Świadkowie wiary
Homilia z beatyfikacji o. Honorata Koźmińskiego
16 października 1988 r. Jan Paweł II (w 10 rocznicę swojego pontyfikatu) dokonał beatyfikacji Honorata Koźmińskiego (1829-1916). Tego polskiego kapucyna i założyciela wielu zgromadzeń zakonnych Kościół katolicki w Polsce wspomina 13 października (wspomnienie liturgiczne w Kościele katolickim na świecie obchodzone jest w dzienną pamiątkę śmierci – 16 grudnia). Przypominamy papieską homilię z uroczystości beatyfikacyjnej polskiego zakonnika, Bernarda Marii Silvestrellego i Karola od św. Andrzeja.
1. „Niech nas ogarnie łaska Twoja Panie, według ufności pokładanej w Tobie" (Ps 33(32), 22). W dzisiejszą niedzielę, 16 października, Kościół modli się w liturgii tymi słowami Psalmisty. Wszyscy odnajdujemy w tych słowach treść naszej wspólnej modlitwy. Czegóż bardziej może pragnąć człowiek, który pokłada ufność w Bogu, jak tego właśnie daru - tej łaski, która od Boga pochodzi i przenika w ludzkie życie, aby dać mu nowy wymiar. Wymiar zamierzony przez Boga, wymiar zbawczy. Te same słowa Psalmisty Kościół wkłada w dniu dzisiejszym w usta tych, których życie i czyny pozwalają nam czcić w nich błogosławionych: Bernarda Marię od Jezusa, Karola od św. Andrzeja, Honorata Koźmińskiego (z Białej Podlaskiej).
2. Wszyscy oni gotowi byli, podobnie jak Apostołowie, pić kielich, który do dna wypił ich Mistrz. Każdy gotów był służyć, owszem - gotów był stać się „niewolnikiem wszystkich" (por. Mk 10, 44), wpatrując się w Syna Człowieczego, który „nie przyszedł (na świat), aby Mu służono, lecz żeby służyć" (Mk 10, 45). Ci, których od dzisiaj Kościół czci jako Błogosławionych, wpatrywali się wzrokiem wiary w Chrystusa - Męża Boleści, tak jak ukazał Go w swym prorockim widzeniu Izajasz na wiele stuleci przed męką: „wzgardzony i odepchnięty przez ludzi (...) oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarz zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic" (Iz 53, 3). „Spodobało się Panu zmiażdżyć Go cierpieniem" (Iz 63, 10). Oto prawda Wielkiego Piątku. Dołącza się do niej - do prawdy Chrystusowego Ukrzyżowania -świt paschalnej nadziei, gdyż prawda o ukrzyżowaniu nierozłącznie i niezaprzeczalnie związana jest z prawdą o zmartwychwstaniu. „Jeśli On wyda swe życie na ofiarę za grzechy, ujrzy potomstwo. (...) Po udrękach swej duszy, ujrzy światło i nim się nasyci. Zacny mój Sługa usprawiedliwi wielu, ich nieprawości On sam dźwigać będzie." (Iz 53, 10-11).
3. Każdy z tych mężów, których dziś Kościół ogłasza błogosławionymi, żył głęboko pełną treścią tajemnicy paschalnej Chrystusa. Uczył się tej tajemnicy doświadczeniem własnej wiary, własnego serca, rozumu i woli. Czynił ją podstawą i źródłem swej apostolskiej posługi, własnego świadectwa w codziennej posłudze „trwając mocno w wyznawaniu wiary" (por. Hbr 4, 14).
4. Błog. Bernard Maria Silvestrelli z przykładną siłą i wspaniałomyślnością wyznawał wiarę. W okresie przeciwności historycznych dla życia Kościoła w Rzymie, mimo sprzeciwów rodziny i trudności politycznych swego czasu, podjął decyzję poświęcenia się Bogu i rozpoczęcia życia zakonnego jako pasjonista. Był uczniem Chrystusa Ukrzyżowanego i M. Bożej Bolesnej.
Gdy załamało się jego zdrowie, a z tym i plany życiowe, pokładał wielką ufność w łasce. Poprzez wiarę zdołał odkryć bogactwo łaski, która pokonała wszystkie trudności, ponieważ są „oczy Pana nad tymi, którzy się Go boją, nad tymi, co ufają Jego łasce, aby ocalił ich życie od śmierci i żywił ich w czasie głodu" (Ps 32(33), 18-19). Bernard Maria wsparty łaską mógł poznawać wspaniałych przyjaciół i braci, wśród których był św. Gabriel od Matki Bożej Bolesnej i razem z którym postępował drogami doskonałości zakonnej.
Opatrzność Boża sprawiła, że gdy został powołany do formowania młodzieży swojej wspólnoty, sam stał się narzędziem miłosierdzia i łaski. Następnie został powołany, aby przez długie lata kierować Zgromadzeniem Pasjonistów i bronić je od wpływów laickich ówczesnego wieku, skutecznie wpływając na jego rozwój, umacniając zakonników na trudnej drodze naśladowania Chrystusa Ukrzyżowanego, „najwyższego kapłana", przykładu i mistrza każdego kapłana, „doświadczonego we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu" (Hbr 4, 15).
Nowy Błogosławiony zachęca nade wszystko zakonników swego Zgromadzenia, aby wspaniałomyślnie kontynuowali surowe życie pasjonistów, aby wobec świata stanowili żywe przypomnienie Męki Chrystusa. Wszystkim wiernym przekazuje zaproszenie, aby odnowili w sercu silną ufność w pomoc Bożą również w trudnych momentach życia, ponieważ Pan zawsze jest „pomocą" i „tarczą", gdy Jemu ktoś zaufa (por. Ps 32(33), 20).
5. U Ojca Karola od św. Andrzeja, drugiego kapłana ze Zgromadzenia Pasjonistów, znajdujemy imponujący przykład Bożej mocy, która pociesza, jednoczy oraz leczy ludzi poprzez posługę wiernych sług Bożych. Kapłańska posługa błogosławionego Karola była naznaczona ustawiczną służbą bliźnim. Jego życie było pokornym, wzorcowym oddaniem się na służbę, określając w ten sposób wielkość ucznia. Tak jak Jezus mówi swym uczniom w dzisiejszej Ewangelii: „Lecz kto by między wami chciał się stać wielki, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich" (Mk 10, 43b-44).
Autentyczna świętość wpływa na innych w sposób niewytłumaczalny tylko na płaszczyźnie naturalnej. Tysiące ludzi, którzy zostali pociągnięci do Boga dzięki kapłańskiej świętości Ojca Karola świadczą o tej prawdzie. Moc Bożej łaski obecnej i działającej w jego posługiwaniu zrodziła wiele duchowych owoców w życiu niezliczonych osób. Ojciec Karol pracował niezmordowanie, służąc Panu zarówno w Anglii, jak i w Irlandii. W klasztorze Ojców Pasjonistów na górze Argus w Dublinie zyskał sobie opinię świętości, tak że wielu przychodziło do niego z prośbą o radę oraz do Sakramentu Pokuty. On przebaczał im grzechy w imieniu Chrystusa oraz pomagał w lepszym rozeznaniu ewangelicznego posłania o pojednaniu.
Od pierwszej chwili swego pobytu w nowicjacie Pasjonistów w Erę w Belgii, Ojciec Karol oddawał się pobożnej medytacji Męki Chrystusa. Doświadczył podziału chrześcijan w swym kraju rodzinnym, widząc w tym braku jedności wśród chrześcijan uczestnictwo w cierpieniach Chrystusowych. Stało się to jeszcze bardziej oczywiste dla Ojca Karola w słowach Chrystusowej modlitwy do Ojca wypowiedzianej w przeddzień Męki: „aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posiał" (J 17, 22b-23).
Po złożeniu ślubów zakonnych oraz po ukończeniu studiów teologicznych, błogosławiony Karol został na początku wysłany do Anglii, aby przychodzić z pomocą tamtejszym katolikom oraz by pracować na rzecz zjednoczenia chrześcijan. Pięć lat później został posłany do Dublina, aby dopomóc w założeniu nowej fundacji, którą organizowali tam Pasjoniści. Tu właśnie w Dublinie siato się dla niego jasne, że powinien poświęcić się przede wszystkim posłudze pojednania w Sakramencie Pokuty. Pocieszał i pomagał ludziom przeżywającym trudności duchowe, a Bóg wspomagał jego posługę, lecząc kilku chorych, którzy przyszli do Ojca Karola z prośbą o błogosławieństwo. Codziennie miał do czynienia z trudnościami innych. Poszedł całkowicie za przykładem Jezusa, który „nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu" (Mk 10, 45).
Znakomity przykład Ojca Karola powinien służyć jako inspiracja dla wszystkich duchowych synów świętego Pawła od Krzyża. Jego oddanie posłudze pojednania w Sakramencie Pokuty winno dodawać odwagi wszystkim kapłanom, by ochotnie wypełniali ten sakrament ułatwiając go wiernym. Jego przykład dopomaga kapłanom do zdobycia ufności pokładanej w Bogu i Jego mocy leczenia ducha przez posługę kapłańską. Błogosławiony Karol apeluje do wszystkich chrześcijan, by trwali w jedności, o którą Chrystus modlił się podczas Ostatniej Wieczerzy, i błaga ich „w imię Chrystusa. aby pojednali się z Bogiem" (por. 2 Kor 5, 20).
6. Oto ogarnięty łaską Pana błogosławiony Honorat Koźmiński z Białej Podlaskiej, zakonnik oddany wspaniałomyślnie i do końca swemu ideałowi Brata Mniejszego-Kapucyna. Prawdziwy syn duchowy św. Franciszka. Kapłan i apostoł. Wytrwały szafarz sakramentu przebaczenia i pojednania, a jego heroiczna wprost posługa w konfesjonale była prawdziwym kierownictwem duchowym. Posiadał głęboki dar odkrywania i ukazywania dróg Bożego powołania. Był człowiekiem wytrwałej modlitwy, zwłaszcza adoracji Najświętszego Sakramentu. Zatopiony w Bogu, był równocześnie otwarty na rzeczywistość ziemską. Naoczny świadek jego życia powiedział, że "chodził zawsze z Bogiem".
Żył, jak wiadomo, w ciężkich czasach. W ciężkich czasach dla Ojczyzny i dla Kościoła. Polska była pod zaborami. W tak zwanym Królestwie Polskim wprowadzono po powstaniu styczniowym stan wojenny. Nastąpiła kasata zakonów. Pozostawiono pewną liczbę klasztorów, których zakonnicy i zakonnice byli praktycznie skazani na wymarcie, gdyż nowicjaty zostały zamknięte. Nad wszystkimi dziedzinami kościelnego życia ciążył terror policyjny. Wtedy to nasz Błogosławiony sformułował zasadę, która stała się natchnieniem dla jego apostolskiej działalności: „życie zakonne jest instytucją Boską, więc ustać nie może, bo bez niego Ewangelia nie byłaby wypełniana, a zatem tylko formę zmienić może i musi" (Wiadomość o nowych zgromadzeniach zakonnych, Kraków 1890, s. 45). Szukał wybitnych ludzi i dzielił z nimi swoją troskę o losy Ojczyzny, Kościoła i życia zakonnego w Polsce.
Jakże wymowne jest jego zwierzenie: „trzeba bardzo gorąco się modlić, Pan Bóg czegoś chce ode mnie, (...) coraz częściej zgłaszają się do mnie dusze różnego stanu i wykształcenia, wolne, i proszą o kierunek, o wstąpienie do klasztoru, a nade wszystko mówią mi, abym im pozwolił złożyć ślub czystości. Klasztorów nie ma, dokąd i jak te dusze kierować? Przede wszystkim za granicę odsyłać je nie godzi się, boć to owoc tutejszy, tu powinny zostać, nie godzi się ogołacać tej ziemi z dojrzałego, najpiękniejszego owocu, który ona wydała. Co tu zostanie, gdy usuniemy dusze święte, powołane? Coś Bóg chce, coś Bóg zaradzi. (...) Módlcie się i wy, abyśmy wyprosili światło Boże, aby Bóg objawił, co chce, abyśmy uczynili dla tych dusz" (J. Chudzyńska, Pamiętnik, s. 10-11).
Tak myślał i działał błogosławiony Honorat „ogarnięty łaską Pana" i przynaglany wewnętrzną siłą. Wskazywał drogę do doskonałości, która rodziła się z lektury Ewangelii i kontemplacji. Zachęcał do pozostania w swoim środowisku i naśladowania życia Jezusa i Maryi w Nazarecie, do praktykowania rad ewangelicznych w ukryciu, bez zewnętrznych oznak. Stał się odnowicielem życia zakonnego i twórcą jego nowej formy na wzór dzisiejszych Instytutów świeckich. Poprzez swoje córki i synów duchowych starał się odradzać w społeczności ducha gorliwości pierwszych chrześcijan, a docierał przez nich do wszystkich środowisk. Dziś jeszcze siedemnaście zgromadzeń wywodzących się z kręgu jego duchowości działa w dziewiętnastu krajach, na czterech kontynentach. A błogosławiony Honorat mawiał: „codziennie od Chrystusa wychodzę, do Chrystusa idę i do Chrystusa wracam".
Oddał się Chrystusowi, Mądrości Wcielonej, jako Jej niewolnik, według wskazań świętego Ludwika Grignion de Montfort. Powtarzał często „totus Tuus". Prosił, by Maryja była dla niego „protektorką, pośredniczką, wspomożycielką, mistrzynią w głoszeniu kazań, doradczynią przy spowiedzi, obronicielką czystości, pocieszycielką, wynagrodzicielką i dziękczycielką".
Kapłan Honorat został doświadczony licznymi cierpieniami fizycznymi i duchowymi. „Spodobało się Panu zmiażdżyć Go cierpieniem" (Iz 53, 10). Gdy otrzymał decyzję Kościoła, która pozbawiała go kierownictwa zgromadzeniami i zmieniała ich charakter, pisał: „sam Zastępca Jezusa Chrystusa wolę Boską nam objawił i spełniam całym sercem to polecenie z najwyższą wiarą. (...) Pamiętajcie, czcigodni bracia i siostry, że wam się nastręcza sposobność okazania heroicznego posłuszeństwa woli świętego Kościoła" (O. Honorat, Listy okólne do Zgromadzeń).
I oto, po udrękach swej duszy ujrzał światło i nim się nasycił (por. Iz 53, 11). Dziś odbiera chwałę ołtarzy w Kościele. Pokazuje nam, jak odczytywać „znaki czasu". Jak trwać po Bożemu i działać w naszych trudnych czasach. Uczy, jak w duchu Ewangelii rozwiązywać trudne sprawy i zaradzać ludzkim potrzebom u progu trzeciego tysiąclecia od czasu, gdy „Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu" (por. Mk 10, 45).
7. „Niech nas ogarnie łaska Twoja, Boże, według ufności, jaką w Tobie pokładamy". Dziękujemy dziś Trójcy Przenajświętszej za tę łaskę, która ogarnęła ziemskie życie błogosławionych: Bernarda, Karola, Honorata. Oto oni położywszy ufność w Bogu samym, jako słudzy Chrystusa, stali się wielkimi w duchu. W dzisiejszym akcie beatyfikacji Pan sam „przedłuża" niejako dni ich życia i pozwala im widzieć „potomstwo" zrodzone z łaski Ducha Świętego za sprawą ich posługi.
My zaś tu zgromadzeni, łącząc się z Najświętszą Bogarodzicą, powtarzamy we wspólnocie świętych Obcowania tę samą prośbę Psalmisty, mówiąc: „Niech nas ogarnie Twoja łaska, Boże, według ufności, jaką w Tobie pokładamy". Niech ta łaska pomaga nam służyć na wzór Chrystusa, który „nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu" (Mk 10, 45).