Pod oknem
Intelekt, klasa i żarliwe serce – dwa lata w Krakowie abpa Marka Jędraszewskiego
Dzisiaj minęły dokładnie dwa lata od papieskiej nominacji abpa Marka Jędraszewskiego na metropolitę krakowskiego. Przybył do nas z Łodzi, choć pochodzi z Poznania. Wiemy, że jest profesorem filozofii, bardzo ceni myśl Jana Pawła II, a miłość do ojczyzny, zaraz po miłości Boga i bliźniego zajmuje w jego sercu szczególne miejsce. Współpracownicy mówią o nim „tytan pracy”. Wolne chwile od lat najchętniej spędza na górskim szlaku lub... jako kibic sportowy. Choć jest z nami od dwóch lat jego osoba wciąż kryje dla nas wiele tajemnic. Dziś, z okazji rocznicy, publikujemy garść nowych informacji o tym kim był i co robił nasz metropolita zanim zamieszkał w Krakowie.
Kiedy jako doktor filozofii wrócił do Poznania ze studiów w Rzymie od razu rozpoczął pracę na uniwersytecie, gdzie wykładał filozofię. Koledzy twierdzą, że zupełnie nie wyglądał na swój wiek, a raczej jak młody student. Ale cisza i skupienie, jakie panowały podczas jego wykładów podobno stały się obiektem zazdrości niejednego starszego profesora.
W tamtych czasach Szkoła Ekonomiczna w Poznaniu była najbardziej sprzyjającą komunistom uczelnią. I zdarzyło się, że tamtejsi studenci przyszli do ks. Jędraszewskiego z prośbą, by zechciał stanąć do publicznej dyskusji z ich profesorem filozofii. Przyszły metropolita krakowski poprosił ich tylko o skrypty, z których tamten profesor wykłada i zgodził się. Podobno początkowo nie przyznał się do tego nawet wśród księży. Poszedł. On młodziutki naprzeciw leciwego profesora. I dyskusja ta wyszła wspaniale na jego korzyść. – Potem tamci studenci zwrócili się do władz uczelni i arcybiskupa poznańskiego żeby oprócz filozofii marksistowskiej mieli także chrześcijańską i żeby to on wykładał. I tak się stało.
To była wielka odwaga, ale nie tylko. To także poczucie odpowiedzialności – człowiek nie może się byle czego wystraszyć – wspomina tamte wydarzenia kard. Zenon Grocholewski, który abpa Marka poznał w Rzymie.
Wybitny umysł
Kardynał opowiada także, że podczas studiów ks. Jędraszewskiego zaprzyjaźnili się – mieszkali w sąsiednich pokojach w Kolegium Polskim – a przyszły arcybiskup od samego początku okazał się człowiekiem niezwykle pracowitym i inteligentnym. – Poznałem abpa Marka jak przyjechał do Rzymu na studia. Ja już wtedy pracowałem w Watykanie, ale jeszcze mieszkałem w Kolegium. I on dostał pokój obok mojego. Widziałem, że natychmiast po przyjeździe zabrał się do pracy. Wszystko od razu zaczynał pisać po włosku, ja krytykowałem innych studentów, że najpierw piszą po polsku a potem tłumaczą. Dla niego nie było problemu. A pisał rzeczy trudne. Licencjat na temat filozofa Poula Ricoeura, który jest naprawdę trudny. Wtedy właśnie pomyślałem sobie, że z takim, to bym chciał współpracować. Bo widzę, że jest człowiek mocny, myślący. Potem doktorat o Emmanuelu Levinasie, to też trudny filozof. Pamiętam, że podczas obrony tego doktoratu jeden z profesorów, Francuz, był pod wielkim wrażeniem. Mówił, że nawet im Francuzom trudno tę myśl zrozumieć, a ten młody człowiek rozszyfrował ją i zajął własne stanowisko.
Człowiek modlitwy
Kardynał Grocholewski zdradza także, że i kard. Karol Wojtyła wysoko cenił ks. Marka Jędraszewskiego… – Przyszły arcybiskup napisał książkę „Filozofia i modlitwa” i poprosił mnie, żebym zaniósł ją papieżowi. Ja zaniosłem, a Ojciec św. na to – ja już przeczytałem. To było coś niesamowitego, bo Jan Paweł II nieraz podkreślał, że wielkim problemem jest dla niego dobór lektur, bo nie ma czasu na czytanie i musi wybierać tylko to, co jest najwartościowsze. I naraz okazuje się, że papież sam sięga po książkę tego młodego człowieka, który dopiero skończył studia. Widać jasno, że naprawdę go szanował.
Metropolita krakowski był i jest ceniony nie tylko ze względu na ogromną wiedzę i wybitny umysł naukowy. Znany jest ze swej skromności i klasy, którą charakteryzują się jego kontakty z otoczeniem. Ci jednak, którzy znają go bliżej wiedzą, że przede wszystkim jest człowiekiem żarliwej modlitwy i kapłanem szczerze oddanym Chrystusowi, a przez to całemu Kościołowi krakowskiemu. – To co go charakteryzuje to odpowiedzialność. On się czuje odpowiedzialny za tych ludzi, dla których pracuje i będzie robił wszystko, żeby im jakoś Chrystusa przybliżyć. Bardzo go cenię i myślę, że on tam u was naprawdę dużo dobrego zrobi – uśmiecha się kard. Grocholewski.
Jesteśmy wspólnotą
– Te dwa lata minęły bardzo szybko i jestem wdzięczny wszystkim, także tym, którzy przez ten czas towarzyszyli mi swoją życzliwością a przede wszystkim swoją modlitwą. Czuję to modlitewne zaplecze, które jest i które dodaje sił w różnego rodzaju zmaganiach jakie przynosi pasterzowanie tak wielkiemu i tak wspaniałemu Kościołowi o tak wielkich tradycjach, jak Kościół krakowski – podsumowuje dwa lata w Krakowie abp Marek Jędraszewski.
– Dziękuję wiernym, z którymi mogłem się spotykać w różnych sytuacjach i okolicznościach. Dziękuję braciom w kapłaństwie, siostrom zakonnym. Słowa wdzięczności kieruję także wobec tych osób, z którymi nie dane mi jeszcze było spotkać się bezpośrednio, ale wiem, że wsłuchują się w głos płynący z wysokości Katedry na Wawelu, a także czytają moje słowa, słyszą moje wywiady, widzą mnie poprzez media elektroniczne. I im dziękuję za życzliwość i dobroć i za to, że w trudnych czasach, bo w takich przyszło obecnie działać Kościołowi katolickiemu w Polsce, czujemy się Kościołem tzn. jedną wielką Chrystusową wspólnotą, która, zmierzając za naszym Mistrzem i Zbawicielem, idzie z nadzieją na spotkanie Pana w wieczności.
Metropolita krakowski wyznaje, że dalsze posługiwanie w krakowskim Kościele zawierza Matce Najświętszej. Jednocześnie gorąco prosi, aby nie ustawały modlitwy zanoszone do Boga w jego intencji.