Imieniny: Eryka, Feliksa, Jana

Wydarzenia: Międzynarodowy Dzień Muzeów

Reportaże

 fot. pixabay.com

„Piwo to nie alkohol”, „Nie ma zabawy bez procentów”, „Nie pijesz - nie jesteś z nami” - powtarza spora część naszej młodzieży. Skutki takich przekonań mogą być opłakane.

 

Terapeuci alarmują, że po napoje alkoholowe sięgają coraz młodsi. Diagnoza dotycząca używania substancji psychoaktywnych przez dzieci i młodzież z terenu województwa lubelskiego - sporządzona przez Regionalny Ośrodek Polityki Społecznej w Lublinie - nie napawa optymizmem. Aż 39% dzieci w wieku 11-14 lat ma za sobą inicjację alkoholową, a 13% badanych przyznało, że sięgnęło po trunki poniżej siódmego roku życia. Do regularnego spożywania napojów wyskokowych przyznaje się większość osób, które niedawno osiągnęły pełnoletność. Gołym okiem widać, że abstynencja nie jest modna. Okazją do sięgnięcia po alkohol są zazwyczaj dyskoteki i spotkania towarzyskie, a tych u młodych ludzi nie brakuje. Na ulicy, w komunikacji miejskiej, w szkole czy na uczelni jak refren powtarzają się słowa: „Aby do weekendu, a wtedy idziemy na melanż”.

 

Piwo jest wszędzie

Dlaczego małoletni piją? - Bo taka jest moda. Alkohol, a szczególnie piwo to nieodłączny element imprez. Przed laty było mniej dyskotek i lokali. Dziś jest ich bardzo dużo, zaś z takich miejsc korzystają coraz młodsze osoby - tłumaczy ks. kan. Andrzej Kieliszek, terapeuta uzależnień i diecezjalny duszpasterz ds. trzeźwości. - Piją podczas imprez, bo nie chcą albo nie potrafią się wyłamać. Presja środowiska jest bardzo duża. Z drugiej strony, palenie i spożywanie alkoholu traktują jako kryterium dorosłości. Młodzi sięgają po alkohol także po to, by poradzić sobie z emocjami i własnymi deficytami. Poprzez alkohol chcą ratować poczucie swojej wartości - dodaje z uwagą, że kiedy rozmawia z uzależnionymi, słyszy nieraz: „Alkohol pomagał mi rozluźnić się, dodawał pewności siebie. Łatwiej było mi funkcjonować w swojej grupie, pokonać nieśmiałość, zażartować czy poderwać dziewczynę”.

Ks. A. Kieliszek zauważa, że alkohol jest dziś towarem powszechnie dostępnym. W ostatnich latach znacząco zwiększyła się liczba punktów dystrybucji napojów procentowych. - Kilkanaście lat temu stwierdzono, że trzeba zmienić strukturę konsumpcji alkoholu w naszym kraju. Postanowiono odciągnąć ludzi od napojów wysokoprocentowych i zachęcać do spożycia wina i piwa jako tych mniej szkodliwych. Niestety, spożycie wódki nie zmalało, za to kolosalnie wzrosła ilość wypijanego piwa - stwierdza.

 

Sklepy łamią prawo

Gminna komisja rozwiązywania problemów alkoholowych sporządziła diagnozę dotyczącą problemu nadużywania trunków w Białej Podlaskiej. Przebadano 257 dorosłych mieszkańców, 222 uczniów szkół podstawowych, 167 gimnazjalistów i 102 sprzedawców.

- Aż 65% dorosłych uważa, że na terenie miasta dochodzi do sprzedaży alkoholu osobom nieletnim. Prawdziwość tych opinii potwierdzają przebadani uczniowie - 60% gimnazjalistów i ponad 30% uczniów szkół podstawowych potwierdza, że w Białej są sklepy, w których bez problemu można nabyć alkohol. Prawie połowa sprzedawców przyznała, że dochodzi do sytuacji, kiedy osoby nieletnie próbują kupić trunki, a 6% nie ukrywało, że raz lub kilka razy zdarzyło się im sprzedać alkohol ludziom poniżej 18 roku życia - mówi Anna Stolarczuk, przewodnicząca komisji.

 

Z naszego podwórka

Pani Anna jest jednocześnie trenerem ds. profilaktyki uzależnień. Na co dzień prowadzi warsztaty skierowane do młodzieży, wychowawców i rodziców. Szkoli też sprzedawców. - Pojechałam do miejscowości, w której był tylko jeden sklep. Weszłam do niego, przedstawiłam się, dodając, że chcę przeszkolić sprzedawców w kierunku odpowiedzialnej dystrybucji napojów alkoholowych - wspomina jedną z wizyt. - Od ekspedientki usłyszałam: „To źle pani trafiła, bo u nas nie ma alkoholu”. Rozejrzałam się po sklepie. Półki przy jednej ze ścian uginały się od piwa. Sprzedawczyni zauważyła, że zerkam w tamtą stronę i wypaliła: „Przecież piwo to nie alkohol!”. Pomyślałam sobie: „No tak, piwo to napój orzeźwiająco-chłodzący”. Nie dziwmy się zatem dzieciom, skoro także dorośli podchodzą do tego tematu stereotypowo - akcentuje.

Czym kierują się sprzedawcy, podając nieletnim alkohol? Zapewne chęcią zysku. - Często zakładają, że jeśli dana osoba nie kupi trunku w ich sklepie, to pójdzie do konkurencji. Inni wychodzili z przekonania: „Mojemu dziecku bym nie dał, ale obcemu… przecież to tylko piwo, a ono nie jest alkoholem…”. Czasami sprzedawcy przyznają wprost: „Ja nie chcę sprzedawać, ale właściciel sklepu mi każe” - tłumaczy A. Stolarczuk.

Ks. A. Kieliszek zauważa, że sprzedawcom łatwiej przychodzi sprzedać małoletnim piwo niż wódkę. Niestety, alkoholowa przygoda młodych ludzi, zazwyczaj zaczyna się właśnie od chmielowego trunku…



Lepiej zapobiegać niż leczyć

Alkohol zawsze trafia do młodych ręką dorosłego. Kontrola i zakazy to za mało. O wiele bardziej potrzebne jest odpowiedzialne wychowanie, edukacja i dobra formacja.

 

Gminna komisja rozwiązywania problemów alkoholowych miasta Biała Podlaska zamierza przeprowadzić szereg - adresowanych do szerokiego grona - działań profilaktycznych.

- Trzeba edukować nie tylko uczniów, ale również nauczycieli i rodziców. Za wychowanie odpowiedzialni są przede wszystkim rodzice, i to oni powinni reagować jako pierwsi. Nasze dziania nie przyniosą efektów, jeśli nie będą wspierane systematyczną i konsekwentną egzekucją obowiązującego w tym zakresie prawa - wyjaśnia Anna Stolarczuk. - W przyszłym roku na terenie miasta zamierzamy przeprowadzić akcję pt. „Tajemniczy klient”. Wszystko po to, by sprawdzić, w których punktach dochodzi do nieprzestrzegania artykułu dotyczącego sprzedaży alkoholu osobom nieletnim. Nawet jednorazowy epizod może być ukarany grzywną (od 100 zł do 720 tys. zł), a także utratą zezwolenia na sprzedaż alkoholu na okres trzech lat. Mimo takich obostrzeń, prawie 60% sprzedawców - jak podają ogólnopolskie statystyki - nie prosi o dowód i nie weryfikuje wieku kupującego. Nie ukrywam, że planujemy też nawiązać współpracę z naszą policją - deklaruje.

 

Warto rozmawiać

O tym, czy młody człowiek zostanie wychowany do trzeźwości, w dużej mierze zależy od rodziców. - W tej kwestii liczy się postawa oraz przykład matki i ojca. W wychowaniu nie chodzi tylko o kontrolę; ważniejsze są zaufanie i dobre relacje z dzieckiem. Dobrze się dzieje, gdy syn czy córka chcą rozmawiać z rodzicami o swoich problemach i słabościach - zauważa ks. kan. Andrzej Kieliszek, terapeuta uzależnień i diecezjalny duszpasterz ds. trzeźwości. - Jeśli zdarzy się incydent i okaże się, że pociecha miała kontakt z alkoholem, nie reagujmy krzykiem. Kary i szlabany nie są dobrym rozwiązaniem - uwrażliwia. - W takiej sytuacji potrzebna jest szczera rozmowa. Być może stało się tak dlatego, że dziecko nie potrafiło oprzeć się presji kolegów? Może wypiło z ciekawości? Należy spytać, jak czuło się po spożyciu trunku i czy uważa, że było warto… Podczas rozmów z młodymi ludźmi słyszałem nieraz, że ich pierwsze kontakty z alkoholem nie należały do przyjemnych. Nie oszukujemy się, alkohol jest trucizną i organizm broni się przed nią na różne sposoby. Złe samopoczucie, ból głowy czy wymioty to reakcje obronne, które mają zabezpieczyć człowieka przed kolejnym sięgnięciem po trunek. Alkohol działa na młody organizm o wiele szybciej i silniej niż w przypadku człowieka dorosłego. Prędzej następuje też proces uzależnienia - wyjaśnia.

 

Złudna ulga

Młodzi na początku przygody alkoholowej koncentrują się na smaku trunku i reakcji fizycznej organizmu, a dopiero po jakimś czasie doświadczają tzw. efektu psychicznego. - Ludzie nie piją alkoholu ze względu na jego walory smakowe. Sięgają po napoje procentowe przede wszystkim dlatego, że poprawiają one samopoczucie; sprawiają, że człowiek we własnych oczach staje się atrakcyjniejszy, śmielszy i odważniejszy - kontynuuje ks. A. Kieliszek. - Młodzi dostrzegają to nieco później. Wytwarza się wtedy pewien trudny mechanizm. Młody człowiek pije, co spotyka się z ostrą krytyką rodziców. Jest z tego powodu przygnębiony, więc aby poprawić sobie nastrój, znów sięga po trunek, gdyż doświadczył, że alkohol polepsza samopoczucie. Koło się zamyka. Czasem taka sytuacja doprowadza do uzależnienia - podkreśla.

Co zrobić, by młode pokolenie nie spędzało wolnego czasu przy piwie lub innych napojach wyskokowych? Same programy profilaktyczne nie wystarczą. Warto dać alternatywę - wprowadzić w środowiska, w których realizowane są dobre wzorce. Jeśli młody człowiek zobaczy, że podobne ideały mają inni jego rówieśnicy, nie będzie czuł się odosobniony.

 

Wychowanie bez klosza

Ks. A. Kieliszek proponuje, by zachęcać młodych do przynależności do kościelnych wspólnot. W rozmowie wspomina m.in. o służbie liturgicznej czy harcerstwie, które proponują konkretny, bardzo pozytywny styl życia.

- Uważam, że współcześnie zarzuciliśmy wychowanie młodego pokolenia do ascezy i wyrzeczeń. W dzisiejszych czasach lansuje się zupełnie odrębny styl. Wmawia się młodym, by robili, co chcą, aby za wszelką cenę dążyli do zaspokajania swoich potrzeb i zachcianek. Błąd popełniają także sami rodzice, którzy często powtarzają: „Mnie było ciężko, dlatego chcę, żeby mojemu dziecku było lżej”. Taka postawa nie jest dobra - uwrażliwia kapłan. - Dziecko należy wychowywać do wysiłku i wyrzeczeń; od początku przygotowywać do radzenia sobie z trudnymi sytuacjami. Jeśli będziemy trzymali je pod kloszem, nie poradzi sobie w dorosłym życiu. Nie chrońmy za wszelką cenę swoich pociech przed tym, co trudne. Uczmy je przezwyciężać przeszkody i nie wyręczajmy nadmiernie. Życie bywa brutalne, dlatego trzeba zrobić wszystko, by młode pokolenie uodporniło się na różne trudności i nie musiało szukać znieczulenia w alkoholu czy innych środkach - podsumowuje.

Źródło:
;