Wspomnienia
Kard. Martini modli się do błogosławionego Jana Pawła II
Chory na Parkinsona kardynał Carlo Maria Martini modli się do błogosławionego Jana Pawła II. Ujawnia to sam włoski purpurat, który w swej comiesięcznej rubryce odpowiedzi na listy czytelników „Corriere della Sera” w każdą ostatnią niedzielę miesiąca, pisze dziś o stanie swego zdrowia.
Choroba Parkinsona, która nieuchronnie się posuwa, czyni postępy i niemal całkowicie pozbawiła go głosu. Kilku uczniów liceum w Trydencie na północy Włoch pyta wprost emerytowanego arcybiskupa Mediolanu o to, jak czuje się i jak to przeżywa, że wkrótce nie będzie mógł w ogóle mówić. Kardynał stwierdza, ze „proces ten będzie długi” i z pomocą terapii może jeszcze jako tako się porozumiewać.
„Nie jestem więc jeszcze w stanie opisać dobrze tego, co przeżywam, czy to jest kres werbalnego porozumiewania się, czy starania, aby mimo wszystko jeszcze mówić” - przyznaje sędziwy kardynał. Po czym dodaje: „Ne boję się ciszy. Zastanawiam się jednak, co Pan chce mi powiedzieć poprzez tę rosnąca trudność, z którą z jednej strony walczę, z drugiej jednak akceptuję. Wzywam opieki Papieża Wojtyły, ponieważ jego najbardziej ludzkim gestem było uderzenie pięścią w stół tego dnia, gdy przekonał się, że nie może porozumiewać się swoim głosem z ludźmi. On wie, jak trudno jest nie móc wyrazić głośno tego, co ma się w sercu”.
Kardynał Martini porównuje swój stan do podróży, bo „jak w każdej podróży słyszę i doznaję rzeczy nowych”. „Czuję, że chodzi o kondycję otwierającą tajemnicze widoki, nie koniecznie wchodząc w konflikt z innymi perspektywami” - stwierdza i dodaje, że jest w drodze ku temu, co nazywa „osobistą autentycznością”.