Z Bogiem
Konferencja o rozproszeniach
O tym jak postępować względem rozproszeń podczas spotkania z Bogiem mówił 10 lutego w Kościele Mariackim ks. Krzysztof Grzywocz. Wykładowca teologii duchowości na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Opolskiego wskazał przybyłym, że nie wszystkie rozkojarzenia na modlitwie trzeba odrzucać.
Jak zaznaczył ks. Grzywocz doświadczenie rozproszeń jest bliskie każdemu. Swoją prelekcję oparł o trzy koncepcje podchodzenia do rozumienia trudności i myśli przychodzących podczas modlitwy, adoracji czy Eucharystii.
Jako pierwszą koncepcję przedstawił traktowanie rozproszenia w sposób pozytywny. „To takie ‘zaproszone rozproszenie’, które przychodzi po to, by mu się przyjrzeć i co więcej wspólnie z osobą, z którą się spotykam” - powiedział.
Uwrażliwił, że jak na spotkaniu z człowiekiem może to być myśl o filmie czy o uczuciu, które nie powinno rozerwać spotkania, ale powinno stać się jego częścią, „nicią płótna tkającą to spotkanie”. Podobnie należy traktować myśli podczas modlitwy. „Podobnie także na Eucharystii. Nagle do drzwi mojego skupienia puka jakieś zaproszenie w znaczeniu rozproszenia. Mogę go przecież umieścić między ‘Kyrie’ a ‘Gloria’ – chorego brata, inny życiowy problem czy nawet kłótnie z szefem” – wskazywał.
Duchowny zachęcił do tego, aby nie udawać przed Panem Bogiem – żeby stawać przed Nim na modlitwie z wszystkim, co się przeżywa. „Przychodzimy na spotkanie z przyjacielem, a nie jakimś miłośnikiem aramejskich języków. Powinienem się zastanowić z Bogiem nad tymi rozproszeniami. Przyjąć myśl, która się pojawia, bo właśnie Eucharystia jest miejscem przemiany i to, co włączę w jej przeżywanie, może zostać włączone w jakiś proces uzdrowienia” – tłumaczył.
Następnie opisał drugą koncepcję tłumaczenia rozkojarzenia na modlitwie, która jego źródeł dopatruje się w trudnościach wynikających z tego spotkania. „To ciekawe spojrzenie. Pojawia się myśl, która ma mi pomoc opuścić spotkanie. Konstruuję rozproszenie w postaci wyproszenia, aby wyjść” – opisał.
Wymienił tutaj trudności w rozumieniu rytuałów liturgicznych, lęk przed tworzeniem więzi ze wspólnotą czy nawet bycie nałogowym pesymistą, któremu przeszkadza „Gloria” podczas Mszy św. Zaapelował przy tym o odwagę w podążaniu za takim rozproszeniem i jego przemianę w sile wynikającej z mocy Eucharystii.
Ks. Grzywocz wspomniał także trzecią szkołę, która traktuje rozproszenia jak coś, co należy jednoznacznie odsunąć od siebie. „Może być takie rozproszenie, z którym trzeba walczyć. Ale nie dawałbym takiego tłumaczenia wobec każdego rozkojarzenia na Eucharystii. Te dwie pierwsze koncepcje są bardziej pozytywne i nie można ich utracić, opierając się tylko na traktowaniu rozproszeń jako przeszkód” – wskazał.
Kapłan podkreślił, że im lepsze splecenie z Bogiem podczas modlitwy, pewien opanowany słuch duchowy, tym łatwiej człowiekowi rozróżniać, które podejście do rozproszeń należy zastosować. „Ktoś teraz może powiedzieć, że trochę rozwodniłem jego jednoznaczne podejście do zagadnienia rozproszeń na modlitwie. Ale życie jest bogatsze. Trzeba prosić Boga, by przez splatanie z Jego mądrością i Jego światłem rosła w nas intuicja do rozeznania jaki to rodzaj rozproszenia pojawia się na modlitwie czy podczas Eucharystii lub adoracji oraz w jaki sposób go przyjąć” – zaapelował na zakończenie.