Solidarność
Dom Pokoju w Betlejem
„Home of Peace” w Jerozolimie istnieje od 40 lat. Betlejemski powstał w 2010 r. - Obie placówki dają schronienie 40-osobowej grupie palestyńskich dzieci - wyjaśnia s. Szczepana Hrehorowicz CSSE.
Pytana o sytuację najmłodszych mieszkańców „miasta za murami”, kierująca Domem Pokoju w Betlejem s. Szczepana przyznaje, iż wielu z nich nie ma szans na edukację, w związku z czym pojawia się problem analfabetyzmu. Niektóre, aby „zarobić na chleb”, muszą na ulicy kraść lub żebrać. - Nasz dom stara się zapobiegać tym problemom, jednocześnie dając dzieciom możliwość edukacji - podkreśla z uwagą, iż szkoły katolickie, do jakich uczęszczają ich podopieczni, oprócz nauki oferują także wychowanie w duchu wartości, co ma przełożenie ma kondycję moralną tak ich, jak i całych rodzin. - Ważne jest też to, że dzieci i ich najbliżsi przeżywają wspólnie w naszym domu święta i uroczystości, co bardzo umacnia ich wiarę i jedność z Kościołem - sygnalizuje.
Oprócz opieki nad 25-osobową grupą dzieci siostry elżbietanki wspomagają również rodziny zaniedbane materialnie i duchowo. - Wielu potrzebujących przychodzi do nas po pomoc, ale też na miarę naszych możliwości same staramy się docierać do ubogich - potwierdza s. Hrehorowicz. Dom Pokoju otwarty jest także dla pielgrzymów odwiedzających Ziemię Świętą. - Wiele grup z Polski uczestniczy w Mszy św. sprawowanej w naszej kaplicy lub przychodzi, by osobiście spotkać się i porozmawiać o naszej służbie - przyznaje, zaznaczając, iż pielgrzymi wspierają posługę sióstr dobrym słowem, modlitwą i - co jest bardzo cenne! - ofiarą.
„Home of Peace” w Betlejem powstał dzięki szczodrości darczyńców - głównie z Polski. Podobnie jak Dom Pokoju w Jerozolimie, który przez pół wieku istnienia dał już schronienie kilkuset dzieciom…
Elżbietanki posługują w Jerozolimie od 1931 r. Ich działalność od początku ukierunkowana była na pomoc charytatywną i wsparcie pielgrzymów odwiedzających Ziemię Świętą (prowadzenie tzw. Starego i Nowego Domu Polskiego). Po sześciodniowej wojnie izraelsko-arabskiej w 1967 r., której następstwem były m.in. bezdomne dzieci, siostry zainicjowały dzieło budowy Domu Pokoju w Jerozolimie. Powodzenie przedsięwzięcia leżało u podstaw założenia drugiego „Home of Peace” - w mieście ziemskich narodzin Jezusa: Betlejem.
Nasycić się Miłością płynącą z ubogiego żłóbka
Siostra przez sześć lat kierowała domem w Jerozolimie, a od czterech stoi na straży „Home of Peace” w Betlejem. Skąd pomysł budowy Domu Pokoju w „mieście za murami”?
Głównym celem powstania Domu Pokoju w Betlejem była chęć niesienia pomocy najuboższym rodzinom chrześcijańskim, których często nie stać na wykarmienie i wykształcenie swoich dzieci. Przed powstaniem muru oddzielającego Palestynę od Izraela wielu mieszkańców Betlejem i okolic miało pracę, a w związku z tym także środki na utrzymanie rodzin. Dziś brakuje dosłownie wszystkiego…
Lokalizacja naszego domu bardzo pomaga w tym, by żyjąc wśród tych biednych ludzi, dzielić się z nimi nie tylko chlebem, ale przede wszystkim dobrym słowem i świadectwem naszej wiary. Dom jest otwarty praktycznie dzień i noc…
Nie pytają siostry dzieci ani ich rodziców o poglądy czy religię, tylko „niosą chleb”… Zasymilowały się siostry z lokalną społecznością? Jest akceptacja dla działań elżbietanek?
Z wielką radością i pełnym przekonaniem mogę potwierdzić, iż miejscowa ludność bardzo nas kocha i szanuje. Coraz więcej osób stara się też wspierać nas w miarę swoich możliwości…
W codziennej posłudze, w tym często mozolnej i gołym okiem słabo dostrzegalnej pracy wychowawczo-edukacyjnej, bardzo namacalnie odczuwamy tchnienie Ducha Świętego. Jesteśmy też przekonane, że Pan Bóg rzeźbi w sercach powierzonych nam dzieci przepiękną ikonę swojej nieogarnionej miłości i że ta miłość prędzej czy później zaowocuje.
W czym konkretnie przejawia się pomoc, jaką niosą siostry?
Dzieci objęte naszą opieką pochodzą przede wszystkim z bardzo ubogich rodzin chrześcijańskich, głównie z Betlejem i okolic. Staramy się więc robić wszystko, co w naszej mocy, by zapewnić naszym wychowankom nie tylko dach nad głową i wyżywienie, ale też jak najlepsze wychowanie w duchu wartości katolickich. Bardzo duży nacisk kładziemy również na wykształcenie dzieci, w tym odkrywanie i rozwijanie posiadanych przez nie zdolności.
Niestety, trudne sytuacje rodzinne czy środowiskowe, z jakimi nasi podopieczni stykają się już od najmłodszych lat, powodują liczne zranienia. Dlatego też aklimatyzacja często jest długotrwałym i skomplikowanym procesem. Niemniej staramy się - przy Bożej i ludzkiej pomocy! - leczyć powstałe rany. I choć nieraz trudno jest uzdrowić zranione serce, w większości przypadków odnosimy sukcesy… Cieszy nas każdy, nawet najmniejszy, postęp u dzieci! A to wszystko może dokonać się dzięki wsparciu modlitewnemu licznego grona naszych przyjaciół.
Ziemia Święta - z takim nastawieniem pielgrzymi przybywają do Betlejem. Na miejscu zderzają się z biedą i murem - wzniesionym ludzkimi rękami, ale też oznaczającym podziały biegnące w poprzek ludzkich serc. Jedni wracają rozczarowani. Inni urealniają swoją wiarę… Jak to właściwie jest z tym naszym odczytywaniem „piątej Ewangelii”?
Bycie dobrym chrześcijaninem w Ziemi Świętej z pewnością nie jest łatwe. Tym bardziej że katolicy są tutaj zdecydowaną mniejszością. Walka o byt i różne życiowe trudności powodują często odejście od Jezusa i Jego nauki. Sama Ziemia Święta nie uświęca! Pomagając ludziom materialnie, niejako przy okazji staramy się więc „przemycać” naukę Chrystusa, przekazując wartości duchowe, zachęcając do wspólnego przeżywania Eucharystii, słuchania słowa Bożego w ich własnym języku. Organizujemy też spotkania świąteczne z różnych okazji…
Przed nami Boże Narodzenie. Bóg opuszcza niebo i zstępuje w „ludzkie barłogi” - jak śpiewamy w jednej z kolęd. Siostry mają tę łaskę, by świętować przychodzenie Nowonarodzonego w szczególnym miejscu…
Rzeczywiście, Boże Narodzenie w betlejemskim Domu Pokoju to dla nas, jak i naszych podopiecznych wielkie przeżycie. Celebrację świąt poprzedza dobre przygotowanie adwentowe, łącznie z udziałem w Mszach św. roratnich. Szczególnym wydarzeniem w naszym domu jest Wigilia. Dzień ten przeżywamy wspólnie z dziećmi i ich rodzinami. Nie brakuje też przyjaciół i dobroczyńców „Home of Peace”, a grono ludzi dobrej woli, którzy wspierają nasze działania, z każdym rokiem się powiększa. Tego dnia dołączają do nas także sąsiedzi z dziećmi. W święta Bożego Narodzenia z kolei odwiedzamy miejsce, gdzie Jezus przyszedł na świat i modlimy się za wszystkich, którzy są współtwórcami naszego sierocińca.
Proszę Siostry, czego współcześnie, dwa tysiące lat po narodzinach Jezusa, może nauczyć szkoła Betlejem - „miasta chleba i pokoju”?
Po 17 latach pracy w Ziemi Świętej mogę spokojnie stwierdzić, iż religia nie musi przeszkadzać we wzajemnych relacjach. Wprost przeciwnie: wielu wyznawców różnych religii pragnie wzajemnego porozumienia, współpracy w budowaniu dobra i pokoju. Oczywiście, trzeba wyłączyć jedynie fanatyków, którzy nie potrafią uszanować nawet wyznawców tej samej religii...
Dla pielgrzymów i turystów odwiedzających Grotę Narodzenia najważniejsza jest świadomość, że Jezus przyszedł na świat właśnie tu, w tym bardzo ubogim miejscu. Aby móc do niego dotrzeć, często trzeba przedzierać się przez tłum ludzi… Dla wielu bazylika jest jedynie kolejnym znanym miejscem na ziemi „do zaliczenia”, w tym samym okazją do zrobienia sobie atrakcyjnego zdjęcia. Na szczęście zdecydowana większość osób wierzących pobyt w Betlejem traktuje w kategoriach pielgrzymki swego życia! Chrześcijanie starają się więc nasycić tą Miłością, która nieustannie płynie z ciągle skromnego i bardzo ubogiego żłóbka, by móc zanieść ją następnie do swoich domów i środowisk.
Dziękuję za rozmowę.
Wszyscy ludzie dobrej woli, którzy zechcieliby wspomóc siostry elżbietanki w ich misji niesienia pomocy potrzebującym mieszkańcom Betlejem, zwłaszcza dzieciom, mogą to uczynić, kierując wpłaty na konto:
Zgromadzenie Sióstr św. Elżbiety - Prowincja Poznańska
ul. Łąkowa 1
61-878 Poznań
BZ WBK 44 1090 1854 0000 0001 0751 0361