Komentarze
Kard. Müller: niektórzy biskupi nie chcą uznać przyczyny kryzysu
„Podstawową przyczyną nadużyć jest lekceważenie szóstego przykazania. Bez zachowania czystości, pobożnego życia i ścisłej dyscypliny kapłańskiej życie jest skazane na porażkę” – pisze przed kościelnym szczytem o ochronie nieletnich kard. Gerhard Müller. Jest on jednym z najbardziej kompetentnych kardynałów na tym polu. Przez pięć lat stał bowiem na czele Kongregacji Nauki Wiary, która z urzędu zajmuje się wszystkimi przypadkami nadużyć popełnionymi przez osoby duchowne.
Kard. Müller otwarcie pisze o swych oczekiwaniach względem watykańskiego szczytu. Liczy, że „sekularyzacja kościelnego działania i myślenia zostaną uznane za przyczynę bezprecedensowego upadku chrześcijaństwa na Zachodzie. To nie adaptacja do głównego nurtu świata bez Boga, lecz zbawienie świata poprzez powrót do Boga w wierze i posłuszeństwie jest drogą nowej ewangelizacji i odnowy kapłanów, a w szczególności biskupów. Nie potrzebujemy sprawnych menadżerów, lecz pasterzy, którzy oddają swe życie i którzy odznaczają się dobrym wykształceniem teologicznym i głęboką pobożnością” – pisze niemiecki kardynał.
Mówiąc o podejmowanym aktualnie procesie uzdrowienia Kościoła, kard. Müller zauważa, że niektórzy biskupi oraz ich propagandyści, zwłaszcza w Niemczech i Stanach Zjednoczonych, za wszelką cenę bronią się przed uznaniem tego, że główną przyczyną problemu jest grzech nieczystości. Były prefekt watykańskiej kongregacji zarzuca im wręcz, że chcą być twórcami nowego Kościoła. Przejawia się to między innymi w obronie homoseksualnego pożycia. Twierdzą oni, że uczucie jest wystarczającym usprawiedliwieniem dla relacji płciowych. Domagają się, by Kościół wycofał się zakazu dopuszczania czynnych homoseksualistów do święceń kapłańskich.
Kard. Müller przypomina, że dane w sprawie nadużyć są jasne: 80 proc. ofiar to chłopcy, a 20 proc. dziewczęta. Nie ma wątpliwości, że Bóg przebacza również przestępcom, którzy żałują za swe grzechy – pisze niemiecki kardynał. – Jednakże sprawcy muszą wziąć odpowiedzialność za swe czyny, przeprosić ofiary, naprawić w miarę możliwości wyrządzone szkody, a nie usprawiedliwiać się, że sami są ofiarami klerykalizmu czy struktur Kościoła.