Imieniny: Bereniki, Waleriana, Justyny

Wydarzenia: Dzień Ludzi Bezdomnych

Wywiady

„Czasem Duch Święty daje takie znaki, których nie da się przegapić”. Kandydat na Nadzwyczajnego Szafarza Komunii Świętej w przededniu błogosławieństwa do posługi

ceremoniarz parafialny fot. Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej

12 kwietnia w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach do posługi Nadzwyczajnego Szafarza Komunii Świętej pobłogosławionych zostanie 34 mężczyzn. Dlaczego zdecydowali się podjąć tego zadania? Zapytaliśmy jednego z kandydatów. 

 

Dlaczego akurat posługa Nadzwyczajnego Szafarza Komunii Świętej? Czy wiąże się z tym jakaś historia?

Michał Kowal, kandydat na Nadzwyczajnego Szafarza Komunii Świętej: Pomysł nie był mój, ale był odpowiedzią na moje modlitwy. Był otwarciem „furtki” przez Matkę Bożą i pokazaniem, którą ścieżką mam pójść. Krokiem, na który sam pewnie nigdy bym się nie zdecydował. Co do historii, to owszem, jest. Na początku czerwca ubiegłego roku, poszedłem po Mszy św. załatwić coś do zakrystii. Pamiętam, że chciałem porozmawiać z ks. Hubertem, który wówczas jako diakon prowadził w parafii, do której należę spotkania biblijne, żeby coś z nim ustalić. Gdy na niego czekałem, spotkałem proboszcza ks. Jacka Budzonia. Zaproponował mi zapisanie się na kurs na Nadzwyczajnego Szafarza Komunii Świętej. Powiedział, żebym na spokojnie przemyślał i że zarekomendował mnie właśnie ks. Hubert. Byłem totalnie zaskoczony. Nigdy wcześniej się nad tym nie zastanawiałem i nie rozmawiałem na ten temat z żadnym z księży. Nie wiem, jaką miałem minę, ale w myślach zbierałem szczękę z podłogi. Na zewnątrz czekała na mnie żona z dziećmi i gdy wyszedłem z kościoła, musiałem dalej wyglądać na lekko wstrząśniętego, ponieważ spojrzała na mnie jakoś tak badawczo. Powiedziałem: „Nie uwierzysz, co się właśnie wydarzyło”. Żona zapytała: „Co? Pewnie Ci ksiądz zaproponował, żebyś został szafarzem?”. Po jakimś czasie wróciłem z pozytywną odpowiedzią, ale tak naprawdę zdecydowałem się już w momencie tego drugiego opadu szczęki, podczas rozmowy z małżonką. Czasem Duch Święty daje takie znaki, których nie da się przegapić.

Jakie znaczenie ma dla Pana służba w tej roli, zarówno to duchowe, jak i praktyczne?

Dzięki tej posłudze mogę być bliżej Jezusa, bliżej tajemnicy Jego Ofiary. Tak, jak Maryja nawiedzająca św. Elżbietę, mogę być wezwany, by nieść innym Chrystusa. Dosłownie. Jest w tej perspektywie coś zachwycającego i trudno właściwie wyrazić to słowami. To także droga dalszego duchowego rozwoju i możliwość dawania świadectwa wiary oraz brania, w pewnym sensie, większej odpowiedzialności za swoją lokalną wspólnotę, „przyłożenie ręki do pługa” zamiast stania z boku.

W jaki sposób przygotowuje się Pan do pełnienia posługi? 

Wziąłem udział w kursie zorganizowanym przez Archidiecezję Krakowską, dzięki któremu bardzo dużo się dowiedziałem na ten temat i lepiej zrozumiałem wiążącą się z tą posługą odpowiedzialność. Staram się częściej adorować Jezusa w Najświętszym Sakramencie i bardziej świadomie uczestniczyć w Mszy św. Na modlitwie natomiast częściej rozważam tajemnicę Ofiary Eucharystycznej.

Jakie wyzwania mogą, według Pana, pojawić się, pełniąc tę rolę? 

Trudno to do końca przewidzieć i nie ma co się przesadnie zadręczać na zapas. W razie problemów możemy liczyć na pomoc ks. Artura Czepiela, diecezjalnego duszpasterza Nadzwyczajnych Szafarzy Komunii Świętej i naszych niezawodnych współbraci z większym doświadczeniem – Piotra, Pawła, Władysława i wielu innych, którzy bardzo nam pomogli w trakcie kursu, warsztatów i rekolekcji. Mam wrażenie, że główną obawą bardzo wielu kandydatów na szafarzy, zwłaszcza z mniejszych parafii, jest to, jak zostaną odebrani w swoich wspólnotach. Nie jest to coś, na co mamy do końca wpływ, więc myślę, że najlepiej powierzyć tę kwestię Matce Bożej i przyjmować wszystko ze spokojem. Czasem okoliczności życiowe wymuszają rezygnację lub czasowe zawieszenie posługi, co także może być trudne dla kogoś, kto się z tą funkcją zżył, ale to również trzeba przyjąć z pokorą.

Jak rozumie Pan rolę Nadzwyczajnego Szafarza w kontekście głoszenia Ewangelii i obecności Jezusa w Eucharystii? 

Szafarz odpowiada na ewangeliczne wezwanie Jezusa do pójścia za Nim. Swoim świadectwem potwierdza, że wierzy w Jego słowa. Przez odpowiedzialne pełnienie tej posługi, czci Jezusa Chrystusa prawdziwie obecnego w Najświętszym Sakramencie, znów, zgodnie z nauką Dobrej Nowiny. To przede wszystkim głoszenie przez czynienie.

Jakie cechy charakteru i wartości uważa Pan za niezbędne do wykonywania tej funkcji z pełnym zaangażowaniem i w duchu służby? 

Przede wszystkim, sądzę, że istotne są wiara i pokora. Jeśli nie wierzysz, że pod postaciami chleba i wina jest obecny prawdziwy Chrystus, nie powinieneś podejmować się tej funkcji. Jeśli wierzysz, i jesteś w jakimś sensie przerażony wielkością tej Tajemnicy, to dobrze. Myślę, że to właściwa reakcja. Jest związana z szacunkiem do sacrum. Człowiek sam z siebie nie jest godny Boga, ale Bóg chce być blisko człowieka i to On uczynił nas godnymi, stworzył nam taką możliwość i daje wybór, mówi: „Skorzystaj, bądź ze Mną”. Jezus nie chce, byśmy z szacunku do Jego Ciała, nie przyjmowali Komunii, będąc w stanie łaski uświęcającej. Nie chce, byśmy „bali się” Go zbezszcześcić, jeśli spełniamy warunki przystąpienia do tego sakramentu określone przez Jego Kościół. On chce nam Siebie dawać i to On określa zasady. Myślę, że podobnie jest z posługą szafarza. Szanując sacrum, z pokorą odpowiadamy na wezwanie Boga, które przekazuje i precyzuje przez nauczanie Kościoła.

Jakie ma Pan podejście do pracy zespołowej z kapłanami i innymi szafarzami? Czy ma Pan już jakieś doświadczenia w tej kwestii? 

Oddaję się do dyspozycji i absolutnie nie próbuję stawiać się na równi z kapłanami. To po pierwsze. Kościół Chrystusowy od zawsze ma hierarchię, bo tak chciał sam Jezus i szafarz nie powinien uzurpować sobie roli, których Kościół dla niego nie przewiduje. Jeśli chodzi o współpracę z kapłanami, to mam same pozytywne doświadczenia, zarówno z czasów służby liturgicznej w dzieciństwie i młodości, jak i z ostatnich lat, a także kursu dla kandydatów na szafarzy. To budujące, jak zaangażowani i uduchowieni są kapłani, którzy nas przygotowywali. Nie mamy aktualnie innych szafarzy w naszej parafii, więc obaj z kolegą Mirosławem, który również jest kandydatem na Nadzwyczajnego Szafarza Komunii Świętej, będziemy dopiero zdobywać doświadczenie i planujemy się wzajemnie wspierać.

Czy uważa Pan, że ta rola wymaga szczególnego świadectwa życia chrześcijańskiego także poza Mszą św.? Jak stara się Pan realizować to świadectwo na co dzień? 

Mówiąc krótko: tak, choć myślę, że słowo „szczególnego” jest bardzo otwarte na indywidualną interpretację.  Dla jednych, każde świadectwo będzie niewystarczające. Inni zawsze będą uważać siebie za niedostatecznie godnych, mimo aprobaty otoczenia. Na pewno szafarz nie powinien powodować zgorszenia. Ma unikać skandalicznych zachowań. Nie powinien wzbudzać kontrowersji. Na co dzień jestem, przede wszystkim, mężem i ojcem czwórki dzieci i choć czasem pojawiają się różne problemy, to sądzę, że świadectwo naszego życia rodzinnego jest dobre. Chcę dawać świadectwo wiary przede wszystkim moim dzieciom, ale także, na ile to możliwe, młodzieży, którą uczę. Dzieci rozumieją, że jeśli w coś się angażujemy i poświęcamy na to czas, to jest to dla nas coś ważnego, prawdziwego. Myślę, że świadectwa tego typu są zawsze potrzebne, a w dobie technologicznego zagubienia, kryzysu relacji i mistrzostwa w marnowaniu czasu, zwracanie uwagi na to co naprawdę się liczy, jest podwójnie cenne.

Jakie ma Pan refleksje na temat roli Nadzwyczajnych Szafarzy Komunii Świętej w kontekście wyzwańt współczesnego Kościoła? 

Mimo iż podobna posługa istniała już w Kościele pierwszych wieków, pełnił ją choćby św. Tarsycjusz, to ze względu na jej późniejsze losy i stosunkowo krótką historię sprawowania w Polsce, w wielu parafiach w naszym kraju, nadal wywołuje ona różne reakcje i podejście z pewną rezerwą. Myślę, że w większości sytuacji wynika to z szacunku i troski o największy Skarb Kościoła i świata – Ciało Chrystusa. Dlatego to bardzo ważne, byśmy swoją posługą przekonywali ludzi do siebie i zachęcali do głębszego poznawania naszej wiary i historii Kościoła, reszta jest w rękach Ducha Świętego. Oczywiście nie możemy akceptować postaw, które są w jawnej sprzeczności z nauczaniem Kościoła czy ataków na posługę szafarza. Spadająca w ostatnich latach liczba powołań kapłańskich, prowadzi do konieczności coraz liczniejszego zaangażowania się osób świeckich w życie swoich parafii. Spróbujmy odpowiedzieć na tę potrzebę i nie bądźmy „byle jacy” w wierze, zwłaszcza my – dorośli. Módlmy się do patrona Nadzwyczajnych Szafarzy Komunii Świętej – Św. Stanisława Kazimierczyka. To świetny patron dla zabieganego człowieka XXI wieku. Taki „Boży pracoholik”, oddany służbie swojej lokalnej społeczności. To także „Święty jednej parafii”, który udowadnia, że głoszenie Ewangelii i służba swojej wspólnocie również są drogą do świętości.

Na koniec, spróbujmy podsumować: kim dla Pana jest Nadzwyczajny Szafarz Komunii Świętej?

Nadzwyczajny Szafarz Komunii Świętej to przede wszystkim ktoś, kto pragnie być bliżej Boga i przyjmuje wszystko, co go w związku z tym spotka. To ktoś, kto podejmuje służbę, nie jakiś „ważniak” lub ktoś, kto będzie „gwiazdorzył” przy ołtarzu czy „zaprowadzał porządek w parafii” w najgorszym tego zwrotu znaczeniu. To nie musi być nadzwyczajny człowiek. Jeśli pozwolimy Bogu działać, On zrobi z nas tego, kogo chce. Inne określenie na tę posługę to świecki pomocnik w rozdawaniu Komunii Świętej. Tym kimś właśnie jest szafarz. Tylko i aż.

Źródło:
;