OFMCap rozmawia Jakub Tyszkowski.
Jak smakuje nawrócenie ?
A jak smakuje sushi, pudding albo ziemniaki? <śmiech>Wszystko ma swój wyjątkowy smak, którego nie sposób opisać. Tego trzeba spróbować!
"Smak nawrócenia" – skąd takie hasło najbliższego Wołczyna?
Św. Franciszek, który od tego roku będzie nam towarzyszył w spotkaniach, próbuje opisać swój przełom w życiu, odwołując się właśnie do smaku: to, co wydawało mi się gorzkie, zmieniło mi się w słodycz duszy i ciała (Testament św. Franciszka).
Czyżby św. Franciszek z Asyżu zgodził się przyjechać?
Był zdecydowanie na tak! Dzięki temu pokażemy, że ta postać – mimo, że żyła 800 lat temu – jest aktualna, dalej pociągająca i ma wiele do zaproponowania współczesnemu człowiekowi.
Ludzkie życie toczy się od narodzin, poprzez młodość, snucie planów. Tymczasem wy zaczynacie od nawrócenia.
Po pierwsze – od tego zaczyna Franciszek, pisząc swój Testament. Nawrócenie jest najważniejszym wydarzeniem w jego życiu, przełomem, który wszystko zmienia. Po drugie, podczas Wołczyna będziemy odwoływać się do różnych punktów życiorysu – ale wszystko wokół nawrócenia.
I to jest cel tegorocznego Spotkania? Chcecie nawrócić młodzież?
Jestem głęboko przekonany, że nie można nawrócić kogoś. Można „nawrócić się”. Podczas 5 dni Wołczyna stworzymy jedynie warunki do nawrócenia – które jest przede wszystkim działaniem Pana Boga.
Jak stworzyć „warunki nawrócenia”?
Przede wszystkim pokazując, że każdy z nas potrzebuje nawrócenia, że taka tęsknota jest wpisana w nasze serce. Jeżeli zobaczę, że mam z czego się nawracać, to mam już za sobą więcej niż połowę pracy. Dla św. Franciszka takim odkryciem było uświadomienie sobie, że potrafi kochać, akceptować drugiego człowieka – szczególnie trędowatych.
Trędowaci dzisiaj - chyba już nie istnieją?
W każdym z nas jest taki trędowaty, którego nie chcemy przyjąć. Bywa, że to człowiek obok, albo ten w lustrze. Pierwszego dnia Wołczyna będziemy przyglądać się temu naszemu wewnętrznemu trądowi, który przeszkadza w spotkaniu z drugim i samym sobą.
Co z tego wyniknie?
Z samego przyglądania się niewiele. Punktem zwrotnym dla Franciszka był pocałunek trędowatego! Chcemy doprowadzić młodych ludzi do zaakceptowania siebie… do doświadczenia, że jest Ktoś, kto ich akceptuje takich, jakimi są.
To chyba główne (i najtrudniejsze) wyzwanie dla młodego człowieka – zaakceptować samego siebie?
Młodzież wrzucając swoje zdjęcia na profilach społecznościowych czeka na „polubienie”, pochwałę, akceptację, a boi się krytyki i odrzucenia. Chcemy dać im pewność, że Bóg ich kocha, że patrząc na nich, nie chce ich od razu poprawiać i korygować, ale dać poczucie bycia przyjętym. Dlatego tu jest miejsce na łaskę Pana Boga. My możemy stworzyć jedynie przestrzeń. Nieprzypadkowo drugi dzień jest dniem sakramentu pojednania – doświadczenia nieskończonej i bezwarunkowej Miłości Pana Boga. Do dobrego przeżycia tego dnia prowadzą konferencje i świadectwa.
No właśnie. Do tej pory na Wołczynie mogliśmy usłyszeć Jacka Pulikowskiego, ojca Adama Szustaka. Czy w tym roku wśród mówców pojawi się jakieś znane nazwisko?
Naszych gości wybieraliśmy przede wszystkim, biorąc pod uwagę ich wiedzę, doświadczenie i świadectwo życia. Na razie mogę zdradzić, że do młodzieży będą mówić między innymi Ula Mela i Mateusz Ochman.
A koncerty?
Dla każdego coś miłego. W tym roku zagrają dla nas „Tau”, Play&Pray, Rock and Fire, oraz – tylko dla nas – kapucyńska „KapEl’a.
„Wołczyn” to również niezapomniane nabożeństwa.
Tak! Dlatego, że najważniejsze jest osobiste przeżycie treści. Tegoroczne nabożeństwa chcemy oprzeć na smakach: goryczy fałszu, słodyczy spotkania, soli miłości… W stulecie objawień fatimskich będziemy również codziennie wołać o wstawiennictwo Maryi!
Gdyby mógł nas brat jednym zdaniem zaprosić do Wołczyna?
Jeżeli lubisz nowe wyzwania, jeżeli jesteś życiowym smakoszem - zapraszamy Cię byś poznał nowy smak – SMAK NAWRÓCENIA. Nie zaprasza Makłowicz, Kuroń czy Gessler, ale BRACIA MNIEJSI KAPUCYNI!