Wywiady
Ewa jedzie do Kenii, czyli co robi krakowska oaza w środku Afryki
Cztery lata temu dwie wolontariuszki Judyta Sowa, Iza Ostrowska poprowadziły w Kenii rekolekcje oazowe. To był początek Diakonii Misyjnej Ruchu Światło-Życie Archidiecezji Krakowskiej. W tym roku rekolekcje w Kenii i Tanzanii jadą poprowadzić kolejne osoby. Wśród nich jest Ewa Korbut.
Ziarno
- W Oazie jestem od 2002 roku. Zrobiłam całą formację, byłam animatorem, działałam w parafii Matki Bożej Różańcowej w Piaskach Nowych. W ostatnim czasie już nie tak aktywnie, ale jak to mówią „człowiek wyjdzie z oazy, ale oaza z człowieka nigdy”.
Cieszę się, że środowisko oazowe odnalazło się w czasie organizacji ŚDM. W Komitecie Organizacyjnym zetknęłam się z diakonią misyjną. Dziewczyny, z którymi pracowałam mówiły, że po ŚDM jadą prosto do Kenii na kolejne rekolekcje i gdzieś we mnie zasiały ziarno. Do tego doszły opowieści, zdjęcia, historie, odczucia i emocje, którymi dzieliły się po powrocie. Zaczęłam sympatyzować z diakonią mniej lub bardziej regularnie, a w tym roku to ziarno, które zostało wtedy zasiane, zaczęło konkretnie kiełkować. Sama poszłam z pytaniem czy potrzeba jeszcze ludzi na ten rok, czy można jakoś pomóc. Kiedy okazało się, że potrzebują osób, przemodliłam to, podjęłam decyzję i zaczęłam sprawdzać, czy wyjazd jest możliwy realnie, formalnie, a przede wszystkim zdrowotnie. Jednak kolejne znaki wskazywały, że wszystko idzie w dobrym kierunku i 31 lipca wylatuję do Kenii.
Kościół misyjny
Rekolekcje w Kenii odbywają się od 2014 roku regularnie z ramienia diakonii misyjnej. Okazało się, że schemat formacji oazowej się tam sprawdza, czyli to, co wymyślił ks. Franciszek Blachnicki tutaj w latach 60-70. odnajduje się w klimacie Afryki, która z jednej strony jest zupełnie inna, a z drugiej ma problemy tożsame z tymi, jakie przechodzimy w naszej formacji. Są to podstawy wiary, czyli sakramenty, spowiedź, rola Maryi, modlitwa różańcowa, adoracja, które w Afryce mogą zanikać przez to, że są tam duże wpływy protestanckie i różnych lokalnych wierzeń. Ks. Blachnicki myślał o misyjności ruchu, bo sam odwiedzał takie kraje jak Boliwia, skąd pisał listy formacyjne w kontekście państwa, w którym się znajdował. Ale tu sprawdza się zasada, która obowiązuje w naszym ruchu i w całym Kościele: jeżeli Kościół nie jest misyjny wewnątrz i na zewnątrz kraju, to będzie wymierał.
Do Kenii jadę ostatecznie na ponad miesiąc, w tym czasie poprowadzę dwie tury rekolekcji: I stopnień Oazy Nowego Życia i rekolekcje ewangelizacyjne dla tych, którzy są już byli na oazach. Organizujemy także weekend ewangelizacyjny w miejscowości Matetu (diecezja Meru) dla uczniów szkoły podstawowej, średniej oraz politechniki (odpowiednik naszej zawodówki). Potem jeszcze kilka osób jedzie do Tanzanii, gdzie przy jednym z uniwersytetów jest regularna grupa oazowa. W Kenii będzie z nami tamtejszy kleryk - franciszkanin John, który mówi po polsku. Na miejscu jest już także Piotrek Stopa, który czuje się tam jak w domu, wszystko nam załatwia, jeździ, szuka, przygotowuje ośrodek.
Dwa warunki
Misjonarzem nie jest tylko ten, kto jedzie i ewangelizuje tam na miejscu, ale też każdy, kto jakoś te działania wspiera. Spotykam się z niesamowicie dobrym odbiorem. Uruchomiłam zbiórkę na organizację rekolekcji, którą udało mi się zamknąć w cztery dni. Kwestowałam w swojej parafii, zorganizowałam sprzedaż ciast w kościele krakowskich Trynitarzy. Wszędzie ludzie sa bardzo otwarci, zainteresowani i wspierający. Cały czas można wpłacać pieniądze na konto stowarzyszenia Diakonia Ruchu Światło-Życie 08 1560 1111 2022 0180 3000 0018 z dopiskiem: Cele statutowe-misje w Kenii i Tanzanii
Bardzo cieszy mnie, że w Polsce jest obecne takie myślenie, że u nas jest dobrze, że mamy naprawdę znakomite warunki do rozwijania swojej wiary, wyznawania jej bez żadnych ograniczeń, ale skoro mamy tyle, to możemy pomóc innym, którzy tych możliwości nie mają. Nie mówię tylko o kwestii materialnej, ale też o wsparciu modlitewnym, zainteresowaniu.
Nie wiem co będzie dalej. Muszę sprawdzić siebie w nowej kulturze. Nie jestem osobą, która łatwo nawiązuje znajomości. Potrzebuję się przystosować do każdego środowiska nawet tu, w swojej kulturze, a co dopiero tam. Jeżeli się sprawdzę, będę chciała to kontynuować. Wystarczą do tego dwa warunki: wola “Góry” i siły fizyczne.