Imieniny: Czeslawa, Agnieszki, Mariana

Wydarzenia: Międzynarodowy Dzień Wolnej Prasy

Pod oknem

Kard. Stanisław Dziwisz podczas odpustu Emaus: Św. Jan Paweł II to wiarygodny świadek Jezusa Chrystusa oraz świadek godności człowieka

kardynał dziwisz na Salwatorze fot. Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej

- Kto znał kardynała Karola Wojtyłę – Jana Pawła II – musi zaświadczać, że ten Boży człowiek nie posuwał się nigdy do nieprawości, do manipulacji, do przewrotności. Nie taka jest o nim prawda. Jestem przekonany, że prawda o nim się obroni i pozostanie on w pamięci Kościoła i wszystkich ludzi dobrej woli jako wiarygodny świadek Jezusa Chrystusa oraz jako świadek godności człowieka, stworzonego na obraz i podobieństwo Boże – mówił kard. Stanisław Dziwisz podczas odpustu Emaus w parafii Najświętszego Salwatora w Krakowie. 

 

Na początku Mszy św. głos zabrał proboszcz parafii ks. Stanisław Sudoł, który powiedział, że zebrani gromadzą się w świątyni Najświętszego Salwatora, by prosić o łaski za przyczyną świętych, podziękować i przeprosić Boga.

Publikujemy homilię kardynała:

Siostry i Bracia!

Nasze dzisiejsze, tradycyjne i radosne spotkanie na krakowskim Salwatorze nawiązuje bezpośrednio do tego, co przeżywamy zawsze w Wielkim Tygodniu.

W Wielki Czwartek towarzyszyliśmy Jezusowi oraz Jego najbliższym uczniom w Wieczerniku. Żegnając się z nimi przed czekającą Go męką i śmiercią, ustanowił Eucharystię – sakrament największej Miłości. Ofiarował nam dosłownie samego siebie, swoje Ciało i Krew. Równocześnie ustanowił kapłaństwo Nowego Przymierza, aby Jego Ofiara była po wszystkie czasy odnawiana na ołtarzach całego świata. Dopełnił tę Ofiarę umierając na krzyżu następnego dnia. Do tego momentu Jezus szedł drogą człowieka. Utożsamił się z naszym ludzkim losem, bo żył jak człowiek, cierpiał jak człowiek i umierał jak każdy człowiek.

Ale Jezus poszedł dalej. Umierając na krzyżu, nie przegrał, lecz odniósł zwycięstwo nad mocami śmierci, bo powstał z martwych i otworzył przed każdym człowiekiem drogę prowadzącą do nowego życia. Po dramacie Wielkiego Piątku i złożeniu ciała Jezusa do grobu, po ciszy Wielkiej Soboty nastała Wielka Noc, podczas której grób Jezusa stał się grobem pustym. Stał się znakiem triumfu zmartwychwstałego Pana. Oto najgłębszy powód naszej radości i nadziei.

Historia dwóch uczniów z Emaus przekonuje nas, jak bardzo zmartwychwstały Jezus potrafi odmienić życie człowieka. Potrafi wyprowadzić go za stanu zagubienia, rozczarowania i smutku, odsłaniając przed nim prawdę o tym, jak Bóg kocha i zbawia człowieka.

Dwaj uczniowie opuścili Jerozolimę z poczuciem przegranej. Związali swoją przyszłość i swoje nadzieje z niezwykłym Nauczycielem z Nazaretu. Słuchali Jego słów. Byli świadkami nadzwyczajnych znaków, jakich dokonywał. Spodziewali się po nim politycznego sukcesu – że wyzwoli Izraela. Ale w ciągu kilku dni wszystko legło w gruzach. Mistrz został aresztowany, ukrzyżowany, Jego martwe ciało złożono w grobie. Zdawało się, że to koniec Jego historii. Do tego doszedł jeszcze jeden fakt, odebrany przez tych uczniów jako przerażający: grób Jezusa okazał się pusty. Ponadto kobiety, które przyszły rano do grobu, miały widzenia aniołów, którzy zapewnili je, że On żyje (por. Łk 24, 23). A więc do rozczarowania doszła jeszcze dezorientacja, niepewność i lęk.

Taki był stan ducha dwóch uczniów. Rozmawiali ze sobą o tym wszystkim, co się stało, ale rozmowa nie wniosła nic nowego. Pomyślmy, czy i w naszym życiu nie przeżywamy podobnych chwil, gdy nam się wydaje, że wszystko jest przegrane, że zawiodły nadzieje, że nasze plany legły w gruzach i że czeka nas niepewna i niepokojąca przyszłość.

W takim momencie On „przybliżył się i szedł z nimi”. Najpierw pozwolił im wypowiedzieć swoje frustracje, pytając: „Cóż to za rozmowy prowadzicie ze sobą w drodze?” I opowiedzieli Mu swoją wersję tego wszystko, co w tych dniach stało się „z Jezusem Nazarejczykiem, który był potężny w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu” (Łk 24, 15-19). Ale przegrał i zawiódł ich nadzieje. Tylko tyle odczytali z Jego historii. Nawet pusty grób nie otworzył im oczu. Nie potrafili odczytać wymowy tego niepojętego dla nich znaku.

I wtedy On przemówił. Wyłożył im to, „co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego”. Zmienił ich obraz Mesjasza, który „miał cierpieć, aby wejść do swojej chwały” (Łk 24, 26-27). To właśnie z przyjęciem cierpiącego i upokorzonego Mesjasza mieli najwięcej problemów, zresztą nie tylko oni. Św. Paweł napisze później o Jezusie Chrystusie, że „istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stając się podobnym do ludzi. A w zewnętrznej postaci uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stając się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej” (Flp 2, 6-8).

Widzimy, że Jezus zbawia świat i każdego z nas na drodze posłuszeństwa Ojcu, pokory i cierpienia. Na takiej drodze – na drodze krzyża, miłości i służby – odnosi ostateczne zwycięstwo. I nam proponuje tę samą drogę. Jest to droga trudna, bo prawdziwa miłość i służba jest trudna. Ale jest to droga prowadząca do życia.

Najważniejsze odkrycie dokonało się u kresu drogi. „Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił” (Łk 24, 29). On przyjął zaproszenie, a on rozpoznali Go przy łamaniu chleba. Przyszło olśnienie. Otwarły im się oczy, ale w tym momencie On sam zniknął z oczu.

Ewangelia tylko w kilku słowach streszcza to, co powiedział im Jezus w drodze, wykładając Pisma. Ale z jaką pasją musiał to czynić! Nie przekazywał im tylko suchych informacji. Docierał do najgłębszych pokładów ich serca. Odsłaniał im prawdę o Bogu pochylającym się nad losem człowieka. Budził w sercach żar. „Czyż serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?” (Łk 24, 32). Wewnętrznie odmienieni, olśnieni, tego samego dnia powrócili do Jerozolimy, by swoim osobistym doświadczeniem spotkania ze Zmartwychwstałym Panem podzielić się z uczniami Jezusa.

Bracia i siostry, zapytajmy dziś samych siebie: czy kiedykolwiek tak słuchaliśmy słowa Bożego, że pałały nasze serca? Czy rozpoznajemy towarzyszącego nam w drodze życia naszego Pana? Czy wsłuchujemy się w Jego głos, w Jego słowo? Czy rozpoznajmy Boga we wszystkich małych i wielkich wydarzeniach naszego życia? Czy rozpoznajemy Go przy łamaniu chleba? Czy Eucharystia, zwłaszcza niedzielna, jest dla nas uprzywilejowanym momentem spotykania się z naszym Zbawicielem?

Jeżeli pochylimy się nad tym pytaniami, jeżeli odnowimy w nas gorliwość i pragnienie pójścia za Jezusem Jego drogą miłości i służby, wtedy nasz udział w dzisiejszym odpuście „Emaus” nabierze najgłębszego sensu.

Tydzień temu obchodziliśmy osiemnastą rocznicę śmierci Jana Pawła II. Jego pogrzeb 8 kwietnia 2005 roku na placu św. Piotra był wielką manifestacją wiary i przekonania ludu Bożego o świętości Papieża, który uczył nas, by się nie lękać, ale otwierać na oścież drzwi Chrystusowi. Przypomnijmy sobie: czyż nie pałały nasze serca, kiedy Ojciec Święty przemawiał do nas, również tu, w Krakowie? Miliony ludzi na wszystkich kontynentach wsłuchiwały się w jego słowo. Ale to nie było jego słowo. On sam był tylko wiarygodnym świadkiem Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego. On po prostu głosił Ewangelię. To jemu pałało serce, kiedy wsłuchiwał się w słowa Chrystusa, a potem dzielił się żarem swego serca i rozpalał płomienie wiary w Kościele i świecie.

Dziś w naszej i Jana Pawła II ojczyźnie niektórzy ludzie i niektóre środowiska podejmują próby podważania jego świętości, jego prawości i uczciwości podczas sprawowania pasterskiej posługi w Kościele Krakowskim. Kto znał kardynała Karola Wojtyłę – Jana Pawła II – musi zaświadczać, że ten Boży człowiek nie posuwał się nigdy do nieprawości, do manipulacji, do przewrotności. Nie taka jest o nim prawda. Jestem przekonany, że prawda o nim się obroni i pozostanie on w pamięci Kościoła i wszystkich ludzi dobrej woli jako wiarygodny świadek Jezusa Chrystusa oraz jako świadek godności człowieka, stworzonego na obraz i podobieństwo Boże.

Bracia i siostry, prośmy dziś Zmartwychwstałego Pana:

Pozostań z nami, Panie, teraz i na zawsze.

oświecaj nasze umysły,

uwrażliwiaj nasze serce,

otwieraj nam oczy,

byśmy rozpoznawali Cię

na drogach naszego życia,

pośród naszych radości i smutków,

rozczarowań i nadziei.

Pozostań w naszych rodzinach i wspólnotach,

w naszym królewskim Mieście Krakowie

i w naszej Ojczyźnie,

by pozostała wierna Bogu i Ewangelii.

Pozostań z wszystkimi,

którzy blisko lub daleko od nas cierpią,

zwłaszcza z naszymi siostrami i braćmi Ukraińcami,

by nie tracili nadziei

i mogli liczyć zawsze na naszą solidarną pomoc.

Dziękujemy Ci, Panie,

za dar Twego słowa i dar Eucharystii –

Chleba żywego, którym nas karmisz

na naszych drogach do wieczności.

Bądź z nami, Panie,

gdy dzień naszego życia będzie się miał ku wieczorowi.

Prowadź nas i wspomagaj.

Pozostań z nami na zawsze.

Amen!

Źródło:
;