Wywiady
Dotknięty Bożym obliczem
Rozmowa z o. dr. Gabrielem Bartoszewskim OFM Cap, wicepostulatorem procesu kanonizacyjnego bł. o. Honorata Koźmińskiego.
Ojcze, w tym roku obchodzimy 100-lecie śmierci bł. o. Honorata Koźmińskiego. Wydaje się jednak, że jest on ciągle nieco zapomnianym i niedocenianym świętym. Dlaczego tak się dzieje?
Życie o. Honorata było bardzo płodne i dynamiczne; on swoją duchowość mocno zakorzenił w Chrystusie. Prowadził życie według Ewangelii i to skłaniało go do pozostawania w ukryciu i cichości. Chciał pozostać nieznanym. Pod koniec życia, kiedy już dokonał wielkich dzieł związanych z założeniem licznych zgromadzeń, został oskarżony i zniesławiony. Wszystko przez sektę mariawitów, założoną przez Marię Franciszkę Kozłowską, której przez pewien czas był spowiednikiem. Mówiono wtedy, że „kapucyn z Nowego Miasta założył sektę”. Tę sprawę badano podczas procesu beatyfikacyjnego. Stolica Apostolska nie wysunęła najmniejszych zarzutów wobec o. Honorata. Koźmiński w niczym tu nie zawinił, co więcej, sam gorliwie modlił się o nawrócenie mariawitów. Podjął nawet postanowienie, że całą swoją sławę, dożywotnią i pośmiertną, ofiaruje za nich „byle się tylko nawrócili”. Ta swego rodzaju niesława w formie zapomnienia istniała i w jakiejś mierze istnieje do dziś. Ofiara złożona przez o. Honorata ciągle trwa i jest tajemnicą zapomnienia.
Momentem przełomowym w życiu o. Honorata było nawrócenie. Dokonało się ono w celi Cytadeli Warszawskiej. Koźmiński miał wtedy tylko 17 lat. Co dokładnie wydarzyło się w areszcie?
Trzeba uświadomić sobie, że Honorat urodził się w niewoli, pod zaborem rosyjskim. Przyszedł na świat 16 października 1829 r. w Białej Podlaskiej. Pochodził z rodziny katolickiej. Wzrastał w trudnej rzeczywistości. Ukończył gimnazjum w Płocku. Potem rozpoczął studia na wydziale budownictwa warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych. W tym czasie w środowiskach młodzieżowych zaczęły powstawać ruchy wolnościowe. Wśród ich zwolenników byli ludzie, którzy wyrzekli się swojej wiary. Jednym z nich był kolega o. Honorata. To on skłonił go do zapomnienia o swoje wierze i wychowaniu, które wyniósł z domu. Koźmiński w czasie studiów wszedł w takie środowisko. Wiadomo, że był śledzony przez carską policję. Podejrzewano, że jest spiskowcem. W 1846 r. aresztowano go i osadzono w X Pawilonie Cytadeli Warszawskiej. On w tamtym momencie uważał siebie za człowieka niewierzącego. W swoim notatniku duchowym pisał, że już przed aresztowaniem potrafił bluźnić i dokonywać profanacji w kościele. Po aresztowaniu czuł bunt, rozchorował się, podano mu jakieś lekarstwo, które miało go uleczyć lub uśmiercić. „Wpadłem w obłąkanie, w którym trzy tygodnie zostawałem” - pisał Koźmiński. Jego matka, na wieść o uwięzieniu, przyjechała z Włocławka do Warszawy i każdego dnia modliła się przed kościołem paulinów, przed Matką Bożą Częstochowską o uwolnienie syna. „Matka Boża ubłagana przez moją Matkę (bo sam nie myślałem o poprawie) przyczyniła się do Pana Jezusa, iż przyszedł do mnie do celi więziennej i łagodnie do wiary przyprowadził” - wspominał o. Honorat. Z notatnika duchowego dowiadujemy się, że stało się to 15 sierpnia 1846 r. Doznał wtedy szczególnej, nadzwyczajnej łaski. W innym miejscu notatnika zapisał: „doznałem dotknięcia Oblicza Bożego”. Śledztwo w jego sprawie trwało prawie rok. Gdy został uwolniony (21 marca 1847 r.), nie interesował się już studiami. Spotkanie z Chrystusem odmieniło go do tego stopnia, że pociągała go tylko służba Boża. „Całą gorycz jego (więzienia), tak Pan Bóg odjął, że mi się w raj zamieniło, i tam pokochałem samotność i zacząłem życie duszy” - podkreślał. Później wspominał: „Czułem się gnany do zakonu”. Po krótkim czasie pożegnał się z matką i wstąpił do klasztoru kapucynów w Lubartowie (21 grudnia 1848 r.), gdzie odbył nowicjat, przyjmując imię Honorat. Pierwsze śluby złożył 21 grudnia 1849 r. Z kolei 27 grudnia 1852 r. otrzymał święcenia kapłańskie.
Przeżycie duchowe w cytadeli było źródłem i kluczem do dalszej działalności Honorata, jego ogromnego zapału i męstwa. On niczego się nie bał. Miał dużo siły, wiele się modlił. Po kasacie zakonu kapucynów i przeniesieniu do Zakroczymia dużo czasu poświęcał na sprawowanie sakramentu pokuty. Penitentów, którzy do niego przychodzili, potrafił nie tylko pouczać i rozgrzeszać, ale jednocześnie wskazywał im drogę życia. Po 1864 r., kiedy nastąpiła kasata zakonów (według rządu carskiego zakony miały wymrzeć, nie wolno było nosić habitu), o. Honorat dużo się modlił i czytał Ewangelię. W przykładzie codziennego i ukrytego życia Pana Jezusa i Matki Najświętszej znalazł nową formę służby Bożej, nową formę życia zakonnego. Starał się przekonywać penitentów, a zwłaszcza inteligentne i światłe niewiasty, nie tylko do pracy religijnej, ale przede wszystkim społecznej. Władze carskie zakazały działalności wspólnotowej i społecznej, stąd o. Honorat wpadł na pomysł, by dla poszczególnych grup i stanów wyszukiwać środki i zakładać nowe, ukryte zgromadzenia. O. Honorat całe swoje życie poświęcił Jezusowi, który przyszedł do niego w więziennej celi. Był Mu wierny od początku do końca. Potrafił dzielić się swoim silnym duchem i charyzmatem, nie zwracał uwagi na trudności, a przy tym był człowiekiem pobożnym i światłym. Wydawało się, że nie miał głębokiego wykształcenia, bo posiadał tylko maturę, dwa lata studiów i krótki czas formacji w seminarium. Potrafił jednak znaleźć czas na czytanie i studiowanie książek. Jego literacka spuścizna jest bardzo bogata. Mocno wykazał się jako autor zakonnych konstytucji i pisarz.
Czego dotyczy spuścizna pisarska o. Honorata?
W swoim notatniku napisał, że od młodych lat przyświecała mu myśl, aby ukazać i dać poznać ludziom miłość Boga do człowieka. Napisał m.in. czterotomowe dzieło pt. „Powieść nad powieściami. Historia Miłości Bożej względem rodu ludzkiego”. Na podstawie teologii Starego i Nowego Testamentu wykładał, w jaki sposób Bóg ukazywał człowiekowi swoją miłość i jak realizowała się ona w świecie. Książka została napisana oczywiście w stylu XIX-wiecznym, ale jest bardzo pouczająca, zawiera również wiele myśli współczesnych. O. Honorat był zafascynowany także założycielem swojego zgromadzenia - św. Franciszkiem z Asyżu. Najpierw zapoznał się z jego nauczaniem, a potem opracował czterotomowe dzieło: „Święty Franciszek Seraficki. Jego życie, wielkie dzieła, duch, dary, pism, nauki i odbicie w naśladowcach jego” (cztery obszerne tomy). Zależało mu na szerzeniu ducha franciszkańskiego szczególnie wśród Trzeciego Zakonu św. Franciszka. Wszak cała jego działalność rozpoczęła się od pracy wśród tzw. tercjarek. Członkinie Trzeciego Zakonu wstępowały do założonych przez niego zgromadzeń. O. Honorat chciał dostarczyć im dobrej literatury. Pracę pisarską traktował jako jedno z narzędzi apostolstwa. Pozostało po nim także szereg innych pism. Ojciec Koźmiński przez współczesnych został uznany jako znaczący pisarz.
Bł. o. Honorat Koźmiński dużą wagę przywiązywał także do patriotyzmu. Bardzo kochał swoją ojczyznę…
Jego patriotyzm objawiał się w posłudze zakonnej. Kiedy nie można było zakładać nowych zakonów, nie mogły realizować się nowe powołania, przychodziła im myśl, by wyjechać poza granice ojczyzny i tam wypełniać swoje dążenia. Do posługującego w konfesjonale o. Honorata przychodziło wiele osób przejawiających pragnienie wstąpienia do zgromadzenia. On jednak zdecydowanie był przeciwny zagranicznym wyjazdom. Tłumaczył, że nie wolno pozbawiać ojczyzny dusz gorących, poświęconych Bogu, że także tu, pod zaborem, jest miejsce do pracy. W ten sposób, poprzez nowe zgromadzenia, zatrzymał wiele osób. Kiedy skasowano zakon kapucynów i przeniesiono ich do Zakroczymia (były tam bardzo trudne warunki) władze carskie podpowiadały zakonnikom wyjazd za granicę. O. Honorat mówił wtedy zdecydowanie: „tu postawiła nas Opatrzność Boża i tu będziemy pracować dla dobra ojczyzny”. Także w swoich kazaniach szczególną uwagę poświęcał zagadnieniom patriotyzmu i Polsce. Szerzył kult MB Częstochowskiej. Wiązał z nim nadzieję na duchowe odrodzenie narodu i wyzwolenie z niewoli. Z okazji 250 rocznicy ślubów króla Jana Kazimierza dążył do ich odnowienia. W jednym z listów napisał: „Naród, który tak żywo kocha Maryję, nigdy zginąć nie może, wart jest istnienia na chwałę Bożą; naród taki jest bardzo bliski dotykalnej opieki Maryi”.
Ojcze, czy bezhabitowe zgromadzenia założone przez o. Honorata były zupełnie nową formą życia konsekrowanego?
Próby utworzenia zgromadzeń bezhabitowych najpierw pojawiły się we Francji po rewolucji francuskiej. O. Honorat w pewien sposób pomysł „bezhabitowości” zapożyczył, ale nadał mu swój, polski kształt. W polskim Kościele była to absolutna nowość. Śmiało można powiedzieć, że był prekursorem życia konsekrowanego połączonego z ukryciem. Założył 26 zgromadzeń, do dziś istnieje kilkanaście z nich. Czas i historia zrobiły swoje. Owe zgromadzenia działają zarówno w Polsce, jak i poza jej granicami.
A jak dziś rozwija się kult o. Honorata Koźmińskiego?
Kult bł. Honorata rozwija się w Polsce i innych krajach, rozwija się wszędzie tam, gdzie pracują jego duchowe córki. Ciągle napływają podziękowania za łaski otrzymane za jego wstawiennictwem. Jest patronem różnych instytucji, dzieł i miejscowości, np. diecezji łowickiej, Caritas Archidiecezji Warszawskiej, Nowego Miasta n. Pilicą, patronem niektórych kościołów lub kaplic. Został uczczony pomnikami, tablicami pamiątkowymi, nazwami ulic. Wydałem książkę opisującą liczne łaski uzyskane przez wiernych za jego przyczyną.
Bóg zapłać za rozmowę!