Imieniny: Leslawa, Zdzislawa, Stefana

Wydarzenia: Dzień Pocałunku

Pod oknem

procesja bożego ciała w krakowie fot. Joanna Adamik | Archidiecezja Krakowska

W uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa przez centrum Krakowa przeszła tradycyjna procesja z Wawelu pod kościół Mariacki. Wierni zatrzymali się przy czterech ołtarzach, do których kolejne rozważania przygotowali hierarchowie Kościoła krakowskiego: bp Damian Muskus, bp Jan Zając, bp Jan Szkodoń i abp Marek Jędraszewski. Rozważania dotyczyły idei wolności i wpisywały się w tegoroczne obchody stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości. Uroczystości zakończyła Msza św. pod przewodnictwem kardynała Stanisława Dziwisza. 

 

W słowie wygłoszonym na wstępie procesji przed Katedrą na Wawelu abp Marek Jędraszewski przypomniał mowę pożegnalną Pana Jezusa z Wieczernika, w której mówił m.in. o konieczności wzajemnej miłości, o tym, że idzie do domu Ojca, by przygotować swym uczniom miejsce, aby kiedyś i oni mogli być tam, gdzie On jest oraz o zesłaniu Ducha Świętego. Metropolita nawiązał także do dzisiejszej uroczystości Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa.

- Procesja Bożego Ciała to pełne wdzięczności wysławianie Chrystusa za cud Eucharystii dokonany w Wieczerniku, ale to także publiczne i uroczyste zdążanie za Chrystusem, który karmi nas swoim Ciałem i swoją Krwią, abyśmy nie ustali w drodze i mogli dojść do domu Ojca bogatego w miłosierdzie. Procesja Bożego Ciała to doświadczenie jedności Kościoła i zarazem szczególne doświadczenie wpisane jakże głęboko w naszą polską tradycję, tradycję polskiego narodu.

Metropolita krakowski przypomniał walkę abpa i potem kard. Karola Wojtyły, aby procesja Bożego Ciała mogła się odbywać i mogła spod Wawelu dotrzeć na plac kościoła Mariackiego. Arcybiskup zaznaczył także, że w tym roku ma miejsce jeszcze jedna szczególna rocznica - 50-lecie koronacji Matki Bożej Częstochowskiej w kościele Mariackim w Krakowie. Z tej okazji przywołał fragmenty homilii wygłoszonej 50 lat temu przez Prymasa Polski kard. Stefana Wyszyńskiego, który mówił wtedy, że Maryja towarzyszy polskim dziejom od początku (dowodem na to jest pieśń „Bogurodzica") i jest czczona w naszym narodzie, na co wskazują Jej liczne wizerunki w wielu kościołach naszej ojczyzny oraz że nasza polska religijność nie da się zamknąć w schemacie „bogo-ojczyźnianym" jak chcą ją widzieć niektórzy, ani żadnym innym.

Na zakończenie arcybiskup wezwał wiernych, by tegoroczna procesja Bożego Ciała stała się dziękczynieniem za wolną Polskę oraz modlitwą za naszą ojczyznę. - Podczas dzisiejszej procesji Bożego Ciała z Wawelu do kościoła Mariackiego w Krakowie w wolnej Polsce pragniemy dziękować za Kościół, który przez długie lata zaborów głosił narodowi polskiemu wiarę w zmartwychwstanie Chrystusa i wskazywał ze w tym tkwi także nadzieja na zmartwychwstanie Polski. W tej procesji Bożego Ciała módlmy się także za Polskę, naszą ojczyznę, by zjednoczona w adoracji i czci publicznej Najświętszego Sakramentu nie traciła nadziei w ostateczne zwycięstwo prawdy i dobra, miłości i sprawiedliwości, przebaczenia i pojednania.

Zatrzymując się przy pierwszym ołtarzu, bp Damian Muskus zwrócił uwagę na słowa Ewangelii, w których Pan Jezus daje Apostołom wskazówki co to tego kiedy i gdzie mają przygotować paschę. - To Jezus wyznacza miejsce i czas spotkania z człowiekiem. Człowiek nie może stawiać Mu warunków, decydować o tym ile minut tygodniowo może Mu poświęcić. Bóg nie zna umiaru w miłości do człowieka. Pragnie nie tylko wypełnić nas sobą, ale w siebie przemienić.

Biskup mówił, że chociaż podczas tej procesji niesiemy Chrystusa w monstrancji, to tak naprawdę On niesie nas przez życie. 
W setną rocznicę odzyskania niepodległości, jak podkreślił bp Muskus, trzeba przypomnieć, że polskiego ducha, kulturę i historię od samego początku kształtował głód Boga. - Od wieków całe pokolenia Polaków wzmacniały się eucharystycznym Chlebem i dzięki temu mogły stawiać czoła niełatwym wyzwaniom czasów. Z Eucharystii właśnie nasi przodkowie budujący polski dom czerpali siłę mimo niesprzyjających losów, przeciwności, często za cenę przelanej krwi.

Biskup przypomniał, że my jesteśmy spadkobiercami ich dziedzictwa, o które musimy dbać. Mówił także, że i nasze życie powinno być przeniknięte Eucharystią, z której rodzi się miłość i międzyludzka solidarność. - Ludzie Eucharystii potrafią wznieść się ponad własne interesy, by budować więzi, by chronić najsłabszych, troszczyć się o poszanowanie godności człowieka. Ludzie Eucharystii są wierni i odpowiedzialni, a ojczyzna jest dla nich przestrzenią budowania dobra i pokoju. Potrzeba dziś takich ludzi, którzy, żyjąc Eucharystią, będą przemieniać świat.

Przy drugim ołtarzu, bp Jan Zając w rozważaniu odnoszącym się do Ewangelii o rozmnożeniu chleba zwrócił uwagę na to, że chleb nie tylko jest owocem naszej pracy, ale przede wszystkim darem od Boga i tak należy go traktować. - Człowiek wierzący nie wątpi, że to, co udało mu się osiągnąć, jest równocześnie owocem jego pracy i darem samego Boga. (...) Nie zapominajmy o dziękczynieniu za chleb, za środki do życia, za wszelkie dary Boga. Dziękujmy Mu każdego dnia w modlitwie, dziękujmy w każdą niedzielę uczestnicząc w Eucharystii. Dziękujmy również dzisiaj, w czasie tej procesji, wpatrując się w Jezusa, który jest z nami i pomnaża owoce naszego trudu.

Biskup Zając podkreślił dalej, że w tym roku oprócz dziękczynienia za chleb powinniśmy szczególnie dziękować także za dar wolności. Zwrócił uwagę na to, że wolność ma dwa wymiary - zewnętrzny i wewnętrzny. Na tym pierwszym skupiamy się często, wspominając tych, którzy walczyli o wolność naszej ojczyzny i tych, którzy oddali za to życie. I słusznie. Ale nie można zapominać, że istnieje także coś takiego jak wolność wewnętrzna. - Wewnętrzną wolność daje człowiekowi tylko Jezus. On bowiem wyzwala z grzechu i daje siły do pokonania różnych uzależnień. Błądzą ci, którzy zadawalają się namiastką wolności lub jej wypaczeniem. Nie wierzą, że prawdziwa i pełna wolność wewnętrzna jest darem Chrystusa, że jesteśmy prawdziwie wolni dopiero wtedy, gdy On nas wyzwoli. Oddalając się od Niego zawsze wpadamy w jakąś niewolę - mówił bp Jan Zając.

Rozważanie bpa Jana Szkodonia przy trzecim ołtarzu dotyczyło powołania do małżeństwa i rodziny, które jest jedną z dróg do świętości. - Jaka jest prawda o małżeństwie? Prawda, której współczesne pokolenie nie chce przyjąć. Pokolenie, które podkreśla wolność, tolerancję, autonomię własnego sumienia. A prawo Boże obecne w naturze przypomina, że małżeństwo jest związkiem mężczyzny i niewiasty. Objawienie mówi nam, że Chrystus podniósł małżeństwo do godności sakramentu - mówił bp Szkodoń.

W dalszej części rozważania pytał o prawdę o nas samych. - Procesja Bożego Ciała jest drogą poznawania prawdy o sobie. My często usprawiedliwiamy swoje grzechy cudzymi grzechami, warunkami, okolicznościami. Jaka jest prawda o moim małżeństwie? Jaka jest prawda o moim rodzicielstwie?

Biskup wzywał do modlitwy za te małżeństwa, które tęsknią za darem potomstwa. Podkreślał także, że nie ma miłości bez pokory, przebaczenia, cierpliwości oraz, że w małżeństwie czasem trzeba przetrzymać burze i wyruszać wtedy do miejsc, gdzie można na nowo doświadczyć miłości Bożej. Biskup wymienił tu krakowskie Łagiewniki, Kalwarię Zebrzydowską czy Jasną Górę. Mówił dalej o tym, że wierność prawu Bożemu wymaga często odwagi, której brakuje nieraz rodzicom czy dziadkom, by powiedzieć dzieciom i wnukom, że grzeszą.

Bp Szkodoń wspomniał wreszcie zmarłego niedawno inż. Antoniego Ziębę, wielkiego obrońcę życia i godności każdego człowieka, podkreślając, że trzeba modlić się, aby takich ludzi było wśród nas jak najwięcej.

Przy czwartym ołtarzu abp Marek Jędraszewski jeszcze raz odwołał się do 1968 roku i koronacji kopii wizerunku Matki Bożej Częstochowskiej oraz do słów wypowiedzianych wtedy przez Prymasa Wyszyńskiego na temat koniecznej pamięci historycznej o czasach, w których „wszczepianie wiary w Zmartwychwstanie Pańskie" dawało nadzieję na zmartwychwstanie Polski. Prymas mówił wtedy: „To, co było kiedyś wielką siłą, niech dziś będzie uczczone w naszej przeszłości, by było łaską daną Narodowi na bolesne czasy drogi krzyżowej i wiary w zmartwychwstanie". - Te słowa nie odnoszą się tylko do 123 lat niewoli i rozbiorów Polski, te słowa kardynała Prymasa nie odnoszą się również tylko do trudnych lat ‘50, ‘60 i kolejnych dziesięcioleci tzw. PRL-u. Te słowa są aktualne także dzisiaj. Droga krzyżowa do pełnej wolności człowieka, wyzwolenia zwłaszcza duchowego Polaka i Polski nieustannie trwa - mówił arcybiskup.

Przywołując kolejne wydarzenia historyczne ostatniego stulecia, metropolita krakowski podkreślił, że konieczny jest rzetelny i odpowiedzialny namysł nad stuleciem zawierającym się w latach 1918-2018. - Namysł, z którego zrodzi się jeszcze większe poczucie odpowiedzialności za wolność osobistą, wewnętrzną i zewnętrzną, ale także za wolność narodu, z którego wyrastamy, którego dziedzictwem ciągle się karmimy. Dziedzictwem, które jest naszym skarbem tak koniecznym do odzyskiwania z dnia na dzień i obdarowywania nim kolejnych pokoleń Polaków, którzy będą zamieszkiwali nasz kraj.

W dalszych słowach arcybiskup przywołał wielkie postacie historii polskiej, które w trudnych czasach prowadziły naród Polski w ramiona Maryi, by u Niej szukał ratunku. Metropolita wspomniał najpierw kard. Augusta Hlonda, pod przewodnictwem którego w 1946 roku na Jasnej Górze Polacy złożyli akt oddania Narodu Polskiego Niepokalanemu Sercu Maryi. I jego znane słowa, które wypowiedział przed śmiercią: „Nil disperandum! Nie traćcie nadziei! Lecz zwycięstwo, jeśli przyjdzie, będzie zwycięstwem Najświętszej Maryi Panny."

Metropolita krakowski wspominał dalej jego następcę kard. Stefana Wyszyńskiego, który chlubił się tym, że oddał się „w macierzyńską niewolę Maryi", podkreślając, że bardzo mu z tym dobrze.

Trzecią z przywoływanych postaci był metropolita poznański abp Antoni Baraniak, który bohatersko i heroicznie znosił tortury więzienia okresu stalinowskiego. Na jego pogrzebie kard. Wyszyński mówił: „Na niego spadły główne oskarżenia i zarzuty, podczas gdy mnie przez trzy lata oszczędzano. Nie oszczędzano natomiast Biskupa Antoniego. (...) Domyślam się, że mój względny spokój w więzieniu zawdzięczam jemu, bo on wziął na siebie jak gdyby ciężar całej odpowiedzialności Prymasa Polski."

Ostatnią z przywołanych postaci był kard. Karol Wojtyła i jego poemat „Matka", w którym zwraca się niejako do Maryi, mówiąc że dzięki Eucharystii Jej Syn pozostaje blisko: „Pochyl się ze mną - i przyjmij./ Smak chleba ma Twój Syn -/ a prócz tego smaku ma ciągle niewysłowioną treść".

Na zakończenie arcybiskup odniósł się do koronowanej 50 lat temu kopii obrazu Matki Bożej Częstochowskiej z Bazyliki Mariackiej ukazującej Dzieciątko Jezus przytulone do swej Matki. - Chcemy znaleźć się w tej cudownej przestrzeni między Dzieciątkiem Jezus a sercem Jego Matki i tam trwać. I prosić Chrystusa za Jej przyczyną o wolność ducha przejawiającą się w sposób najbardziej głęboki w wierze, nadziei i miłości. O wolność zewnętrzną i wewnętrzną naszej ojczyzny, o wolność, z którą chcemy iść naprzód z wielką nadzieją i dlatego wpatrzeni w Jej obraz powtarzamy w myślach słowa bardzo dobrze znanej nam pieśni:

„Daj mi Jezusa, o Matko moja, 
na krótki życia ziemskiego dzień, 
bo bardzo słaba jest dusza moja
i łaknie siły, co spływa zeń."

Rozpoczynając Mszę św. w kościele Mariackim, sprawowaną po zakończeniu centralnej procesji Bożego Ciała w Krakowie, kard. Stanisław Dziwisz podkreślił, że dzisiejsza obecność Chrystusa na ulicach Krakowa jest zarówno wymownym symbolem, jak i zobowiązaniem. - To my - Jego uczniowie - mamy być w środowiskach pracy, nauki i kultury świadkami niepojętej miłości Boga do człowieka. Ta miłość jest bezinteresowna i bezbronna. Ona niczego nie narzuca. Ona nikomu nie zagraża. Ona niczego człowiekowi nie zabiera, a wszystko mu daje.

Kardynał zaznaczył także, że obecność Chrystusa w sercu Krakowa przypomina, że historia tego miasta nierozerwalnie związana jest z Ewangelią. - Naszym obowiązkiem i przywilejem jest strzec tożsamości Miasta i jego kultury. Tym wszystkim, co najlepsze i co związane z Krakowem, pragniemy się dzielić z innymi. Pragniemy, by Kraków był miastem otwartym i przyjaznym dla każdego. Takiej postawy uczył nas św. Jan Paweł II, który rozsławił Kraków w całym świecie.

Oceń treść:
Źródło:
;