Pod oknem
Kongres „Między zdrowiem a chorobą"
- Cała opieka i całe towarzyszenie choremu ze strony lekarzy, służby zdrowia i najbliższych osób, w moim przekonaniu musi służyć temu, żeby ten trudny stan choroby stał się także dla tej osoby szansą stawania się, spełniania się na ile to będzie realne. Żeby choroba nie stawała się przekleństwem - mówił podczas otwarcia kongresu „Między zdrowiem a chorobą. 44 lata psychologicznych badań onkologicznych nad zdrowiem w hematologii" abp Marek Jędraszewski.
W słowie wstępnym prof. dr hab. Helena Wrona-Polańska zaznaczyła, że obecny kongres jest kontynuacją światowego kongresu naukowego Juliana Aleksandrowicza z 2008 roku a przypada w 110. rocznicę urodzin znanego hematologa. - Celem kongresu jest poszerzenie wiedzy dotyczącej różnych aspektów zdrowia somatycznego, psychicznego, społecznego i duchowego, na którym nam tak bardzo zależy.
Prof. Wrona-Polańska podkreśliła także, że zintegrowana wiedza o zdrowiu powinna być nie tylko podstawą leczenia, ale oddziaływania na świadomość za pomocą edukacji społecznej.
Abp Marek Jędraszewski, odnosząc się do tytułu kongresu „Między zdrowiem a chorobą", powiedział, że wskazuje on na sytuację dramatyczną. - Człowiek żyje i ma swoje miejsce ale też ma swój czas i w tym czasie jest czas zdrowia, mówiąc językiem Koheleta, czas choroby i czas powrotu do zdrowia, ale także pogłębiającej się choroby. I to wszystko związane jest z życiem osoby oraz, jakby powiedział św. Jan Paweł II Wielki, ze „stawaniem się" osoby.
Metropolita odwołał się do książki Jana Pawła II „Osoba i czyn", w której papież mówił, że osoba staje się przez czyn i spełnia się przez czyn. Papież wskazywał na wolność człowieka, która musi przejawiać się w jego wyborach. - Człowiek ciągle musi podejmować takie czy inne wybory, chodzi o to, żeby te wybory były trafne i żeby dzięki nim on stawał się kimś moralnie lepszym - tłumaczył za Janem Pawłem II arcybiskup Jędraszewski. Dodał także, że w tym pomaga dobrze ukształtowane sumienie, którego głosu należy słuchać.
Metropolita zwracał dalej uwagę na zrozumienie sytuacji człowieka chorego, w którego życiu zmienia się wszystko, bo choroba dotyka nie tylko jego ciała, ale i jego wnętrza, zaczynając ograniczać jego wolność. - Cała opieka i całe towarzyszenie choremu ze strony lekarzy, służby zdrowia i najbliższych osób, w moim przekonaniu musi służyć temu, żeby ten trudny stan choroby stał się także dla tej osoby szansą stawania się, spełniania się na ile to będzie realne. Żeby choroba nie stawała się przekleństwem. Nie mówiąc już o tym, że może stać się tak daleko idącym powodem zwątpienia w dalsze życie, że niekiedy kończy się odebraniem sobie życia.
Zatem choroba jako kolejna okazja by się stawać. To znaczy z jednej strony godzić się na zupełnie nowe warunki egzystencji, a z drugiej strony w tym trudnym stanie (...) ciągle dokonywać takich wyborów, by można było mówić o spełnianiu się osoby. Tutaj niewątpliwie otwiera się przestrzeń także na transcendencję - mówił arcybiskup, wskazując na wymiar religijny, bez którego człowiek nie jest w pełni człowiekiem.
Metropolita krakowski na koniec podał dwa przykłady osób, które cierpiąc - stawały się. Pierwszym był św. Paweł, który pisał, że swoimi cierpieniami dopełnia cierpień Chrystusa. Drugi przykład to Jan Paweł II, który po zabiegu tracheotomii, który niemal zupełnie odebrał mu mowę napisał „Co wyście mi zrobili." Ale dopisał zaraz „totus tuus".
Po wystąpieniu arcybiskup Marek Jędraszewski przyjął życzenia z okazji 45 rocznicy święceń kapłańskich, która przypada jutro.
Prof. Aleksander Skotnicki, bezpośredni spadkobierca dziedzictwa prof. Aleksandrowicza zwrócił się do zgromadzonej na sali młodzieży.
- W życiu każdego z was będzie ktoś, kto będzie waszym patronem, opiekunem, (...) pamiętajmy, co mu zawdzięczamy. Pamiętajmy ich dobre słowo, ich dobre rady, uśmiech i wskazówki.
Prof. Skotnicki zaznaczył, że prof. Aleksandrowicz uczył, że największą zaletą przyzwoitego, uczciwego człowieka jest pamięć o tym, co się komu zawdzięcza i podkreślaniem tego dajemy wyraz naszej pamięci. Przypomniał, że prof. Aleksandrowicz mówił do młodych lekarzy i pielęgniarek: „Jesteście równi królom i prezydentom, bo tylko oni mogą darować życie". Prof. Skotnicki podkreślił zarazem, że nie trzeba być lekarzem, by wychodzić naprzeciw drugiemu człowiekowi. Dodał także, że nie ma jasnej granicy między zdrowiem a chorobą. Można być przykutym do łóżka ale być człowiekiem zdrowym psychicznie i społecznie.
Prof. Jerzy Aleksandrowicz, syn prof. Juliana Aleksandrowicza wyraził wdzięczność za propagowanie i nieustanne ożywianie myśli jego ojca.
- Sądząc po tym, czego mnie nauczył był człowiekiem skorym do protestu i do buntu przeciwko zastanej rzeczywistości. Nie był konformistą. Myślę, że w tej niekonformistycznej, krytycznej postawie wobec tego wszystkiego, co jest przekazywane jako oczywista oczywistość była jego wielkość i jego główna zasługa dla społeczeństwa - powiedział o ojcu prof. Jerzy Aleksandrowicz.
Kongres „Między zdrowiem a chorobą. 44 lata psychologicznych badań onkologicznych nad zdrowiem w hematologii" potrwa dwa dni, w czasie których będą miały miejsce liczne wykłady i dyskusje z udziałem wybitnych przedstawicieli świata nauki. Przewidziane są także wydarzenia towarzyszące oraz spacer po Krakowie śladami prof. Juliana Aleksandrowicza.
Prof. Julian Aleksandrowicz - profesor nauk medycznych, filozof medycyny, lekarz internista i hematolog. Pseudonim „Doktor Twardy". W czasie wojny członek AK, odznaczony później orderem Virtuti Militari. Wieloletni kierownik Kliniki Hematologicznej Akademii Medycznej w Krakowie. Pionier krwiodawstwa, przeszczepu szpiku kostnego oraz myśli ekologicznej. Propagator naturalnej profilaktyki zdrowotnej. Założyciel Komisji Ochrony Zdrowia PAN, zwolennik i praktyk muzykoterapii. Głęboko wierzył, że nie ma nieuleczalnie chorych, tylko medycyna głęboko zakorzeniona w modelu biomedycznym nie jest jeszcze gotowa do leczenia tych chorób, ale za jakiś czas będzie to możliwe. W Krakowie znajdują się dwie ulice jego imienia. W tym roku przypada 110 rocznica urodzin i 30 rocznica śmierci profesora.