Dziedzictwo
Jezusek Lipowy, czyli...
O wyjątkowym zwyczaju przewożenia podczas uroczystej procesji drewnianej figury Chrystusa jadącego na osiołku, od dziesięcioleci pielęgnowanym przez parafian małopolskiej Tokarni, rozmawialiśmy z autorem figury - Józefem Wroną. Rzeźbiarz, który prawie 50 lat pracował jako kościelny w tamtejszej parafii Matki Bożej Śnieżnej opowiedział nam jak to się stało, że ta piękna tradycja Niedzieli Palmowej, bez wątpienia unikatowa w skali kraju, przetrwała właśnie w Tokarni.
Łukasz Kaczyński: Panie Józefie czy chęć rzeźbienia była w Panu od zawsze?
Józef Wrona: Pewnym bodźcem do działania były dla mnie wystawy rzeźb na targach ludowych. Pierwszą rzeźbą była, przyznaję trochę nieudaną, głowa jelenia. Następnie wykonałem model naszego kościoła, który zainteresował ówczesnego proboszcza, ks. Jana Macha. To właśnie on zachęcił mnie do tego „bym dłubał więcej” i stał się dla mnie prawdziwym opiekunem.
Ł.K.: A jak to się stało, że blisko 50 lat temu w Tokarni powstał Jezusek Lipowy – zwyczaj, który trwa tam nieprzerwanie do dzisiaj?
J.W.: Ks. Jan Mach bardzo dużo czytał i odkrył, że w średniowieczu wokół kościołów w Niedzielę Palmową obwożono drewnianą figurę Jezusa na osiołku. Wtedy poprosił mnie, bym stworzył właśnie taką rzeźbę, która została umieszczona na drewnianym wózku. Był to rok 1968.
Ł.K.: Na jakie trudności napotkał Pan pracując nad rzeźbą Jezusa na osiołku?
J.W.: Figura jest kopią rzeźby znajdującej się w Muzeum Szołayskich w Krakowie. Pamiętam, że nie mieliśmy wtedy drewna lipowego i chodziliśmy za nim po sąsiednich parafiach. Samego osiołka robiłem około miesiąc. Wspominam z rozrzewnieniem jak prosiłem sąsiada, by przychodził i siadał na nim, żebym miał pewność, że cała figura będzie dobrze wyglądać.
Ł.K.: Czy zwyczaj ten przyjął się od razu?
J.W.: Pamiętam, że chyba ludziom trudno go było na początku zrozumieć. Ale ks. Jan Mach nie ustawał w nowych pomysłach. Jednocześnie wskrzesił w Tokarni święcenie wysokich, kilkumetrowych palm wielkanocnych, organizując przy tym konkursy na najładniej zdobioną. To wszystko sprawiło, że Niedziela Palmowa w naszej parafii zaczęła być coraz bardziej znana. Przyjeżdżali ludzie nauki, tacy jak prof. Zin czy Chrzanowski, a także dziennikarze i fotografowie, jak na przykład pan Bujak.
Ł.K.: Ale Jezusek Lipowy to nie jedyna słynna Pana praca. Trzeba tu wspomnieć także Kalwarię Tokarską – czyli zespół ponad dwudziestu kapliczek i Drogi Krzyżowej na Urbaniej Górze.
J.W.: Jak już wspomniałem, moje rzeźbienie to wyjątkowa zasługa ks. Jana Macha. Kiedy zobaczyłem, że po remoncie wokół kościoła stoją puste kapliczki, poszedłem do niego i spytałem czy można by było coś z tym zrobić. Zgodził się od razu i tak to się zaczęło. I choć na początku te rzeźby były nieporadne, on dalej mnie zachęcał i człowiek wpadł w ten nałóg zdobienia.
Ł.K. Czym dla Pana jest ten właśnie zespół rzeźb?
J.W.: Bardzo się cieszę, że ona jest. Pierwsza figura, którą wykonałem, miała być ku pamięci przodków na tych ziemiach. Pamiętam jak umieściliśmy przy źródełku figurę Matki Bożej. Okazało się, że w niedzielę zaczęli przychodzić do niej ludzie. To dodało mi sił do pracy i co roku zaczęły powstawać nowe rzeźby. Dużo zawdzięczam sąsiadom, którzy nie mieli nic przeciwko, by te figury stawiać. Bardzo cieszy to, że wiele osób, nie tylko miejscowych, ale nawet z zagranicy przyjeżdża na te nasze ziemie – by się pomodlić, odpocząć czy po prostu zobaczyć. Raduje się serce, że to życie nie poszło na marne.
Ł.K.: A którą z rzeźb darzy Pan największym sentymentem?
J.W.: Dużo tych „świątków” wyrzeźbiłem, ale jakoś najbardziej do serca trafia jednak ten Jezusek Lipowy, którego obwożenie wokół kościoła nawiązuje do triumfalnego wjazdu Chrystusa do Jerozolimy. Myślę, że wynika to właśnie z tego podniosłego nastroju przeżywania Niedzieli Palmowej w Tokarni. Kiedy się tam jest czuje się, że całość obrzędów oddaje bardzo chwałę Bogu, a przy okazji daje człowiekowi niesamowite wrażenie uroku.
Ł.K.: Panie Józefie dlaczego warto przyjechać na Niedzielę Palmową do parafii Matki Bożej Śnieżnej w Tokarni?
J.W.: Nie wiem do końca co ciągnie takie rzesze ludzi do nas każdego roku. Czy to ten Jezusek Palmowy, czy to konkurs palm czy coś całkiem innego. Jednak jeśli ktoś czuje potrzebę przeżycia czegoś wyjątkowego duchowo, czegoś co ma wzbudzić w nim poczucie odżycia po okresie zimowym, nie może go zabraknąć u nas w ten dzień.
***
Obrzęd zwany niegdyś Jezuskiem Lipowym, Dębowym lub Palmowym, wywodzący się prawdopodobnie z Niemiec, w przeszłości odbywał się w większości kościołów i znany był w Polsce już w XV wieku.
Po przeszło dwustu latach przerwy został reaktywowany w małopolskiej Tokarni przez miejscowego proboszcza księdza Jana Macha i od 1968 roku nieprzerwanie uświetnia uroczystości Niedzieli Palmowej. Jest więc zarówno uroczystością religijną, jak i pięknym, niezwykłym widowiskiem, sprowadzającym każdego roku do Tokarni rzesze wiernych i turystów.
W procesji obwożona jest figura Chrystusa na osiołku – kopia rzeźby znajdującej się w Muzeum Szołayskich w Krakowie, datowanej na około 1470 r. Rzeźba ta należy do najlepiej zachowanych tego typu figur w zbiorach europejskich. Została wykonana prawdopodobnie w jednym z krakowskich warsztatów rzeźbiarskich na zamówienie możnego rodu Szydłowskich z Szydłowa. Ona to właśnie posłużyła za wzór rzeźbiarzowi Józefowi Wronie.
Tokarnia jest już dzisiaj chyba jedynym w Polsce miejscem, gdzie figura Jezusa na osiołku towarzyszy procesji w Niedzielę Palmową, w czasie której wierni niosą ogromne, wielometrowe palmy dekorowane papierowymi kwiatami.
Uroczyste błogosławieństwo palm i procesja z figurą Jezusa na osiołku odbędą się w Tokarni przed mszą św. o godz. 11.00. Uroczystościom przewodniczyć będzie ks. Infułat Władysław Gasidło, emerytowany proboszcz Kolegiaty Świętej Anny w Krakowie.
źródło: parafiatokarnia.pl