Imieniny: Adelii, Klemensa, Felicyty

Wydarzenia: Dzień Licealisty

Wywiady

grota narodzenia fot. Berthold Werner / wikipedia.org

Z ks. prof. Józefem Naumowiczem, kierownikiem katedry historii starożytnej Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, autorem książki „Narodziny Bożego Narodzenia”, rozmawia Jolanta Krasnowska-Dyńka.

 

W swojej najnowszej książce pisze Ksiądz Profesor, że powstanie święta Bożego Narodzenia to jedna z największych zagadek chrześcijaństwa. Podobnie jest z uroczystością Epifanii, zwaną powszechnie świętem Trzech Króli. Dlaczego?

Święta te zaczęły istnieć dopiero w IV w. Nie ma jednak bezpośredniego opisu, jak one powstały, kto je ustanowił i jaka była motywacja. Stąd od wieków toczą się dyskusje i spory o ich genezę. Niektórzy zakładają, że Boże Narodzenie i święto Epifanii obchodzono już w II i III w. Jednak to całkowicie błędne opinie. Do 325 r. uroczystości te nie istniały w kalendarzu chrześcijańskim. Żaden starożytny tekst i żadne historyczne źródła nie ukazują jednolitej wizji ich początkowego rozwoju. Te braki zaś sprawiają, że na temat obu uroczystości powstało wiele rozbieżnych, a nawet przeciwstawnych hipotez, a co za tym idzie - wokół Bożego Narodzenia narosło wiele nieporozumień.

 

Ewangeliści piszą, iż Jezus urodził się Betlejem Judzkim za panowania Heroda i że nastąpiło to w czasie spisu ludności przeprowadzonego z nakazu cesarza Oktawiana Augusta, gdy zarządcą Syrii był Kwiryniusz. Informacje te pozwalają w przybliżeniu określić rok narodzin Jezusa, ale brakuje danych, w jakim dniu tygodnia i miesiąca to się wydarzyło. W swojej książce pisze Ksiądz Profesor, powołując się na pierwszych badaczy chronologii życia Chrystusa, że Jezus urodził się w święto Paschy - 28 marca lub 2 kwietnia. Boże Narodzenie na wiosnę? Z dzisiejszej perspektywy to nie do wyobrażenia...

Ale tak wynika z obliczeń ówczesnych badaczy, którzy bardziej skupiali się na śmierci i zmartwychwstaniu niż urodzinach, których w tradycji żydowskiej nie obchodzono. Panowało jednak przeświadczenie, że wielcy ludzie, jak np. Izaak czy Jakub w Starym Testamencie, przyszli na świat i zmarli w tym samym dniu. Podobnie było z Jezusem. Datę Jego śmierci znano - było to właśnie w uroczystość Paschy, która była świętem ruchomym przypadającym na marzec lub kwiecień. Na tej podstawie stwierdzono, że ktoś tak ważny jak Jezus zmarł i urodził się w tym samym dniu - w święto Paschy, czyli po równonocy wiosennej. Tak samo było z Bożym Narodzeniem - chciano, by święto zachowało symbolikę „astronomiczną”.

 

Skąd zatem wzięła się data święta - 25 grudnia?

W zapowiedziach przyjścia Mesjasza ciągle obecna jest symbolika światłości. Zapowiadano, że „wzejdzie gwiazda Jakuba”, przyjdzie „słońce sprawiedliwości”. W kantyku Zachariasza czytamy, iż pojawi się „słońce z wysoka”. Podobnie mówi Ewangelia św. Jana: na świat przyszła Światłość prawdziwa, która świeci w ciemnościach i ciemności nocy się rozpraszają. Zatem ciągle odwoływano się do słońca, światła będących utożsamianych z radością, życiem. Kiedy szukano w ciągu roku momentu, który by optymalnie tę symbolikę opisywał, uznano, iż tę tajemnicę najlepiej obrazuje przesilenie zimowe, gdy po okresie narastającej ciemności światło wypełnia mrok, noce zaczynają się skracać, a wydłuża się dzień. To bardzo piękny i wymowny znak - szczególnie dla ludzi z pierwszych wieków, kiedy nie było tyle sztucznego światła, a rytm życia wyznaczały pory roku - a zarazem najlepszy czas, jaki można było wybrać w kalendarzu. Dlatego 25 grudnia jest symboliczną, a nie historyczną datą narodzin Jezusa. Nie upierajmy się zatem, że tego dnia Jezus naprawdę przyszedł na świat, ale otwórzmy się, by urodził się w nas, przeżyjmy bardziej Jego obecność w naszym życiu.

 

Kiedy po raz pierwszy obchodzono uroczyście święta Bożego Narodzenia?

Podczas pracy nad książką odkryłem nową rzecz, która do tej pory nie pojawiła się w żadnym opracowaniu. A mianowicie, że święto Bożego Narodzenia narodziło się tam, gdzie Jezus: w Betlejem. Było celebrowane w uroczystej formie najpewniej już w 328 r., podczas inauguracji bazyliki zbudowanej nad Grotą Narodzenia Jezusa. Od tamtej pory co roku wspominano otwarcie świątyni, świętując również przyjście na świat Jezusa. Ponadto z początków IV w. pochodzi piękny opis Pasterki i Wigilii w Betlejem: najpierw przybywano na pole pasterzy, po czym w Bazylice Narodzenia obywało się całonocne czuwanie z Mszą św. W ten sposób zaistniały więc pierwsza Wigilia, Pasterka. Tradycja ta kontynuowana jest do dziś.

 

W ewangelicznych opisach narodzenia Jezusa czytamy o nadzwyczajnych zjawiskach. Jest niezwykła gwiazda, są zastępy niebieskie wielbiące Boga. Czy tak mogła wyglądać noc Bożego Narodzenia?

Ewangelię trzeba czytać bardzo uważnie. Kiedy zatrzymujemy się nad fragmentem mówiącym o gwieździe, której światłem kierowali się mędrcy, okazuje się, że zobaczyli oni na Wschodzie jakiś znak. Odczytali go w ten sposób, iż w Jerozolimie narodził się ktoś ważny i postanowili złożyć mu dary. Jednak przez całą drogę nie wiedzieli, że prowadzi ich gwiazda. Dopiero kiedy wyczuli, iż Herod będzie starał się im przeszkodzić i wykorzystać ich, by zgładzić to dziecko, uznali, iż to nadprzyrodzony znak, lecz nie wiadomo, czy była to światłość wewnętrzna czy zewnętrzna. W życiorysach wielu świętych także jest wiele niezrozumiałych dla nas rzeczy, które przyjmujemy, nie potrafiąc ich wyjaśnić. Tak samo jest z Ewangelią: mamy Słowo Objawione i je przyjmujemy. Problem w tym, byśmy na siłę nie doszukiwali się czegoś więcej, niż mamy podane. Owszem wierzę w to, że ponad dwa tysiące lat temu w Betlejem mogli pojawić się aniołowie, światłość, bo przecież sam moment przyjścia Jezusa na świat był nadzwyczajny. Bardzo podoba mi się fragment Protoewangelii Jakuba mówiący, że gdy Maryja zaczęła rodzić, św. Józef zostawił ją w grocie i poszedł szukać akuszerki. Kiedy wracał, zobaczył, że cały świat zastygł w bezruchu. Zrozumiał, iż właśnie dokonało się coś wielkiego… Ten obraz bardzo do mnie przemawia, bo podkreśla wyjątkowość momentu narodzin Jezusa.

 

Jednak wokół tych największych chrześcijańskich świąt narosło wiele mitów.

To prawda. Dzieje się tak od kilku wieków, a szczególnie po wybuchu reformacji, kiedy niektóre wyznania protestanckie zaczęły odrzucać Boże Narodzenie, twierdząc, iż nie jest ono ustanowione przez apostołów i nie ma pochodzenia biblijnego. Zaczęto wówczas przypisywać świętom korzenie pogańskie, bo zastępuje uroczystości związane z kultem słońca, zawiera relikty bałwochwalstwa. Z tych względów w kilku krajach, np. w Szkocji, obchodzenie Bożego Narodzenia było prawnie zakazane. Jeżeli ktoś w tym dniu nie pracował, ale świętował, ponosił karę. Z kolei w Stanach Zjednoczonych Boże Narodzenie zaczęto celebrować dopiero w 1875 r. Wcześniej 25 grudnia był dniem pracy. Natomiast kiedy w Anglii rządzili purytanie, duchownym uczącym o Bożym Narodzeniu groziło więzienie. Zakrystianie, którzy dekorowali kościół świątecznymi ozdobami, płacili kary pieniężne. Zgodnie z prawem w święta sklepy miały być otwarte jak w zwykły dzień handlowy. I chociaż w dzisiejszej Europie 25 grudnia jest wolny od pracy i każdy, kto tego pragnie, może świętować pamiątkę narodzin Jezusa, to nadal mocno trzyma się powtarzana od wieków wspomniana teoria o tym, że uroczystość tę ustanowiono w miejsce pogańskich kultów, np. ku czci Słońca, narodzin Mitry albo Horusa, i że powstała ona głównie po to, by zastąpić święta pogańskie. Dlatego warto walczyć o Boże Narodzenie, przygotowując się do nich duchowo. Owszem mamy piękne kolędy, szopki, żłóbki, lecz nie zapominajmy o istocie, że Ten, który jest światłością, przychodzi z nieba.

 

No właśnie: żłóbki, aniołki, szopki itd. Czy przypadkiem nie za bardzo lukrujemy przeżywanie świąt Bożego Narodzenia, gubiąc ich sens?

Być może dzieje się tak dlatego, że czcząc narodzenie Dzieciątka, sami trochę stajemy się przy tym dziećmi. Ale jest też w tych świętach wiele zachwytu, ufności, radości, pokoju. Ile osób wtedy godzi się z kimś, z kim nie rozmawiał od lat, łamiąc się opłatkiem. To są wielkie ludzkie zwycięstwa, które dokonują się przy okazji Bożego Narodzenia. Warto o tym pamiętać. A że jest w tym współczesnym obchodzeniu trochę naiwności? Trudno. Ważne, byśmy nie zatrzymywali się wyłącznie na czynnikach zewnętrznych i emocjach, ale pamiętali, by poświęcić czas sobie, drugiemu człowiekowi. Święta Bożego Narodzenia są tajemnicą: Ten, który jest niezmierzony, nagle zamieszkuje w ograniczonym ludzkim ciele. Tego nie da się do końca zrozumieć, ale można w tej tajemnicy uczestniczyć poprzez odpowiednie przygotowanie sakramentalne. Tylko Msza św. i przyjęcie Jezusa są tym, co sprawi, że właściwie przeżyjemy święta Bożego Narodzenia - czego wszystkim Czytelnikom „Echa Katolickiego” życzę.

Dziękuję za rozmowę.

Oceń treść:
Źródło:
;