Imieniny: Wiktoryna, Helmuta, Eustachego

Wydarzenia: Dzień Metalowca

Nauczanie

Franciszek: tajemnicę przekazywania życia trzeba przeżywać w wierze

O znaczeniu harmonii między pokoleniami, przyjmowaniu dzieci, jako daru od Boga oraz wartości rodzin wielodzietnych mówił dziś papież podczas audiencji ogólnej w Watykanie. W związku z obchodzonym dziś wspomnieniem liturgicznym Matki Bożej z Lourdes Franciszek na początku audiencji oddał hołd Maryi, odmawiając wraz z wiernymi "Zdrowaś Maryjo" przed figurą Niepokalanie Poczętej. Swoją katechezę papież poświęcił roli dzieci w rodzinie. Jego słów na placu św. Piotra wysłuchało około 11 tys. wiernych.

 

Drodzy bracia i siostry, dzień dobry,

Po refleksji nad postaciami matki i ojca, w tej katechezie na temat rodziny chciałbym powiedzieć o dziecku, czy lepiej o dzieciach. Zaczerpnę inspirację z pięknego obrazu Izajasza. Prorok pisze: „Podnieś oczy wokoło i popatrz: Ci wszyscy zebrani zdążają do ciebie. Twoi synowie przychodzą z daleka, na rękach niesione twe córki. Wtedy zobaczysz i promienieć będziesz, a serce twe zadrży i rozszerzy się” (60,4-5a). Jest to wspaniały obraz szczęścia, które się dokonuje w ponownym spotkaniu rodziców i dzieci, podążających wspólnie ku przyszłości wolności i pokoju, po długim okresie niedostatku, wyrzeczeń i rozdzielenia. W tamtym okresie dziejów byli ono daleko od ojczyzny.

Rzeczywiście istnieje ścisły związek między nadzieją narodu a harmonią między pokoleniami. Warto się nad tym poważnie zastanowić: istnieje ścisły związek między nadzieją narodu a harmonią między pokoleniami. Radość dzieci sprawia, że drgają serca rodziców i otwiera przyszłość. Dzieci są radością rodziny i społeczeństwa. Nie są problemem biologii reprodukcyjnej ani też jednym z wielu sposobów samorealizacji. Tym bardziej nie są własnością rodziców. Oj nie, w żadnym wypadku. Dzieci są darem, prezentem – czy jest to zrozumiałe? Dzieci są darem. Każda osoba jest wyjątkowa i niepowtarzalna, a jednocześnie charakterystycznie powiązana ze swymi korzeniami. Bycie synem i córkę zgodnie z planem Boga, oznacza bowiem niesienie w sobie pamięci i nadziei tej miłości, która się zrealizowała właśnie budząc życie innej istoty ludzkiej, oryginalnej i nowej. Dla rodziców każde dziecko jest wyjątkowe, jest sobą, jest różne od innych. Pozwólcie, że przywołam pewne wspomnienie rodzinne. Pamiętam, że moja mama, a było nas pięcioro w domu, pytana o to które z dzieci kocha najbardziej, odpowiadała: mam pięcioro dzieci, tak jak i pięć palców. Jeśli uderzą mnie w ten, to mnie boli, jeśli w inny – też boli. Każdy z palców, jeśli zostanie uderzony, mnie boli. Wszystkie są moje, chociaż każdy jest inny, jak palce dłoni. Tak jest w rodzinie. Dzieci są różne, ale każde z nich jest dzieckiem.

Dziecko jest kochane nie dlatego, że jest piękne, takie czy inne, nie, ale dlatego że jest dzieckiem. Nie dlatego, że myśli tak jak ja, czy jest ucieleśnieniem moich pragnień. Dziecko jest życiem zrodzonym przez nas, ale ukierunkowanym ku niemu, ku jego dobru, ku dobru rodziny, społeczeństwa, całej ludzkości.

Stąd także pochodzi głębia ludzkiego doświadczenia bycia synem i córką, pozwalająca nam odkryć najbardziej bezinteresowny wymiar miłości, który nigdy nie przestaje nas zadziwiać. Jest to piękno bycia umiłowanym wcześniej. Dzieci są umiłowane zanim się pojawią. Ileż razy spotykam tutaj matki w ciąży, które ukazują mi, że oczekują dzieci i proszą o błogosławieństwo, bo te dzieci są umiłowanie, zanim się urodzą. To właśnie jest bezinteresownością, miłością. Są umiłowane wcześniej, tak jak miłuje nas Bóg, którego miłość nas uprzedza. Są umiłowane zanim uczynią cokolwiek, aby na to zasłużyć, zanim potrafią mówić lub myśleć, wręcz przed przyjściem na świat! Bycie dzieckiem jest podstawowym warunkiem poznania miłości Boga, który jest ostatecznym źródłem tego prawdziwego cudu. W duszy każdego dziecka, choć jest ono bezbronne Bóg umieszcza pieczęć tej miłości, która jest podstawą jego godności osobowej, godności, której nic i nikt nie może zniszczyć.

Dzisiaj, jak się wydaje trudniej jest dzieciom wyobrazić sobie swoją przyszłość. Jak już o tym wspomniałem w poprzednich katechezach, ojcowie uczynili może krok wstecz a dzieci stały się bardziej niepewne w stawianiu swoich kroków naprzód. Dobrych relacji między pokoleniami możemy się uczyć od naszego Ojca Niebieskiego, który każdemu z nas pozostawia wolność, ale nigdy nie zostawia nas samymi. A jeśli błądzimy, to On nadal cierpliwie nas śledzi, nie osłabiając swej miłości względem nas. Ojciec Niebieski się nie wycofuje ze swej miłości względem nas, nigdy, zawsze idzie naprzód, a jeśli nie może iść naprzód, to na nas czeka, ale nigdy się nie wycofuje, pragnie, aby Jego dzieci były odważne i czyniły swoje kroki naprzód.

Dzieci nie powinny ze swej strony lękać się trudu budowania nowego świata: słuszne jest ich pragnienie, aby był on lepszy, od tego, jaki otrzymali! Ale należy to czynić bez arogancji, bez zarozumiałości. Zawsze należy umieć uznać wartość dzieci, a rodzicom zawsze należy oddawać szacunek.

Czwarte przykazanie wymaga od dzieci - a wszyscy nimi jesteśmy! - by czcić ojca i matkę (por. Wj 20,12). Przykazanie to następuje zaraz po tych, które dotyczą samego Boga. Po trzech przykazaniach dotyczących samego Boga – mamy to czwarte. Rzeczywiście zawiera ono w sobie jakieś sacrum, co Bożego, coś co jest podstawą wszelkiego innego rodzaju szacunku między ludźmi. A w sformułowaniu biblijnym czwartego przykazania dodano: „Czcij ojca twego i matkę twoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie”. Prawa więź między pokoleniami jest gwarancją przyszłości i jest gwarancją historii naprawdę ludzkiej. Społeczeństwo dzieci, które nie szanują rodziców jest społeczeństwem bez honoru: kiedy nie oddajcie się czci rodzicom, to traci się swoją własną cześć. Jest to wówczas społeczeństwo, które zmierza do tego, by pełno w nim było młodych nieczułych i chciwych. Jednakże z drugiej strony społeczeństwo, które nie chce rodzić dzieci, nie lubi być otoczone dziećmi, uważające je przede wszystkim za zmartwienie, ciężar, ryzyko, jest społeczeństwem przygnębionym. Pomyślmy o wielu społeczeństwach, jakie znamy tu w Europie, są pogrążone w depresji, bo nie chcą dzieci, nie mają dzieci. Poziom narodzin nie dochodzi do jednego procenta. Niech więc każdy z nas to przemyśli i odpowie. Jeśli rodzina wielodzietna jest postrzegana jak by była ciężarem, to coś jest nie w porządku! Poczynanie dzieci powinno być odpowiedzialne, jak uczy zresztą encyklika „Humanae vitae” błogosławionego papieża Pawła VI, ale posiadanie większej liczby dzieci nie może się automatycznie stać decyzją nieodpowiedzialną. Co więcej, nie posiadanie dzieci to decyzja egoistyczna. Życie się odmładza i zyskuje energie poprzez swoje pomnożenie: stajemy się bogatsi, a nie zubożali! Dzieci uczą się zajmowania się swoją rodziną, dojrzewają dzieląc się swoim poświęceniem, wzrastają w docenieniu swoich darów. Radosne doświadczenie braterstwa ożywia szacunek i opiekę nad rodzicami, którym należy się nasza wdzięczność.

Wielu z was, tutaj zgromadzonych posiada dzieci, a wszyscy jesteśmy dziećmi. Uczyńmy coś, przez chwilę, nie będziemy zbytnio przeciągać: niech każdy z nas pomyśli w swym sercu o swoich dzieciach, jeśli je ma, niech pomyśli w milczeniu, a my wszyscy pomyślmy o naszych rodzicach i podziękujmy Bogu za dar życia. Niech ci, którzy mają dzieci w milczeniu o nich pomyślą, a wszyscy pomyślmy o naszych rodzicach.

[Po chwili milczenia]: Niech Pan pobłogosławi naszych rodziców i pobłogosławi wasze dzieci.

Niech Jezus, odwieczny Syn, który stał się dzieckiem w czasie, pomoże nam odnaleźć drogę nowego promieniowania tego ludzkiego doświadczenia, tak prostego, a zarazem wspaniałego, jakim jest bycie dziećmi. W pomnażaniu pokoleń znajduje się tajemnica ubogacania życia wszystkich, która pochodzi od samego Boga. Musimy ją odkryć na nowo, rzucając wyzwanie uprzedzeniu, przeżywać ją w wierze, w doskonałej radości.

Chciałbym też wam wyznać: jakże to piękne, kiedy przejeżdżając między wami widzę ojców i matki, podnoszących swoje dzieci, aby zostały pobłogosławione. Jest to gest niemal Boski. Dziękuję, że go czynicie.

;