Pod oknem
Kard. Stanisław Dziwisz w Wielki Czwartek: Być uczniem Jezusa to kochać i służyć jak On
- Być uczniem Boskiego Mistrza to znaczy kochać tak, jak On – do końca, to znaczy służyć tak, jak On – bezinteresownie, pokornie – mówił kard. Stanisław Dziwisz w czasie Mszy Wieczerzy Pańskiej sprawowanej w Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie.
Na początku liturgii życzenia kardynałowi, kustoszowi i wszystkim kapłanom złożyli przedstawiciele grup duszpasterskich, działających przy Sanktuarium św. Jana Pawła II. – Wszyscy jesteśmy świadkami i korzystamy z waszej posługi, którą tak pięknie wyrażają słowa Ewangelii z dzisiejszej Mszy Krzyżma: głosicie nam – ubogim Dobrą Nowinę, opatrujecie rany serc złamanych, więźniom głosicie wolność, niewidomym przejrzenie. Za to wszystko dzisiaj dziękujemy każdemu z was, życząc, aby Pan obdarzał was swoją łaską, błogosławieństwem i siłą na dalsze lata posługi – zabrzmiały życzenia.
Kard. Stanisław Dziwisz podziękował za słowa skierowanego do niego oraz duszpasterzy sanktuarium na krakowskich Białych Morzach. Zwrócił uwagę, że wieczorem w Wielki Czwartek katolickie świątynie stają się wieczernikami, gdzie wierzący przeżywają ostatnią wieczerzę Jezusa z Apostołami, która stanowiła wstęp do najważniejszego etapu drogi Jezusa – do Jego męki, śmierci na krzyżu i zmartwychwstania. – Zbawcze wydarzenia są ponadczasowe. Rozegrały się w określonym miejscu i czasie, ale nadal trwają. Każde pokolenie i każdy uczeń Chrystusa musi je przeżyć osobiście, by stać się ich uczestnikiem i świadkiem – mówił metropolita krakowski senior.
W czasie homilii podkreślił, że przesłanie Ewangelii, którą Kościół odczytuje podczas Mszy Wieczerzy Pańskiej, zawiera się w jednym zdaniu: „Jezus wiedząc, że nadeszła Jego godzina przejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował” (J 13, 1). – Całe życie Syna Bożego na ziemi było jednym wielkim aktem miłości. On z miłości stał się człowiekiem. Wkroczył w ludzkie dzieje, by je radykalnie odmienić, przywrócić im sens i napełnić je nadzieją życia wiecznego. Syn Boży z miłości pochylił się nad ludzką niedolą. Z miłości dał się przybić do krzyża, aby mocą swojej odkupieńczej śmierci i zmartwychwstania przywrócić nam godność Bożych dzieci – wyliczał kardynał, zaznaczając, że najważniejszym zadaniem ludzi wierzących jest pojąć i przyjąć miłość Jezusa. Zauważył, że wbrew pozorom nie jest to takie proste, bo jesteśmy zbyt oswojeni z widokiem krzyża i cierpiącego Jezusa, by prawda o Jego miłości dokonała w nas wstrząsu i doprowadziła do nawrócenia umysłów i serc.
Metropolita senior, przywołując opór Piotra, który nie chciał, aby jego Mistrz umył mu nogi, zwrócił uwagę, że Jezus musiał go przekonać, że dar miłości trzeba przyjąć. – Bez daru Jego miłości nie można żyć i nie można kochać. Wszystko, co w naszym życiu najważniejsze i najcenniejsze, wszystko, co stanowi o naszej godności – ma swoje ostateczne źródło w tej Miłości – mówił kardynał. Wskazał także na zadanie każdego chrześcijanina. – Być uczniem Jezusa Chrystusa to znaczy odtwarzać w życiu Jego najgłębsze postawy, Jego styl, Jego spojrzenie na świat i jego podejście do drugiego człowieka. Być uczniem Boskiego Mistrza to znaczy kochać tak, jak On – do końca, to znaczy służyć tak, jak On – bezinteresownie, pokornie – mówił, zaznaczając, że to zadanie nigdy się nie kończy i jest zadane na każdy dzień i na całe życie. Podkreślił, że wierzący pod koniec ziemskiego pielgrzymowania do wieczności będą sądzeni z miłości.
Zauważył, że podobnie jak miłość Chrystusowa, darem i zadaniem jest też Eucharystia. Przywołał słowa św. Jana Pawła II zapisane w jego ostatniej encyklice Ecclesia de Eucharistia, którą przekazał Kościołowi w Wielki Czwartek 2003 roku. Ojciec Święty podkreślił w tym dokumencie wagę Eucharystii w życiu Kościoła i każdego wierzącego. Zamieścił tam także osobiste świadectwo o tym, jak on sam przeżywał Eucharystię: „Od ponad pół wieku, począwszy od pamiętnego 2 listopada 1946 roku, gdy sprawowałem moją pierwszą Mszę św. w krypcie św. Leonarda w krakowskiej katedrze na Wawelu, mój wzrok spoczywa każdego dnia na białej hostii i kielichu, w których czas i przestrzeń jakby «skupiają się», a dramat Golgoty powtarza się na żywo, ujawniając swoją tajemniczą «teraźniejszość». Każdego dnia dane mi było z wiarą rozpoznawać w konsekrowanym chlebie i winie Boskiego Wędrowca, który kiedyś stanął obok dwóch uczniów z Emaus, ażeby otworzyć im oczy na światło, a serce na nadzieję”.
– Przyjmijmy całym sercem i z wdzięcznością dar Chrystusowej miłości, która osiągnęła swój szczyt w Wieczerniku i na Golgocie. Niech ten dar nas przemieni, odnowi oraz uczyni zdolnymi do uczynienia z naszego życia daru bezinteresownej miłości i służby – zakończył kard. Stanisław Dziwisz.