Imieniny: Wiktorii, Sławomiry, Jana

Wydarzenia: Światowy Dzień Snowboardu

Pod oknem

kardynał zenon grocholewski fot. Joanna Adamik | Archidiecezja Krakowska

- Jestem pełen podziwu dla Polaków, że potrafią przeżywać i wyrażać swoją wiarę - powiedział w rozmowie z Joanną Adamik z biura prasowego archidiecezji krakowskiej kardynał Zenon Grocholewski. Kardynał przyznał, że choć był już wcześniej w Sanktuarium Pasyjno-Maryjnym w Kalwarii Zebrzydowskiej – z Janem Pawłem II i Benedyktem XVI – to dopiero uczestnicząc w uroczystościach odpustowych Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, zrozumiał religijny i duchowy wymiar tego miejsca.

 

– To jest potężne centrum pielgrzymkowe. Podziwiam tych wszystkich, którzy tu przyjechali z różnych stron Polski. Pobyt tutaj mnie podbudował. Cieszyłem się, widzących tych rozmodlonych i klęczących na kamieniach ludzi. Pokazuje to ich wiarę. Oni się nie zrażali tym, że Liturgia trwała długo. Była cisza, spokój i modlitwa. Jestem pełen podziwu i uznania dla Polaków, że potrafią przeżywać i wyrażać swoją wiarę (…) Życzę, aby to Sanktuarium budowało dobro, nie tylko w Archidiecezji Krakowskiej, ale w całej Polsce. Myślę, że tak będzie.

Zapytany o obecną sytuację Kościoła w Polsce – o trudny czas dla katolików, wyraził poparcie dla arcybiskupa Marka Jędraszewskiego i podkreślił konieczność głoszenia prawdy Bożej „w porę i nie w porę”.  Dodał, że trzeba wziąć na siebie swój krzyż – nie bać się trudności, lekceważenia i wrogich słów.

– Nie możemy dać się zastraszyć (…) Musimy mówić, bronić prawdy nawet, gdybyśmy byli za to obrzucani kamieniami. To jest nasze zwycięstwo! Święty Maksymilian Kolbe umierał w bunkrze głodowym – to było jego zwycięstwo. Musimy brać z tego wzór – trzeba wziąć na siebie swój krzyż. Kto go nie bierze i nie idzie za Chrystusem, nie jest godzien swojego Pana! Nie możemy bać się krzyża, trudności, bycia obrażonym, zlekceważonym. To nas nie powinno przerażać, a stać się powodem wzmocnienia – mamy pomagać ludziom nie tylko słowem, ale też modlitwą, ofiarą krzyżem. Mamy budować Kościół wszystkimi sposobami.

Zaznaczył, że wiara w Polsce jest wciąż żywa, o czym świadczą kolejki do konfesjonałów i próby zmiany swojego życia na lepsze. Zaprzeczył propagandzie, że Polska znajduje się obecnie na „peryferiach wiary”. Dodał, że wielokrotnie walczył o to, aby w seminariach dobrze przygotowywać księży do Sakramentu Pokuty i Pojednania.

– Spowiedź jest znakiem wiary. Tego, że człowiek chce się nawrócić, zrobić coś lepiej, widząc swoją słabość. Wielkość polega na tym, że próbuje się z tego wydobyć, poprawić, uczynić coś dobrego. Spowiedź jest dla mnie wielką rzeczą (…) Wymogi Ewangelii są bardzo duże. Z jednej strony trochę nas przerażają, czujemy się słabi, by im sprostać, z drugiej – w Sakramencie Pokuty wszystko się przebacza. Między tymi prawdami jest cały dynamizm rozwoju duchowego. Jeśli człowiek się nie spowiada, to szybko nie dostrzega tych wymogów, nie widzi swojego grzechu (…) Kiedy moi koledzy z Polski dzwonią i mówią, że długo dziś spowiadali, odpowiadam: dziękujcie za to Panu Bogu!

Wspominał, że po święceniach, kiedy jako młody kapłan siedział w konfesjonale, nieustannie podziwiał wiarę i zaufanie penitentów. – Zawsze miałem dużo szacunku do penitentów. Największa radość była wtedy, kiedy jakiś „porządny” grzesznik nawracał się po latach.

Opowiadał, że raz przytrafiła mu się sytuacja, kiedy późnym wieczorem przyszedł do niego nieznany mu człowiek, który wyznał, że nie wie, czy wierzy, ale odczuwa potrzebę zbliżenia się do Pana Boga. Wyspowiadał się, a kiedy usłyszał, że może przyjąć komunię, rozpłakał się. Kardynał zaznaczył, że ten moment był dla niego duchowymi rekolekcjami, podczas których w niezwykły sposób doświadczył Bożej obecności.

– Pomimo zmęczenia, przyszedłem wtedy do domu uradowany. To się stało na moich oczach – nie ja go nawróciłem, ale Pan Bóg. Mam dużo takich pięknych, budujących wrażeń z konfesjonału.

Na zakończenie podkreślił, że Jan Paweł II miał ogromne zaufanie do Matki Bożej, które wyraził w swoim zawołaniu – „Totus Tuus”. – Cały zawierzył się Matce Bożej i na Nią liczył! Czasami nasze plany nie pokrywają się z tymi Bożymi, ale on wierzył, że jego każda modlitwa będzie wysłuchana.

Oceń treść:
Źródło:
;