Wywiady
Ks. Kijowski SDB: przygotowania do ŚDM szansą na zmianę
"Więcej młodych ludzi jest w piątek w pubie, niż w niedzielę w kościele. I trzeba powalczyć o równowagę” – mówi w rozmowie z KAI ks. Tomasz Kijowski SDB, szef biura prasowego ŚDM Kraków 2016. Szansą na zmianę w polskim Kościele wg salezjanina są przygotowania do Światowych Dni Młodzieży, których Polacy będą gospodarzami ale najprawdopodobniej także największymi beneficjentami
Są przymiarki, aby centrum prasowe ŚDM w 2016 roku było zlokalizowane w nowo powstałym krakowskim centrum kongresowym. Nie znamy jeszcze dokładnej lokalizacji wszystkich celebracji liturgicznych z papieżem. Przygotowanie zakrojone na szeroką skalę objęły całą Polskę, ale – jak wyjaśnia ks. Kijowski – nie mogą ograniczyć się tylko do przestrzeni nieformalnej pracy z młodzieżą. „Musi to zacząć funkcjonować również w przestrzeni szkolnej katechezy i parafii. Tak jak można było przeczytać w liście o ŚDM, który wystosował do wiernych w Polsce episkopat – to nie jest sprawa tylko młodych i tylko Krakowa. To jest sprawa rodziców, katechetów” – mówi szef biura prasowego ŚDM Kraków 2016.
Poniżej pełna treść rozmowy
KAI: Na półtora roku przed Światowymi Dniami Młodzieży w Krakowie poznaliśmy ich oficjalny hymn. Nad czym teraz koncentrują się prace w Komitecie Organizacyjnym?
- W tej chwili kluczową sprawą dla Komitetu są analizy związane z wariantem B dotyczącym lokalizacji spotkań młodych z papieżem. Wariant A zakłada, że wszystkie największe celebracje liturgiczne odbędą się na Błoniach. Wariant B to alternatywa na dwa spotkania, na których spodziewamy się największej grupy ludzi. Jeśli zdecydujemy się na wariant B, to trzeba zapewnić komunikację do tego miejsca.
Dużo pracy jest do wykonania w Krakowie, żeby mieszkańcy miasta nie wyjechali wtedy z Krakowa – żeby nie przestraszyli się dwóch milionów ludzi, bo wtedy zamkną swoje domy, zabiorą klucze i pojadą. To jest czarny scenariusz. Musimy mocno w tym obszarze popracować, żeby zdobyć sympatię mieszkańców, Kraków bez mieszkańców nie da rady.
KAI: Na czym miałaby polegać praca w tym obszarze?
Ważne działanie na teraz to tworzenie komitetów lokalnych w parafiach, informacje w gazetkach parafialnych. Istotna będzie najbliższa kolęda, bo gdyby okazało się, że mieszkańcy Krakowa deklarują swoją gościnę dla 500 tysięcy ludzi, to by dało nam duży oddech. Do wiosny chcemy się zorientować ilu młodych ludzi możemy przyjąć w rodzinach w Krakowie i w powiecie krakowskim – dwóch z czterech stref zakwaterowania. Gdyba ta deklarowana liczba była odpowiednia, to byłby bardzo ważny sygnał dla nas i dla świata.
Druga sprawa dotyczy zakwaterowania dla VIP-ów, czyli biskupów, ale też świeckich urzędników, gwiazd, które zechcą się zaangażować w ŚDM czy dla niektórych dziennikarzy. Musimy zarezerwować odpowiednią liczbę miejsc w wyższym standardzie. Nie będziemy za nie płacić, ale musimy je zagwarantować. Dochodziły do nas głosy, że hotelarze w Krakowie życzą sobie nawet 500 euro za nocleg. Na szczęście topnieją już w negocjacjach, ale pułap, z którego wystartowali jest jednak dość wysoki.
KAI: Co z nową stroną internetową?
Sprawa całego systemu informatycznego to teraz bardzo gorąca kwestia. Chcemy ją uruchomić najszybciej, jak to będzie możliwe – trwają prace zarówno informatyczne, jak i nad zawartością tej strony, która od początku ma funkcjonować w kilku językach.
Ale jest rzecz, od której powinienem w ogóle zacząć. To sprawa angażowania ludzi, czyli budowania wokół Światowych Dni Młodzieży zaplecza osobowego – poprzez wolontariuszy, parafialne i lokalne komitety, cały ogólnopolski program przygotowań „Serce 2.0”, peregrynację symboli ŚDM. To wszystko się dzieje i tworzy w Polsce bardzo korzystną atmosferę. Docierają do nas sygnały, że komitety diecezjalne mają mnóstwo pomysłów. Ponoć tylko w różnych miejscach diecezji radomskiej na pierwszym spotkaniu z nowego cyklu „Serce 2.0” było 8 tysięcy młodzieży. To się dzieje.
Jednocześnie Papieska Rada ds. Świeckich z sekcją Komitetu pracują nad systemem rejestracyjnym.
KAI: Czy krakowski Komitet patrzy na to, co dzieje się w poszczególnych diecezjach czy są one raczej autonomiczne w tym, jak się przygotowują do ŚDM?
- Patrzymy dzięki osobie ks. Grzegorza Suchodolskiego, który kieruje Krajowym Duszpasterstwem Młodzieży i jest szefem Krajowego Biura Organizacyjnego ŚDM w Warszawie. Teraz jest też sekretarzem generalnym Komitetu Organizacyjnego ŚDM Kraków 2016. W jego osobie te dwa wymiary, ogólnopolski i krakowski, łączą się i uzupełniają. Dzięki temu wiemy, co dzieje się w całym kraju.
KAI: Ze strony Komitetu płyną jakieś impulsy do tych miejsc, które są za mało zaangażowane?
- Diecezje mają autonomię w podejmowaniu działań. Możemy się raczej inspirować pomysłami, ale nie je narzucać. Dobra komunikacja, pokazywanie tego, co robią inni, może spełnić taką ożywczą funkcję. Żadnych dyrektyw nie należy się raczej spodziewać.
KAI: Jaki obraz wyłania się z tych sygnałów, które do Księdza docierają z diecezji? Polska mocno zaangażowała się w przygotowania do ŚDM?
Diecezje, w których były już symbole ŚDM zostały „przeorane” i ziarno zostało już zasiane. Pozostałe mogą być jeszcze trochę w uśpieniu, chociaż duszpasterze tych poszczególnych diecezji i ruchy, które są na ich terenie zaczęły pracę na rzecz budzenia.
Przygotowania nie mogą ograniczyć się tylko do przestrzeni nieformalnej pracy z młodzieżą. Muszą zacząć funkcjonować również w przestrzeni szkolnej katechezy i parafii. Tak jak można było przeczytać w liście o ŚDM, który wystosował do wiernych w Polsce episkopat – to nie jest sprawa tylko młodych i tylko Krakowa. To jest sprawa rodziców, katechetów.
KAI: Czy Europa i świat szykują się na ŚDM w Polsce?
- Wiemy np. o działaniach niektórych episkopatów, zwłaszcza tych krajów, które mają u nas licznie zagościć. Odwiedzali nas Włosi i Francuzi i oni szykują w Polsce swoje bazy. Ich działaniom logistycznym towarzyszą wysiłki duszpasterskie. Ale powiem szczerze, że nie oczekiwałbym, żeby ktoś szykował się do akcji. Jako salezjanin, który jest odpowiedzialny za pracę z młodzieżą, oczekiwałbym raczej systematycznej pracy, która wynika z tego, że jest młody człowiek, a nie że są Światowe Dni Młodzieży. Jeśli gdzieś na świecie jakiś ksiądz pracuje z młodzieżą, to znajdzie najlepszy sposób uczestniczenia w ŚDM. Jeśli będzie miał finanse, to przyleci do Krakowa. Jeśli go nie będzie stać, to zorganizuje u siebie na miejscu czuwanie modlitewne i przez Internet będzie śledził wydarzenie. Nie możemy poruszać się w Kościele od wydarzenia do wydarzenia.
KAI: Zwraca Ksiądz uwagę na zagrożenie. jakim mogą być przygotowania ukierunkowane na ŚDM?
Nie, proszę mnie dobrze zrozumieć. Trzeba pewnej mądrości, żeby nie dać się wykoleić przez różne akcje. Życie w parafii czy w jakiejś wspólnocie toczy się rytmem utkanym raczej z codzienności i z wydarzeń roku liturgicznego. Nie będziemy dyskutować czy Wielkanoc jest ważniejsza od Światowych Dni Młodzieży, bo to jest jasne. ŚDM jest po to, żebyśmy lepiej przeżywali Paschę. Nie można dać się zwariować nawet tym największym wydarzeniom. Chodzi jednak o to, żeby jak najwięcej młodych ludzi przeżyło Wigilię Paschalną. A widzimy, że coraz mniej młodych w niej uczestniczy. To Jan Paweł II rozpoczął szukanie takich narzędzi, które z powrotem przywrócą młodych Kościołowi i Kościół młodym. Nie możemy pomylić narzędzia z celem.
KAI: To jakie szanse widzi Ksiądz w ŚDM organizowanych w Krakowie?
- Młodzież odchodzi w Polsce od Kościoła i trzeba jakiegoś wstrząsu, impulsu, który ten trend zahamuje a może nawet wręcz odwróci. I to jest niewątpliwie olbrzymia szansa. Myślę, że Światowe Dni Młodzieży są przede wszystkim dla Polski, dla młodzieży w Polsce. My będziemy gospodarzami a wydaje się, że beneficjentami będą nasi goście. Ale ja głęboko wierzę, że największymi beneficjantami będziemy my - Polacy. I to nie jest bynajmniej egoistyczne patrzenie.
KAI: Jest aż tak źle w młodym polskim Kościele?
- Nie mówię, że jest tragicznie, ale dobrze też nie jest. Myślę, że więcej młodych ludzi jest w piątek w pubie, niż w niedzielę w kościele. I trzeba by tu powalczyć o równowagę. Nie mam nic przeciwko pubom – można się bawić, można połączyć zabawę z obowiązkami. Jednak z chrztu wynikają też pewne obowiązki, które nie są – jak widać – traktowane odpowiedzialnie.
KAI: Tym, co tę szansę dla Kościoła w Polsce daje będzie tych kilka dni w czasie ŚDM?
- Nie, chodzi oczywiście o cały proces przygotowania. Trudno nawet powiedzieć czy to w Światowych Dniach Młodzieży znajdzie kulminację. To będzie ważny etap, ale słuszną rzeczą jest pytać się, co zostanie po ŚDM. W archidiecezji krakowskiej już stawia się pytania o to czy zostaną liderzy i wolontariusze, którzy się tutaj uaktywnili.
KAI: Komitet Organizacyjny też się nad tym zastanawia?
- Nie chciałbym stworzyć poczucia, że my opracowujemy wizję na chrześcijańską Polskę w 2020 roku. Nie mamy takich zamiarów, ale chcemy rozpocząć procesy, które będą trwały po ŚDM, które nie skończą się razem z wylotem z Polski papieża. Liczę, że wiele inicjatyw będzie kontynuowanych i wpłynie np. na naszą refleksję nad katechezą w szkole. Co te dwanaście lat katechezy zostawiają w młodym człowieku? Silimy się na procesy formacyjne w różnych ruchach religijnych, ale nie możemy nie zauważyć, że mamy dwunastoletni proces katechizacji. Jeśli on nie doprowadza do celu, który sobie stawiamy, to nad nim przede wszystkim trzeba pracować, a nie szukać czegoś, co będzie alternatywne do niego. Siłą rzeczy te wszystkie równoległe propozycje są tylko wspomagające dla zasadniczego procesu.
Tak samo nie można się skupić tylko na młodzieży, ale trzeba myśleć w ogóle o rodzinie. Myślę, że w przekazie trzeba wzmocnić to, że Jan Paweł II jako inicjator Światowych Dni Młodzieży, gdy zostawał ogłaszany świętym papież Franciszek nazwał go patronem rodziny.
Dorastanie do miłości między mężczyzną i kobietą czy przyjaźnie, które Karol Wojtyła obserwował w duszpasterstwie sprawiły, że sam dojrzał do tego, żeby być duszpasterzem rodzin. My dzisiaj też musimy podkreślić, że w rękach rodziców, w rękach rodzin jest wychowanie młodych ludzi. Musimy dzisiaj pomagać całej rodzinie, a nie tylko młodemu pomimo rodziny.
KAI: ŚDM to z pewnością będzie też wielkie wydarzenie medialne.
Na pewno będziemy chcieli stworzyć dziennikarzom godne warunki do pracy. Są przymiarki, aby siedzibą biura prasowego ŚDM był nowo wybudowany budynek krakowskiego centrum kongresowego. Pracujemy nad skonstruowaniem systemu przekazywania informacji. Ale oprócz tego jest cała przestrzeń związana z kształtowaniem wizerunku i dotyczy np. kampanii reklamowych.
Chciałbym jednak uniknąć sytuacji, że poprzez działania medialne będziemy tworzyć swój wizerunek. Chcielibyśmy tworzyć rzeczywistość a nie wizerunki. Jeśli rzeczywistość będzie imponująca, to wystarczy o niej mówić, wystarczy ją przekazywać. Czasami w poszukiwaniu newsa potrafimy „skręcić” go prawie z niczego. Nie chciałbym, żebyśmy w przekazie o Światowych Dniach Młodzieży musieli się do czegoś takiego posuwać. Pracujmy nad rzeczywistością, żebyśmy ją z przyjemnością relacjonowali.
Rozmawiał Przemysław Radzyński