Świat
Ile jeszcze wytrzyma Syria?
W Syrii mamy do czynienia z zawiłą siatką sojuszy i antagonizmów wykorzystujących podziały wyznaniowo-etniczne, które podżegane są przez potężne państwa rywalizujące o wpływy na Bliskim Wschodzie.
Początek Arabskiej Wiosny w Syrii w 2011 r. dawał nadzieję na demokratyzację życia społeczno-politycznego i nawiązanie dialogu pomiędzy uprzywilejowaną rządzącą mniejszością a pominiętą, przede wszystkim sunnicką, częścią społeczeństwa. Kiedy jednak prezydent Bashar al-Assad rozpoczął krwawą i systematyczną kampanię tłumienia społecznego niezadowolenia, porzucone zostały nadzieje na szybkie wyjście z impasu. Zachód wyrażał w tamtym czasie ostry sprzeciw wobec represji ze strony syryjskiego aparatu władzy, rozważając nawet decyzję o podjęciu zewnętrznej interwencji po to, aby nie doprowadzić do eskalacji konfliktu. Dziś pojęcie wojny domowej już na stałe przylgnęło do Syrii.
Na przestrzeni lat w konflikt angażowali się kolejni zewnętrzni gracze, za którymi stoją najbardziej wpływowe państwa świata. Stopniowe angażowanie się aktorów drugo- i trzecio-planowych doprowadziło do przekształcenia się wojny domowej w Syrii w tzw. proxy war (wojnę zastępczą), gdzie rzeczywistymi przeciwnikami są państwa niebiorące bezpośredniego udziału w konflikcie. Finansują one działania militarne lokalnie walczących ugrupowań i dostarczają im wsparcia ideologicznego. W przypadku Syrii mamy do czynienia z zawiłą siatką sojuszy i antagonizmów wykorzystujących lokalne podziały wyznaniowo-etniczne, które podżegane są przez potężne państwa rywalizujące o wpływy w regionie. Ta walka o prymat na Bliskim Wschodzie odbywa się między Rosją, Iranem a Zachodem i sprzyjającą mu politycznie Turcją. Syria stała się polem walki między światowymi liderami, a bezpośrednią ofiarą tej międzynarodowej rozgrywki jest ludność cywilna.
Kto walczy z kim?
Spośród grup walczących w Syrii niektóre motywują swoje działania koniecznością udziału w zbrojnym dżihadzie w imię religii. Dla innych walka zbrojna to po prostu lukratywny interes. Kolejni, jak na przykład Kurdowie, wykorzystują zachwianie regionalnego statusu quo dla własnych, narodowowyzwoleńczych celów. Mozaika grup walczących w Syrii jest niezwykle zróżnicowana, a jedyną kategorią podziału, jaką można by wobec nich zastosować jest ich stosunek do sił reżimowych Bashara al-Assada i cel, który im przyświeca.
Siły reżimowe rozlokowane są obecnie na zachodzie państwa, a od października zeszłego roku wsparcia z powietrza na całym terytorium Syrii udziela im rosyjskie lotnictwo wojenne. Syryjska piechota wspierana jest również przez zbrojne skrzydło szyickiej partii Hezbollah, która oficjalnie włączyła się w konflikt po stronie prezydenta Syrii w połowie 2013 r., co w sposób bezpośredni w syryjską wojnę angażuje Liban i Iran.
Po drugiej strony barykady walczy szeroko rozumiana opozycja, która jednak składa się z wielu grup inspirowanych przez odmienne ideologie i cele. Są to luźne sojusze antyrządowych ugrupowań o głównie sunnickiej przynależności religijnej, które rozlokowane są przede wszystkim w północno-zachodniej części kraju. Syryjska opozycja zrzesza przeszło trzydzieści grup. Należą do nich np. tak odmienne ideologicznie partie jak kurdyjska Partia Unii Demokratycznej (PYD), która propaguje idee socjaldemokracji i sekularyzacji życia politycznego, czy też ugrupowanie al-Nusra, bądź koalicja Ahrar al-Sham (druga co do wielkości siła opozycyjna), które wpisują się w nurt politycznego islamu salafickiego, z którego wywodzi się fundamentalizm islamski.
Największą siłą opozycyjną jest Wolna Armia Syrii (FSA), która początkowo została zmobilizowana z dezerterów armii narodowej w celu ochrony ludności cywilnej przed represjami Bashara al-Assada. To właśnie jej „umiarkowanym” dywizjom wsparcia udziela koalicja, na czele której stoją Stany Zjednoczone (członkami tego sojuszu są również Turcja, Wielka Brytania, Arabia Saudyjska i inne państwa Zatoki Perskiej). „Umiarkowanym” – bo od wybuchu wojny domowej wewnętrzne struktury FSA przeszły wiele zmian, które skierowały jej liczne dywizje na tory ideologii dżihadystyczno-salafickiej.
W ten sam nurt ideologiczny wpisuje się, bardzo aktywne na terenie Syrii i Iraku tzw. Państwo Islamskie (ISIS) – najlepiej zorganizowana grupa o tym charakterze, ponieważ jest nie tylko islamistyczną organizacją terrorystyczną, ale również stanowi dżihadystyczne quasi-państwo.
Kolejną istotną stroną konfliktu, najczęściej niezaliczaną do syryjskiej opozycji, są Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF). Obóz ten zrzesza głównie mniejszości etniczne takie, jak: Kurdowie, Asyryjczycy, Ormianie, syryjscy Turkmeni czy Czerkiesi, którzy walczą przeciw ISIS i innym fundamentalistom. SDF w swoich założeniach głosi idee powstania sekularnego, federacyjnego państwa syryjskiego na zasadach demokratycznych. Zamieszkująca północną część Syrii samorządna społeczność sprawuje władzę na zasadach demokracji bezpośredniej, a kurdyjskie ambicje narodowowyzwoleńcze po zakończeniu wojny w Syrii miałyby zostać zwieńczone pod postacią federacyjnego demokratycznego państwa syryjskiego, w którym Kurdowie cieszyliby się pełnią praw obywatelskich.
Zbrodnie wojenne
Po pięciu latach intensywnych działań zbrojnych ogólna sytuacja humanitarna w Syrii jest dramatyczna. Mimo że w zachodniej, proreżimowej części państwa sytuacja jest relatywnie stabilna, to na pozostałych obszarach brakuje wody pitnej, żywności, a miasta odcięte są od dostaw prądu. Syryjczycy zmagają się na co dzień z galopującą inflacją, która w niektórych przypadkach spowodowała dziesięciokrotny wzrost cen podstawowych produktów spożywczych. Od wybuch konfliktu 80 proc. syryjskiego społeczeństwa żyje w ubóstwie, a średnia długość życia skróciła się o 20 lat! Blisko połowa ludności musiała opuścić swoje domy w obawie o własne życie, a przeszło 5 mln Syryjczyków zostało zmuszonych do uchodźstwa poza granice kraju.
Aleppo, znajdujące się w północno-zachodniej części kraju, jest największym miastem Syrii i było uważane za ekonomiczną stolicę kraju. Zapisało się w kartach historii dzięki strategicznemu położeniu na szlaku handlowym, ale również za sprawą zdecydowanego oporu ludności sunnickiej przeciw rządom alawickiej mniejszości z klanu al-Assad. Od 2012 r. miasto stało się jednym z najważniejszych punktów sunnickiego oporu. Zmasowana ofensywa ze strony syryjskiej armii doprowadziła do kilkutygodniowego oblężenia miasta, do którego nie mogła dotrzeć pomoc humanitarna ani posiłki. Stosowana przez reżim taktyka fragmentacji opozycji, poprzez zamykanie jej w oblężeniu, została dodatkowo wzmocniona codziennymi bombardowaniami przy wsparciu rosyjskiego lotnictwa. Koalicji syryjsko-rosyjskiej, której publicznie zdeklarowanym celem jest zwalczanie terroryzmu na terenie Syrii, zarzuca się ataki na cele cywilne, w tym szpitale, a oblężenia miast, wywołujące fale masowego głodu wśród cywilów, stały się nowym narzędziem walki z opozycją. Podczas ataków dokonanych przez koalicję Damaszek–Moskwa niejednokrotnie użyta została broń chemiczna i improwizowane ładunki wybuchowe mające na celu spowodowanie dodatkowych okaleczeń rannych.
Dziś Aleppo podzielone jest między oddziały Assada, a jego przeciwników na osi wschód–zachód. W zeszłym tygodniu rebeliantom z dżihadystycznego ugrupowania Jabhat Fateh al-Sham udało się przerwać oblężenie w okolicach miejscowości Ramousah, gdzie otworzono korytarz, poprzez który dostarczana jest pomoc humanitarna. Dżihadyści stali się przy tej okazji bohaterami w oczach miejscowej ludności, wygrywając nie tylko starcie militarne, ale również serca i umysły ludzi.
Kolejnym wyzwolonym w ostatnich dniach miastem jest północne Manbij, które przy wsparciu Stanów Zjednoczonych zostało wyzwolone od ISIS przez Syryjskie Siły Demokratyczne. Dzięki swoim sukcesom w walce z ISIS, Kurdowie już od dłuższego czasu zdobywają sympatię społeczności międzynarodowej również na Zachodzie. Rola Kurdów na syryjskim froncie jest niezwykle istotna, zwłaszcza w kontekście północnej granicy Syrii. Przejścia graniczne z Turcją są głównym szlakiem zaopatrującym opozycję, toteż awans terytorialny oddziałów kurdyjskich wzdłuż granicy, jak i ich dwuznaczny stosunek do opozycji okazał się bardzo korzystny dla wojsk reżimowych.
Ku negocjacjom pokojowym?
Działania Bashara al-Assada mają na celu fragmentaryzację opozycji w celu rozbicia jej na mniejsze, skłócone ze sobą ugrupowania. Takie posunięcie zapewni prezydentowi Syrii przewagę przy stole negocjacyjnym (jeśli do tego typu rozmów dojdzie), w postaci możliwości negocjowania warunków porozumienia z każdą z grup osobno. Dodatkowo naloty wspierane przez Rosję torują szlak lokalnym proreżimowym grupom, których zadaniem jest zmiana sytuacji na froncie do momentu podpisania jakiegokolwiek zawieszenia broni. Te wszystkie zabiegi będą decydowały o warunkach jakiegokolwiek porozumienia pokojowego.
Obserwując panoramę aktualnych wydarzeń na Bliskim Wschodzie, możliwym scenariuszem zakończenia wojny wydaje się podział Syrii według klucza wyznaniowo-etnicznego i stworzenie federacji, co jest projektem całkowicie odrzuconym przez opozycję, a ewentualnie branym pod uwagę przez Bashara al-Assada i Kurdów. Światowe mocarstwa także proponują podział na linii wyznaniowo-religijnej, która miałaby nakreślić granice trzech odrębnych tworów państwowych: Sunnistanu (północno-zachodni Irak i wschodnia Syria), Shiastanu (południowo-wschodni Irak) i Kurdystanu (północna Syria i Irak).
Niezależnie od tego, jak będą się kształtowały nowe granice Syrii, faktem pozostaje przeszło 280 tys. ofiar, które wojna do tej pory pochłonęła, blisko 5 mln uchodźców i „stracone pokolenie” Syryjczyków, którzy w związku z konfliktem nie otrzymają wykształcenia nawet na poziomie podstawowym. Jeśli w ogóle dojdzie do porozumienia społecznego w Syrii, w obliczu tak rozległych zniszczeń trudno jest myśleć o sprawnej odbudowie państwa w niedalekiej przyszłości.