Imieniny: Adelii, Klemensa, Felicyty

Wydarzenia: Dzień Licealisty

Wywiady

Komplementy dla Najpiękniejszej

matka boża fatimska fot. KP/Fra3.pl

Rozmowa z ks. dr. Markiem Kotyńskim CSSR, teologiem.

 

W maju zwracamy się do Maryi śpiewem Litanii loretańskiej. Jak ją odmawiać, by nie stała się powtarzanym pustosłowiem, a głęboką modlitwą, wołaniem serca?

Słowo „litania” pochodzi z języka greckiego i oznacza prośbę, błaganie. Od innych modlitw błagalnych różni się specyficznym układem. Złożona jest z szeregu wezwań-inwokacji, po których następuje stała prośba - „Módl się za nami”. Litania ma także charakter medytacyjny, wręcz adoracyjny. Słowa, które powtarzamy, wyrażają naszą modlitwę, a tytuły Matki Bożej próbują naświetlić tajemnicę zbawienia z różnych stron, a konkretnie z perspektywy tajemnic Jezusa i Maryi, stając się niejako obrazem relacji między nimi. Wspominamy w nich pewne wydarzenia historyczne, a Duch Święty, który działa poza czasem i przestrzenią, sprawia, że możemy w nich duchowo uczestniczyć. Tak jest zarówno w Różańcu, jak i Litanii loretańskiej. Poza tym w tej modlitwie odwołujemy się też do cnót Maryi i Jej roli w dziele zbawienia. Z jednej strony kontemplujemy Matkę Bożą i Jej wiarę, zwłaszcza w pierwszej części, gdzie wołamy m.in. „Matko łaskawa”. Z drugiej - prosimy: „Módl się za nami!”. Przypomina to modlitwę Chrystusową: „Jezu Chryste, Synu Boga żywego, zmiłuj się nade mną grzesznikiem”, która jest używana w medytacji wschodniej. Ktoś może zarzucić, iż ze względu na powtarzanie tych samych słów Litania loretańska jest nudna. Tymczasem może nawet powinna być ona monotonna. Dzięki temu możemy skupić się, uspokoić i przez wiarę stanąć w obecności Boga. Wbrew pozorom modlitwa ta kryje w sobie ogromną głębię - ludzkie słowa i wezwania są niejako otulone tchnieniem Ducha Świętego.

 

W Litanii loretańskiej rozróżniamy cztery grupy wezwań. I o ile nie mamy problemu z rozumieniem tych w stylu „Matko dobrej rady”, to już inne zawołania, jak np. „Stolico mądrości”, „Domie złoty”, „Wieżo z kości słoniowej” czy „Arko przymierza” wymagają pewnej wiedzy teologicznej.

Wszystkie te wezwania nawiązują do historii zbawienia i Starego Testamentu, którego zapowiedzi spełniły się przez Chrystusa i za przyczyną Maryi z Nazaretu w Nowym Testamencie. „Zwierciadło sprawiedliwości”, czyli odbicie sprawiedliwości Boga. Maryja została wybrana, zaś przez swoją czystość i zrodzenie Chrystusa stała się odblaskiem sprawiedliwości Boga.

 

Jak rozumieć „Stolico Mądrości” i „Domie złoty”?

Stolica to centrum państwa. Maryję nazywamy „Stolicą Mądrości”, ponieważ w niej zamieszkał Jezus - Mądrość Boga. Maryja, słuchając Boga, dokonała najmądrzejszego wyboru.

„Domie złoty”, bo w Maryi Bóg miał swoje mieszkanie. Przez dziewięć miesięcy Jezus rozwijał się pod sercem swej Matki. Nasze ciała również mają być mieszkaniem, świątynią Ducha Świętego.

 

A wezwanie „Arko przymierza”?

„Bóg wybrał Maryję i Ją umiłował” - czytamy w Piśmie Świętym. Bóg wybrał Ją na Matkę własnego Syna. Jezus Chrystus z kolei zechciał zamieszkać w łonie Maryi, by przez to upodobnić się do nas i uświęcić nasze człowieczeństwo. Bóg Ojciec wybrał Maryję na Arkę Nowego Przymierza i złożył w Niej wszystko to, co kochał najbardziej. Złożył w łonie Maryi najcenniejszy skarb, jaki posiadał - Chrystusa, Syna Bożego. Bóg Ojciec złożył w Maryi całą swoją miłość do nas!

 

„Bramo niebieska” czy „Gwiazdo zaranna”?

Pierwsze wezwanie kieruje nas w stronę nieba. Matka Najświętsza została wzięta z duszą i ciałem do Domu Ojca, do wiecznego szczęścia. Nazywając Maryję bramą niebieską, wyrażamy naszą tęsknotę za niebem, za zmartwychwstaniem. Ponieważ Maryja stała się Matką Bożego Syna, stała się dla nas miejscem przystępu do nieba - Bramą do nieba.

Natomiast „Gwiazda zaranna” nawiązuje do planety Wenus, która pojawia się o świcie nad horyzontem, zwiastując dzień. Pojawienie się Maryi stało się zapowiedzią wschodzącego Słońca, którym jest Chrystus. W ikonie Matki Bożej Nieustającej Pomocy, która jest mi szczególnie bliska, Maryja ma nad czołem ośmioramienną gwiazdę symbolizującą właśnie Wenus - gwiazdę zaranną zapowiadającą pojawienie się Słońca, prawdziwej Światłości, „która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi” (J 1,9).

 

W litanii Maryja została także przyrównana do wieży z kości słoniowej. O co tu chodzi?

Wieża symbolizuje siłę i moc. Każde miasto starożytne czy średniowieczne w swoim krajobrazie posiadało wieżę jako symbol potęgi. Z kolei kość słoniowa oznacza piękno, subtelność i delikatność. Słysząc o niej, przychodzi na myśl dialog oblubieńca z oblubienicą z księgi Pieśni nad Pieśniami: „Szyja twa jak wieża ze słoniowej kości” (Pnp 7,5). Smukła i piękna - wezwanie to przypomina nam życie Maryi. Jej wewnętrzne piękno, nienaruszone skazą grzechu i niewierności. Jest Ona wieżą nie do zdobycia przez przeciwnika - złego ducha.

 

Wreszcie nazywamy Ją Królową. To niejako zwieńczenie wszystkich wezwań, które brzmią niczym komplementy…

Tak, to wyraz naszego kultu. Fakt, iż Maryja została królową wiąże się z tym, że przez swoje wybranie, powiedzenie Bogu „tak” i narodzenie Chrystusa stałą się jakby szczytem wszystkich bytów stworzonych, ważniejszą od aniołów. Dlatego ta grupa zaczyna się od wezwania „Królowo aniołów”. Następnie są patriarchowie, którzy Jej oczekiwali. Potem apostołowie, bo towarzyszyła im i byłą w Wieczerniku. Królowo męczenników, wyznawców, dziewic, rodzin, wszystkich świętych itd. - to stany, jakie znajdują się w Kościele, który chce poprzez te wezwania przypomnieć i podkreślić, iż Matka Boża jest dla nas, katolików, wzorem świętości, a jednocześnie towarzyszy nam w dniu powszednim naszego życia. Jej królowanie jest konsekwencją zjednoczenia Jej z Jezusem, przebywania w niebie, czyli w jedności z Bogiem. Z kolei tytuły bez zmazy pierworodnej poczęta, wniebowzięta odnoszą się do prawd wiary.

 

Litanię loretańską nazywa się modlitwą szturmową, gdyż każde kolejne wezwanie niczym uderzenie tarana stara się wedrzeć do samego nieba, stając się furtką do niego.

Rzeczywiście coś w tym jest. Trzeba jednak uświadomić sobie, że to nie my wywieramy na Pana Boga presję, prosząc Go o coś. To Bóg chce nam dać z całego serca siebie, pomóc nam, gdyż jest kochającym Ojcem. Podobnie jest z Maryją, która jest Matką miłosierdzia, Matką łaski Bożej, Kościoła. W Litanii loretańskiej prosimy Ją o wstawiennictwo jedynymi adekwatnymi, jak się wydaje, słowami „Módl się za nami”. Podkreślają one fakt, że przez Jej orędownictwo zwracamy się do Boga. Owszem Maryja wstawia się za nami nieustannie. Jednak wszystko daje nam Bóg. Nie zapominajmy o tym.

 

Nabożeństwo majowe to tradycja wciąż silnie obecna w kulturze polskiej. Mówi się: tradycja ludowa, ale przecież - jak podkreślał Jan Paweł II - pobożność ludowa stanowi skarb Kościoła.

Pamiętam jak u babci na wsi ludzie zbierali się w domach lub przy przydrożnych kapliczkach, by odmawiać Litanię loretańską. Jak się okazuje, tradycja ta nie zamiera. Słynne „majówki” wciąż mają się dobrze. Kiedy pokonuję drogę do Wyższego Seminarium Duchownego Redemptorystów w Tuchowie, spotykam po drodze grupy, które zbierają się, by w majowe popołudnia przy maryjnych kapliczkach, figurach czy obrazkach zawieszonych na drzewie odprawić Litanię loretańską. Dzisiaj to bardzo doceniam, ale - przyznam - że kiedyś patrzyłem na to sceptycznie. Niepotrzebnie. To piękny zwyczaj, który jednoczy sąsiedzkie wspólnoty. Ponadto tego rodzaju nabożeństwa są doskonałym przykładem modlitwy z potrzeby serca, może i czasem emocjonalnej, z dodatkiem zachwytu nad zapachami i widokami majowej roślinności na polach i łąkach, ale szczerej i spontanicznej. Bo jeśli śpiewamy w najpopularniejszej chyba maryjnej pieśni “Chwalcie łąki umajone, góry, doliny zielone” to nie chodzi o to, że mamy chwalić i uwielbiać przyrodę, ale że to wszystko, co kwitnie i rozwija się na “łąkach umajonych” ma razem z nami chwalić Panią świata.

 

Dziękuję za rozmowę.


Litania loretańska, która jest główną częścią nabożeństw majowych, powstała prawdopodobnie już w XII w. we Francji. Zebrane wezwania sławiące Maryję Pannę zatwierdził 11 czerwca 1587 r. papież Sykstus V. Swoją nazwę zawdzięcza włoskiej miejscowości Loreto, gdzie była niezwykle popularna. Ponieważ często modlący się dodawali do niej własne wezwania, w 1631 r. Święta Kongregacja Obrzędów zakazała dokonywania w tekście samowolnych zmian. Nowe wezwania posiadały aprobatę Kościoła i wynikały z rozwoju mariologii. W Polsce jest o jedno wezwanie więcej. W okresie międzywojennym, po zatwierdzeniu przez Stolicę Apostolską uroczystości Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski - za zgodą papieża Piusa XI - do Litanii dołączono wezwanie „Królowo Polski”.


Ks. Marek Kotyński - kapłan Zgromadzenia Najświętszego Odkupiciela (Redemptorystów). Urodził się 2 lutego 1962 r. w Siedlcach. Studiował teologię życia wewnętrznego na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim oraz na Papieskim Instytucie Duchowości Teresianum w Rzymie, gdzie zdobył stopień doktora teologii. W latach 1994-2001 był kustoszem rzymskiego Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Obecnie pracuje jako wykładowca oraz Dyrektor Studiów w Wyższym Seminarium Duchownym Redemptorystów w Tuchowie. Jest rekolekcjonistą, spowiednikiem i kierownikiem duchowym różnych wspólnot świeckich i zakonnych kontemplacyjnych i czynnych, a przy tym filmoznawcą.

Źródło:
;